Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, nie wolno im wyprowadzić psa bez nadzoru osoby dorosłej. Bez opieki nie mogą pójść do sklepu ani na spacer. Dla nastolatków takie ubezwłasnowolnienie jest szokiem. O tym, jak kilkunastoletnie dzieci przeżywają izolację, rozmawiałam z rodzicami, a także z psychologiem.
Dorośli różni reagują na sytuacje kryzysowe. Niejedno już w życiu przeżyliśmy, teraz przekonujemy się, jak radzimy sobie ze stresem wywołanym przez sytuację, na którą nie mamy wpływu.
Dla nastolatków to kompletnie nowa sprawa. Z czymś takim jak pandemia czy kwarantanna nigdy nie mieli do czynienia. Nikt ich na to nie przygotował.
Ekstrawertyk na kwarantannie
– Najgorsze są weekendy – mówi Marcin, ojciec 13-letniego Mikołaja i 15-letniej Justyny. – W tygodniu bardzo pomaga nauka zdalna. Moje dzieci od rana siadają do komputerów, mają kontakt z nauczycielami i rówieśnikami. Wygląda to prawie tak, jakby byli w szkole. Żartują z nauczycieli, ale też przykładają się do odrabiania prac domowych – opowiada Marcin.
Na jego dzieci możliwość spotkania kolegów i koleżanek na wideo czacie działa uspokajająco. – Czują, że należą do grupy, przez chwilę mają wrażenie, że niewiele się zmieniło – stwierdza Marcin.
– Oczywiście na lekcjach ich świat się nie kończy. Sporą część dnia spędzają z nosem w telefonie, ciągle do kogoś piszą – dodaje. – Ale to chyba dla nich coś innego. Moja córka zdecydowanie się uspokoiła, chyba w sieci dzieje się mniej dramatów miłosnych – żartuje Marcin.
– Moja córka jest bardzo lubiana w klasie. Ma swoją paczkę. Wszyscy komunikują się przez Messengera, nagrywają filmy na TikToka, ale chyba komentarze i lajki pod filmikami to dla niej za mało. Brakuje jej spotkań z koleżankami.
– Z kolei mój syn zawsze był luzakiem – opowiada Marcin. – Mam wrażenie, że jemu ta izolacja tak bardzo nie przeszkadza. Często gra na konsoli. Z chłopakami chyba jest łatwiej – śmieje się Marcin.
Wielu rodziców w czasie kwarantanny chce wyznaczać dzieciom ograniczenia dotyczące korzystania z mediów społecznościowych i stara się podsuwać lepsze, ich zdaniem, sposoby na spędzenie czasu w domu.
Tymczasem psychologowie podkreślają, że korzystanie przez nastolatki s serwisów społecznościowych może pomagać im radzić sobie z negatywnymi skutkami izolacji.
– Nadużywanie mediów społecznościowych tworzy wiele problemów – wyjaśnia Maciej Frasunkiewicz, psycholog społeczny. – Mogą pojawiać się między innymi zaburzenia samooceny, trudności w nawiązywaniu relacji, izolacja społeczna czy zaburzenia rozwoju emocjonalnego.
– Rozmowy telefoniczne czy wideo czaty stanowią namiastkę normalnego kontaktu i polecałbym je bardziej niż kontakt tekstowo-emotikonkowy, który jest odarty z mowy niewerbalnej – radzi psycholog.
Mistrz fake newsów
Mariusz ma tylko jednego syna. Jego 15-latek ostatnio dawał mu popalić. – Za dużo internetu – tak sobie to tłumaczy.
– Mój syn ciągle objaśnia mi jakieś teorie spiskowe, o których przeczytał w sieci. Robi to na tyle dobrze, że nigdy nie wiem, czy w to wierzy, czy mnie wkręca – stwierdza Mariusz.
Jego syn zawsze lubił sobie pogadać. – Ceniłem sobie te pogaduchy z nim, myślałem, że jestem superojcem, bo moje dziecko umie się przede mną otworzyć i szczerze opowiada o swoich poglądach. Uważałem, że jestem jego "guru" i nadal mogę mu objaśniać świat – chwali się Mariusz.
Teraz, w czasie kwarantanny, jego syn, odcięty od kolegów, gada cały czas. – Myślę, że dla niego to zapełnienie pewnej luki. Tyle że w rozmowie ze mną nie może się rozkręcić, bo w ciągu dnia pracuję, a poza tym jestem dorosłym, rozsądnym gościem, który nie wierzy z teorie spiskowe.
