Pandemia to nie powód, by odbierać któremuś z rodziców prawo do spotkań z dziećmi. A tak się dzieje

Kacper Peresada
Każdy z nas chce wierzyć, że w obliczu wyzwań, takich jak pandemia koronawirusa, ludzie stają się sobie bliżsi i przestają postępować egoistycznie. Być może. Niestety nadal zbyt wiele osób wykorzystuje pandemię, by odgrywać się na swoich byłych partnerach czy partnerkach, a przy okazji - krzywdzić własne dzieci.
Fot: Humberto Chavez/Unsplash
O alienacji rodzicielskiej pisałem jakiś czas temu. W skrócie wygląda ona tak: skłócona para rozstaje się, sąd przyznaje opiekę nad dzieckiem jednej stronie, a drugiej ustanawia możliwość spotkań.

Niestety “zwycięski” rodzic dziecka nie liczy się z wyrokiem sądu i decyduje się na ograniczanie spotkań, a także utrudnia kontakty z potomkiem.

Może to oczywiście dziać się na wiele sposobów. Na przykład dziecko dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze choruje, gdy akurat przychodzi weekend spotkania.

Albo jedna strona stawia przed drugą wymagania ograniczające możliwość zabrania dziecka gdziekolwiek. Sposobów na wytłumaczenie braku możliwości spotkania są dziesiątki.


Czytaj też: Prawo do bycia rodzicem to nie walka płci. Zrozumcie, nie chodzi o to, kto wygra, liczy jest dziecko

Niestety, pandemia koronawirusa doprowadziła do tego, że wiele z osób, które nie chcą, aby ich dzieci spotykały się z drugim z rodziców, wykorzystuje obecną sytuację jako usprawiedliwienie.
— Mamy opiekę naprzemienną na czas trwającego postępowania — wspomina jeden z ojców. — Jednak matka mojego dziecka zdecydowała, że na czas pandemii będzie ono tylko u niej.

Gdy proszę o możliwość rozmowy z synem, nie dostaję w ogóle żadnej odpowiedzi. Słyszę jedynie, że gdy pandemia minie, wtedy wrócimy do opieki naprzemiennej.

Chcę podkreślić, że nie da się "zero-jedynkowo" ocenić pracy sądów. Na pewno w niektórych sytuacjach pozbawienie ojca czy matki możliwości widzenia się z dzieckiem byłoby właściwym rozwiązaniem, a mimo to do tego nie dochodzi.

W innych sytuacjach jeden z rodziców nie tylko w pełni zasługuje na widzenia, ale też na równoprawną opiekę naprzemienną i wspólne wychowywani dziecka. Niestety sądy popełniają błędy. Z czego to wynika? To temat na inną dyskusję.

Ostatecznie jednak wyroki sądów powinny być przestrzegane. Nawet jeśli w niektórych sytuacjach te decyzje nie wszystkim się podobają, trzeba się z tym pogodzić, bo takie jest życie.

- Moja była żona napisała, że nie zgadza się na moje spotkania z córką, mimo że zostały one zasądzone sądownie — mówi kolejny z ojców.

- Napisała, że dopóki nie wyjaśni się sytuacja z koronawirusem, nie zobaczę dziecka.
Koronawirus nie jest powodem, aby jeden z rodziców nie mógł spotkać się ze swoim dzieckiem. To nie moja opinia, tak twierdzi wiele kancelarii prawnych.

Widzenia z bliską rodziną nie są zakazane przez nowe regulacje dotyczące kwarantanny. Wręcz przeciwnie, w tak trudnych sytuacjach dziecko zasługuje na wsparcie całej rodziny, a nie tylko jednego z rodziców.

Oczywiście do każdego przypadku trzeba podejść indywidualnie. Jednak decyzja nie powinna zależeć tylko od jednego z rodziców. Musi zostać przedyskutowana przez oboje.

Tutaj jest największy problem. Ludzie nie rzadko chcą ze sobą rozmawiać, wolą krzyczeć i uważać, że mają rację.

Osoby pozbawione kontaktów z własnymi dziećmi nie mogą zdziałać zbyt wiele. Jeśli jeden z rodziców dziecka nie chce zgodzić się na spotkania to nawet zasądzenie kar finansowych niewiele zmienia.

W rozmowie z serwisem prawo.pl prawniczka Aleksandra Ejsmont przyznaje, że kary nie robią na rodzicach większego wrażenia. Są albo zbyt niskie, albo osoba ukarana nie posiada majątku, z którego można by je wyegzekwować.
Adwokat Izabela Kałczuga
źródło: http://adwokat-kalczuga.pl

Samo powoływanie się na stan trwającej epidemii to zbyt mało, aby uzasadnić odmowę wydania dziecka drugiemu rodzicowi. Odwołanie spotkania powinno zostać uzasadnione konkretną przesłanką, która wskazywałaby na istnienie zagrożenia płynącego z bezpośredniego kontaktu dziecka z rodzicem, tak aby mógł ocenić ją sąd.

Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad zmianą prawa, które spowoduje, że za utrudnianie drugiemu z rodziców kontaktów z dziećmi grozić będzie kara ograniczenia wolności. W wyjątkowo ekstremalnych przypadkach będzie można nawet stracić prawo do opieki nad dzieckiem.

W opinii wielu psychologów alienacja rodzicielska to tak naprawdę znęcanie się psychiczne nad dzieckiem, które ma prawo do wychowywania się wśród kochających go dorosłych. Nie muszą oni przepadać za sobą, ale powinni robić wszystko, aby ich dziecko było szczęśliwe.

Jednak często obie strony wolą skupić się na wzajemnych oskarżeniach, zamiast szukać wspólnie najlepszych rozwiązań. Rzadko w takich sytuacjach winna jest tylko jedna strona.

Starajmy się być lepsi, gdy świat wokół nas się zmienia. Myślmy o tym, aby pomóc innym ludziom. A jeśli jesteśmy rodzicami, skupmy się na potrzebach naszych dzieci, a nie na tym, że to my musimy mieć rację.