Co, jeśli byłem zakażony koronawirusem, ale o tym nie wiedziałem? Ostatnio zadaję sobie to pytanie

Andrzej Chojnowski
Pytanie tylko na pozór jest idiotyczne i za chwilę, na własnym przykładzie, wytłumaczę wam, dlaczego to nie pierdoła. Co więcej, jestem pewien, że to pytanie zadaje sobie mnóstwo osób na całym świecie. Najpierw jednak krótki wstęp.
Fot: Tedward Quinn/Unsplash
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na co dzień "dajemy radę". Coś nam ciągle dolega, ale gdy kończysz 30 lat, przestajesz być nieśmiertelny, więc to normalne, że pojawiają się pierwsze dolegliwości i trzeba z nimi żyć.

Pracujemy intensywnie, więc uczymy znosić to, że czasem coś drapie w gardle albo że leci z nosa. Jestem biegaczem, mnie ciągle coś boli, organizm nieustannie jest niedospany i nie dość wypoczęty. Po jakimś czasie przyzwyczajasz się do tego, że nie zawsze jest idealnie i po prostu ciśniesz.

Przeczytałem dzisiaj w serwisie Huffington Post artykuł "Czy to możliwe, że chorowałem na Covid-19 na początku tego roku"? i zacząłem się zastanawiać. Czy pytanie zawarte w tytule dotyczy również mnie?

Objawy koronawirusa: jak je rozpoznać?

Problem w tym, że bardzo wielu zakażonych (według badań z Islandii, nawet połowa) nie ma objawów.


Problem w tym, że wiele osób bagatelizuje nawet objawy lekkie, bo przecież nauczyliśmy się, że "nie ma miękkiej gry".

Problem w tym, że wszyscy jesteśmy aktywni, podróżujemy, latamy samolotami, spotykamy się z ludźmi z różnych krajów.

Czy mogłem złapać wirusa? Teoretycznie tak. Byłem pod koniec stycznia w Niemczech i Szwajcarii. Na lotniskach (wówczas jeszcze zatłoczonych) widziałem wielu Azjatów z maseczkami na twarzach, ale w styczniu dla większości Europejczyków problem koronawirusa nie istniał. Była tylko jakaś "grypa z Wuhan".

W styczniu nikt nie wyobrażał sobie pandemii. Nikt nie podejrzewał, że przestaniemy podawać sobie ręce, że zamkniemy się w domach, a kupno papieru toaletowego będzie wyczynem.

Właśnie dzięki lotniskom i ruchowi lotniczemu wirus z Wuhan w Chinach rozniósł się po świecie. Najpierw, przy okazji chińskiego nowego roku, został zawleczony do najważniejszych chińskich miast. Stamtąd, drogą lotniczą, trafił do metropolii na całym świecie.

W styczniu nikt nie zastanawiał się nad nietypowymi objawami, nikt obsesyjnie wręcz nie traktował mycia rąk. Żyliśmy tak, jak zwykle.

Czy byłem wtedy chory? Zdecydowanie nie. Czy miałem jakieś nietypowe objawy? Dzisiaj powiedziałbym, że tak. Miałem lekkie duszności, ale u osoby, która w dzieciństwie ciężko chorowała na astmę, to nic zaskakującego.

Czy to były duszności astmatyczne? Tego się nie dowiem. Ilu Polaków, którzy jeździli po świecie na początku roku, mogło zetknąć się z wirusem, a potem przejść chorobę bezobjawowo? Tego nie wiemy. Ilu Polaków pojechało na narty do Włoch? Tysiące. Ilu wróciło do Polski z wirusem? Nie wiemy.

Czy dzisiaj zwróciłbym uwage na te duszności? Jak najbardziej, pewnie poszedłbym do lekarza, poszukałbym możliwości zrobienia testu. Czy w styczniu wydawały mi się one dziwne? Nie za bardzo, astmatycy nie takie rzeczy przerabiają.

Odporność na koronawirusa: jak to sprawdzić?

Żeby była jasność - nikt z moich bliskich czy znajomych nie zachorował (a przynajmniej - nikt nie miał objawów), więc wszystko wskazuje na to, że to, co piszę, to jedynie "dmuchanie na zimno".

Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że wirus mógł pojawić się w Polsce już dawno. To nie fake news czy sianie paniki. Problemem zajął się niedawno brytyjski dziennik "The Guardian". Jego dziennikarka, Danielle Renwick, napisała: "Objawy Covid-19 bywają różne, a brak testów w wielu krajach powoduje, że wiele osób mogło przejść tę chorobę, nie mając o tym pojęcia".

Renwick w swoim tekście podpiera się opiniami amerykańskich ekspertów, lekarzy z Columbia University Hospital i Massachusetts General Hospital. Z ich wypowiedzi wynika, że na razie nie dowiem się, czy przechodziłem Covid-19.

Testy na obecność przeciwciał są wprawdzie opracowywane, ale nie zostały jeszcze wprowadzone do użytku, a tylko w taki sposób można obecnie sprawdzić, czy ktoś był zakażony koronawirusem.

Muszę więc, jak wszyscy, siedzieć w domu, tak, jak wszyscy starannie myć ręce po każdej wizycie w sklepie - i liczyć na to, że pandemia jak najszybciej się skończy.