– Mam wrażenie, że mój syn chce sobie wytłumaczyć tę obecną sytuację, choć szuka niewłaściwych źródeł informacji. Ja natomiast straciłem rolę "guru", zamieniłem się w tego, który krytykuje – przyznaje Mariusz.
Wszyscy mamy do czynienia z fake newsami. Nawet dla wytrawnego użytkownika internetu odsiewanie fałszywych informacji to nie lada trudność.
Dla nastolatków to wielkie wyzwanie, bo ich wiedza ogólna jest jeszcze zbyt wątła, by mogli sobie radzić z właściwym filtrowaniem informacji.
– Sposobów na edukację oraz dotarcie do nastolatków z wartościową wiedzą jest wiele. Mogę podać przykład gry zatytułowanej Plague Inc. Polega ona na tym, by za pomocą wirusa zarazić całą ludzkość – mówi psycholog Maciej Frasunkiewicz.
– Ta gra ukazuje wiele zależności, które mają wpływ na rozprzestrzenianie się chorób, a systemowe ujęcie zjawisk jest zawsze pomocne w lepszym ich rozumieniu – tłumaczy.
Strach przed izolacją
– Mieszkamy na osiedlu pod miastem. Za oknami mamy tylko las i pola. W weekendy chodzimy na spacery, ale naszą córkę trzeba na nie wyciągać siłą – opowiada Łukasz.
Łukasz i jego żona pracują w szpitalu. Ich córka jeszcze kilka dni temu urządzała im awantury o to, że chodząc do pracy, ryzykują zakażenie koronawirusem.
– Próbowaliśmy z nią rozmawiać, że to nasza praca, że od nas zależy, kiedy ta pandemia się skończy. Wydawało mi się, że 16-latka powinna to zrozumieć – tłumaczy Łukasz.
– Kilka razy, gdy zbieraliśmy się do wyjścia do szpitala, wpadła w histerię. Powiedziała, że nie chce zostać sama w domu. Bała się, że jeśli wyjdziemy oboje i któreś z nas się zarazi, to ona nie zobaczy nas przez dwa tygodnie – martwi się Łukasz.
– Pracujemy w systemie zmianowym, czasem któregoś z nas nie ma w domu przez kilka dni. Czasem dyżury nam się pokrywają i córka zostaje wtedy sama przez dwa dni. Zaopatrujemy lodówkę, ma laptopa i kablówkę. Czego więcej potrzebuje nastolatek? Tak mi się wydawało. Okazuje się, że nasza córka potrzebuje rodziców w domu – próbuje żartować Łukasz.
– Poczucie bezpieczeństwa u dzieci budujemy przez cały okres dzieciństwa – tłumaczy Maciej Frasunkiewicz. – Nawet jeśli wydaje nam się, że w okresie nastoletnim mniej nas potrzebują, to sytuacje kryzysowe, a taką jest pandemia, mogą okazać się dla nich trudnym przeżyciem, a izolacja rówieśnicza będzie okazją od zbliżenia z rodzicami.
– W kontekście dotrzymywania towarzystwa i udzielania wsparcia przez nas, dorosłych, dużo zależy od tego, jak budowaliśmy relacje z dziećmi w poprzednich latach. To, co dziś obserwujemy w naszych domach, możemy częściowo traktować jako efekt naszych dotychczasowych działań wychowawczych – wskazuje Frasunkiewicz.
– Pamiętajmy też, że wychowanie to nie tylko nakazy i zakazy – bez odpowiedniej relacji z nastoletnim dzieckiem nasze próby zmiany zachowania przeważnie spalą na panewce.
– Obecny czas to dobry moment na to, aby popracować nad swoimi dotychczasowymi metodami i na przykład zdobyć się na szczerą rozmową o tym, jak nastolatek postrzega swoich rodziców – mówi psycholog.
– O ile dorośli w większości doświadczyli w życiu rozmaitych kryzysów, w związku z czym są wyposażeni w narzędzia, które pomagają im chronić swoją psychikę, o tyle dla dzieci to zupełnie nowe doświadczenie – wyjaśnia Maciej Frasunkiewicz. – Dorastając we względnie bezpiecznym świecie, nie byli gotowi na tego typu sytuacje – dodaje.