Chlor unieszkodliwia koronawirusa, ale mimo to trzymajcie się z dala od aquaparków. Oto dlaczego
W ostatnich dniach dyskutujemy głównie o tym, że mimo zagrożenia epidemią koronawirusa, duchowni nie odwołują nabożeństw w kościołach. Jednak nie tylko Kościół popełnia tego typu karygodne błędy. W Polsce istnieje wiele podmiotów, które wolą skupić się na zarobku niż na tym, by chronić ludzi przed zakażeniem koronawirusem.
Nie ma powodów, by uważać, że Polsce jest pod tym względem inaczej. Jak to się dzieje wobec tego, że nie umieramy wszyscy od rozmaitych chorób po wizycie w takim miejscu jak aquapark?
Czy koronawirus jest w wodzie?
To między innymi zasługa metod dezynfekcji wody stosowanych na basenach. Irlandzkie ministerstwo zdrowia potwierdziło właśnie, że stosowane obecnie w Europie metody dezynfekcji wody pitnej czy basenowej zabijają koronawirusa, więc kąpiel w basenie, a także picie wody z kranu nie prowadzą do zakażenia.Od lat WHO przedstawia rekomendacje dotyczące ilości chloru w wodzie niezbędnej do tego, by ograniczyć rozprzestrzenianie się chorób tą drogą. Istnieją trzy podstawowe grupy wirusów: otoczkowe, otoczone zewnętrzną błoną lipidową, i bezotoczkowe (duże oraz małe), którym brakuje tej błony.
Wirus Sars-Co-V2, czyli koronawirus, zalicza się do pierwszej grupy, i właśnie ten rodzaj wirusów jest najłatwiejszy do zabicia w procesie dezynfekcji wody.
WHO zaleca wykorzystywanie chloru w stężeniu 15 mg/min/litr, aby pozbyć się bezotoczkowych wirusów takich jak poliowirusy czy rotawirusy. W wypadku Covid–19 wymagana ilość chloru jest o wiele niższa.
Koronawirus: czy można chodzić na basen?
Właśnie opierając się na tym rozumowaniu wiele aquaparków w Polsce, w tym niedawno otwarty park wodny Suntago, postanowiło działać dalej, mimo decyzji rządu o zamknięciu szkół, teatrów czy muzeów z powodu zagrożenia koronawirusem.Problem polega jednak na tym, że gdy idziemy na basen, nie jesteśmy tylko w wodzie. Musimy także otworzyć drzwi i szafkę w szatni, przebrać się, dotykamy poręczy, ścian i barierek, a po drodze mijamy kolejne osoby, o których nie wiemy nic. Może dbają o higienę, a może całkowicie ją olewają?
Właściciele aquaparków zapewne wychodzą z założenia, że skoro w wodzie nie ma wirusa, to nie muszą się niczym przejmować. Jednak baseny od lat są miejscem, w którym można złapać rozmaite choroby, dotyczy to zwłaszcza osób o obniżonej odporności.
Dlatego trzeba sobie zadać pytanie: czy decyzja o tym, by nie zamykać basenów w obliczu ryzyka związanego z koronawirusemm, nie tworzy niepotrzebnego zagrożenia dla tysięcy ludzi? Czy chodzi o względy finansowe, bo aquaparki nie chcą oddawać klientom pieniędzy za wykupione bilety czy karnety?
Postarajmy się podchodzić do sprawy koronawirusa zdroworozsądkowo. Skoro zdaniem wielu osób chodzenie do hipermarketów jest ryzykowne z uwagi na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem, to jakim trzeba być szaleńcem, aby pójść na basen z dziećmi? To tak, jakby w radiu podali, że idzie wichura i lepiej siedzieć w domu, a wy poszlibyście polatać paralotnią.
Zróbmy wszystko, aby mieć tę cholerną pandemię z głowy. Chcę pójść do parku wodnego z synami, ale dopiero, gdy już wszyscy będziemy zdrowi i zagrożenie koronawirusem minie.