"Tęsknię za moimi dziećmi". W czasie pandemii przedszkolanki muszą radzić sobie z samotnością
– Dla wielu z nas to jest naprawdę ciężki okres – mówi mi Anna. W przedszkolu zajmuje się grupą trzylatków. – Nie traktuję tego tylko jak pracy. Każdego dnia rozmawiałam z "moimi" dziećmi, przytulałam je. Śmialiśmy się, czytaliśmy książki. Teraz czuję pustkę, bo nie mogę ich zobaczyć.
– Większość osób, które zaczynają pracę z dziećmi, robi to, że tak powiem, z powołania – przyznaje.
Gdy rząd podjął decyzję o zamknięciu przedszkoli, uznała, że to w sumie dobra wiadomość, bo będzie mogła trochę odpocząć.
Postanowiła, że zajmie się obowiązkami domowymi, posprząta, nadrobi zaległe seriale. Wystarczyło jednak kilka dni kwarantanny, aby zrozumiała, że homeoffice znosi coraz gorzej.
Czytaj też: "Chciałbym przytulić moje dzieci." W taki sposób pandemia zmieniła życie rozwiedzionych rodziców
– Nauczyciele starszych dzieci mają trochę inną relację z uczniami – mówi Anna. – Większy nacisk kładą się na naukę, a do tego podczas kwarantanny mogą mieć kontakt z dzieciakami przez internet. W przypadku naszych maluchów taka opcja często nie wchodzi w grę. Z prostego powodu. – Rodzice nie chcą, aby najmłodsi przesiadywali przed komputerem – wyjaśnia.
Samotność i tęsknota
– Praca z dziećmi jest niesamowita. Oczywiście, czasami jest ciężko, ale relacja, jaka zawiązuje się między nami to coś więcej niż po prostu opiekunka i wychowankowie. Pozostawanie w kontakcie z jej przedszkolakami stało się trudne, jednak Anna się nie poddaje. Stara się codziennie pisać do nich maile.– Wymyślamy zabawy dla dzieci, które siedzą w domach. Staramy się wysyłać maile, które czytają im ich rodzice – tłumaczy.
Zdaniem Anny w ciągu roku szkolnego grupa staje się czymś na kształt dużej rodziny, a ona jest jej częścią.
Wielu ludzi ciężko znosi to, że nie może zobaczyć się ze swoimi bliskimi. Anna też stara się radzić sobie z samotnością i tęsknotą za "jej dziećmi".
– Gdy zaczynamy dzień w przedszkolu, myjemy ręce, jemy śniadanie i rozmawiamy – opowiada. – To jeden z najmilszych momentów, jakich można doświadczyć w życiu.
W swoich mailach do rodziców przedszkolaków stara się podkreślać, jak bardzo tęskni za takimi chwilami.
– Chcę, by dzieci wiedziały, że nie zniknęłam z ich życia – mówi Anna. – Muszą mieć świadomość, że gdybym mogła, to bym z nimi była.
Wirtualne przytulanie
Niektóre przedszkola starają się organizować internetowe spotkania dla dzieci. – U nas zaproponowali to rodzice. Nie chodzi o naukę, po prostu dzieci siadają przed komputerami i rozmawiamy o tym, co u nich słychać. Czasami Anna czyta książkę maluchom zgromadzonym przed komputerami.– Praca przedszkolanki bywa ciężka. Wspaniała, ale ciężka – mówi. Od trzech lat obiady je na stojąco i w biegu. Podkreśla jednak, że i tak ma szczęście, bo pracując w prywatnej placówce, ma mniej dzieci w grupach niż ma to miejsce w przedszkolach publicznych.
Obaj moi synowie tęsknią za swoimi opiekunkami i opiekunami. Na szczęście ich przedszkole zaproponowało coś, co nazwano "wirtualnym przytulaniem".
Dzieci ze wszystkich grup wysyłają swoim opiekunkom zdjęcia, które następnie lądują na stronie internetowej. Dzięki temu wszyscy mogą zobaczyć, jak inni radzą sobie w czasach pandemii.
Pomaga to dzieciakom, bo mogą sprawdzić, co słychać u ich przyjaciół, ale jest też czymś miłym dla pracowników przedszkoli, którzy dotąd opiekowali się nimi na co dzień, zaprzyjaźnili się i często stawali się bardzo bliscy sobie.