Rodzice protestujący przeciw ustawie aborcyjnej opowiedzieli mi, jak rozmawiają z dziećmi o aborcji

Kacper Peresada
Przyjdzie taki dzień, gdy twoje dziecko usłyszy po raz pierwszy słowo "aborcja". Twoim zadaniem, jako rodzica, będzie wyjaśnienie mu, czym jest ten zabieg i kiedy jest potrzebny. Nie uciekniesz przed tym, chowanie głowy w piasek nic nie da. Taka rozmowa cię czeka. Teraz jest dobry moment.
Fot: Pixabay
Najpierw fakty. Według danych Amnesty International na świecie co roku jedna na cztery ciąże kończy się aborcją. Ten zabieg jest powszechny, bez względu na to, co mówi prawo w danym kraju.

Zdaniem WHO rocznie na świecie wykonywanych jest 25 milionów zabiegów usunięcia ciąży w warunkach, które są dalekie od bezpiecznych dla kobiety.

Ze statystyk wynika, że liczba zabiegów aborcji na tysiąc kobiet jest względnie stała, nie ma tu znaczenia, czy w danym kraju ten zabieg jest legalny, czy nie. Jeśli już, to nieznacznie więcej zabiegów wykonywanych jest w krajach, w których aborcja jest całkowicie zakazana.


Tyle statystyki, one potrzebne są dorosłym. Dzieci nie będą chciały o nich słuchać, potrzebują za to uczciwej i otwartej rozmowy o tym, czym jest aborcja i dlaczego ludzie się na nią decydują. To rola rodziców. Zapytałem kilkoro o to, jak oni poradzili sobie z tym tematem.

Dlaczego dorośli nie chcą mieć dzieci?

– Gdy pierwszy raz rozmawiałam z moją córką o aborcji, po prostu wyjaśniłam jej, że ten zabieg wykonywany jest, gdy ktoś, kto jest w ciąży, nie chce w niej być – tłumaczy mi Karolina. Ma dwójkę dzieci, ale od lat często zabiera głos w sprawach prawa kobiet do usuwania ciąży.

– Ze starszą córką rozmawiałam o aborcji po raz pierwszy, gdy miała siedem lat. Nie wchodziłam wtedy w szczegóły, bo uważam, że na początku nie ma sensu wciskać zbyt wielu informacji do głów najmłodszych, ale chciałam zrobić podkład pod kolejną rozmowę w przyszłości.

Czytaj też: "Aborcja była dla nas ratunkiem". Zanim zaczniecie się oburzać, przeczytajcie tę opowieść ojca

– Mój syn, Wojtek, miał 9 lat, gdy pierwszy raz rozmawiałem z nim o aborcji – mówi Michał. – Przeglądaliśmy książki i rozmawialiśmy o tym, że na początku dzieci są małą kulką komórek, które potem rosną i stają się człowiekiem.

Michał powiedział swojemu synowi, że czasami osoba, która nie chce być w ciąży, bierze specjalną pigułkę albo przechodzi małą operację, aby usunąć te komórki, zanim staną się małym człowiekiem.

– Próbowałem wyjaśnić, dlaczego ludzie mogą nie chcieć mieć dzieci – dodaje Michał. Podawał przykłady: na przykład, że niektórzy boją się, że ich dziecko będzie ciężko chore. Albo, że ciąża może doprowadzić do śmierci mamy i dlatego taka osoba woli zadbać o własne zdrowie.

– Starałem się podkreślić, że wiele osób, które ma już dziecko, decyduje się na aborcję, ponieważ nie czują się na siłach, by zajmować się kolejnym dzieckiem. Albo po prostu nie mają na to pieniędzy ani czasu.

Zdaniem Michała zwłaszcza ta ostatnia informacja jest istotna, gdy rozmawia się z dzieckiem. – Uświadomienie dzieciom, że rodzice też decydują się na aborcje, jest bardzo ważne.

Jego zdaniem dzięki temu najmłodsi nie będą postrzegać osób walczących o prawo do własnego ciała, jako dziwaków, którzy nie chcą mieć dzieci. Być może spojrzą na nich jako na ludzi, którzy próbują jakoś poradzić sobie w życiu.

Kiedy rodzic jest nieszczęśliwy?

– Cała rozmowa zaczęła się od tego, że zobaczyliśmy na ulicy te samochody z obrzydliwymi zdjęciami zakrwawionych płodów – opowiada Karolina.

W rozmowie z córką skupiła się na tym, że kobiety chcą same decydować o swoim ciele. W jej opinii dzieci są bardzo świadome tego, jak krzywdzące mogą być ograniczenia narzucane na czyjeś ciała przez innych ludzi.

– Wyjaśniłem, że moi znajomi musieli wyjechać z Polski, aby dokonać aborcji, bo ta jest nielegalna w naszym kraju – dodaje Michał. – To zezłościło mojego syna. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ktoś zmusza innych do bycia w ciąży. Jego syn spytał go, co się dzieje, gdy taka osoba urodzi, czy te dzieci są szczęśliwe, czy nie.

– Odpowiedziałem, że nie wiem. Starałem się, aby mój syn zrozumiał, że jeśli rodzic jest nieszczęśliwy, może mu być trudno zapewnić szczęśliwe życie swojemu dziecku. Michał mówi, że zaczął rozmowę o aborcji, bo nie chciał, aby jego syn dowiedział się o tak ważnej sprawie od kogoś innego.

– W Polsce mam zero procent pewności, że temat aborcji zostanie przedyskutowany w mądry sposób – denerwuje się Michał. – Wręcz przeciwnie, jestem niemal pewien, że mój syn najpierw usłyszałby bzdury, zgodnie z którymi ludzi dokonujących aborcji przedstawiano by jako morderców.

Nie była to dla niego najłatwiejsza rozmowa, ale czuł się dumny, gdy jego syn stwierdził, że ludzie powinni mieć prawo do decydowania o sobie.

Karolina, która była wychowywana w bardzo otwartej rodzinie i nie bała się tego typu rozmów, od zawsze wiedziała, że porozmawia o aborcji ze swoimi dziećmi.

– Moja matka miała aborcję i powiedziała mi o tym, gdy miałam 11 lat. Rozumiałam ją, cieszyłam się, że moja mama jest tak mądra i otwarta w przeciwieństwie do rodziców moich koleżanek. One o tego typu sprawach dowiadywały się od starych facetów albo od katechetek. Chciałam mieć pewność, że moja córka też będzie uczona tego, jak ważna dla kobiety jest wolność – podkreśla Karolina.