"Widzę jej chude kolana i chcę wyć". Tak wygląda walka ojca o powrót do zdrowia córki z anoreksją

Aneta Zabłocka
Nie pamięta jak to się zaczęło. Prawdopodobnie któregoś dnia jego córka stwierdziła, że jest trochę za gruba, a on jedynie machnął ręką. – Która nastolatka tak nie mówi? Nawet moja żona ciągle powtarzała, że tu czy tam coś jej "wystaje" – wspomina Krzysztof, ojciec anorektyczki.
Fot. Oleg Ivanov/Unplash
Gdy jego córka miała 15 lat, zaczęła ćwiczyć, ale na obiad jadła tylko sałatki. Z drugiej strony – nie odmawiała, gdy na stole pojawiały się chipsy albo czekolada. Krzysztof utwierdzał się w przekonaniu, że to całe odchudzanie jego córki to jedynie fanaberia. "Zaraz jej przejdzie" – myślał.

– Rano ćwiczyła brzuszki, wieczorem szła biegać – mówi Krzysztof. – Żona martwiła się, że tak dużo trenuje. Dla mnie wtedy to nie był problem. Myślałem, że może to taki nowy, dobry nawyk? Tyle się mówi o tym, że dzieciaki nie ćwiczą, że mamy plagę otyłości wśród młodzieży – tłumaczy.


Gdy jego córka zaczęła nosić luźne ubrania, zamykać się w pokoju i ograniczać rozmowę z rodzicami do pojedynczych zdań, uznali z żoną, że pewnie ma "doła". Może wpadła w "jakąś" nastoletnią depresję?

– Próbowaliśmy z nią rozmawiać – mówi Krzysztof. – Niewiele z tego wychodziło, głównie darliśmy się na naszą córkę. Mówiliśmy jej, że ma się ogarnąć. Ona ciągle kłóciła się z matką, ja byłem tym, który próbował rozładowywać napięcie – wspomina.

Jak zrozumieć nastoletnią anorektyczkę

Anoreksja, czyli jadłowstręt psychiczny, to poważna choroba. Polega na świadomym odmawianiu sobie jedzenia i lękiem przed przybraniem na wadze, efektem jest spadek wagi, który może prowadzić do śmierci pacjenta.

Anoreksja jest bardzo niebezpieczna, umiera na nią od 10 do 20 procent chorych. Przyczyną zgonu najczęściej jest albo trwałe uszkodzenie narządów wewnętrznych lub samobójstwo.

Nie da się stwierdzić jednoznacznie, co powoduje jadłowstręt, ale wśród głównych przyczyn wymienia się wpływ środowiska i dominujące kanony piękna promujące kobiety wręcz chorobliwie chude. Anoreksję mogą też wyzwalać traumatyczne wydarzenia z życia, depresja czy zaburzenia osobowości.

Według różnych statystyk na anoreksję w Polsce choruje co setna, a może nawet co pięćdziesiąta dorosła osoba. U młodzieży zdarza się nawet raz na 20-25 osób. To daje nawet 4 procent wśród ogólnej liczby nastolatek.

– Gdy twoja córka wchodzi w wiek nastoletni, trochę znika ci z radaru. Taka jest prawda. Przegrywasz, bo jesteś facetem i "jej nie rozumiesz", a trochę na własne życzenie się odsuwasz – mówi gorzko Krzysztof.

Zobacz: "Wstydzę się o tym mówić". Ojcowie nie umieją rozmawiać z córkami na temat seksu, a powinni to robić

Chcieli się dogadać z córką, więc poszli na terapię dla rodzin. Tam dowiedzieli się, że narzucili swojemu dziecku zbyt wiele wymagań.

– Córka zaczęła wyliczać wszystkie zajęcia dodatkowe, presję na dobre wyniki w nauce, wreszcie to, że często stosowaliśmy "szlaban" i zabranialiśmy spotkań ze znajomymi – opowiada Krzysztof. Jemu wydawało się, że w ten sposób dbają o przyszłość córki, tymczasem ona dusiła się od nadmiaru obowiązków. Któregoś dnia przypadkiem wszedł do łazienki, w której przebierała się jego córka. Stanął jak wryty. – Oniemiałem – wspomina Krzysztof. – Po raz pierwszy zobaczyłem, że jest wręcz przeraźliwie chuda.

– Przypuszczałem, że dzięki ćwiczeniom będzie miała raczej atletyczną sylwetkę, a ujrzałem kogoś, kto ma samą skórę i kości – mówi. – Nie wytrzymałem, zacząłem się drzeć, a potem zaciągnąłem ją do matki i wtedy już krzyczeliśmy na nią oboje – opowiada. – Kazaliśmy jej stanąć na wadze. Ważyła 45 kilogramów przy wzroście 165 centymetrów.

Zabrali jej komputer i telefon. Zaczęli przeglądać strony, które odwiedzała i zdjęcia, które sobie robiła. – Dopiero wtedy tak naprawdę zrozumieliśmy, co się dzieje z naszą córką – mówi Krzysztof. Zobaczyli, że odwiedzała internetowe fora pro ana dla anorektyczek, przeczytali jej wpisy, o tym, jak siebie nienawidzi, że jest słaba i że znowu coś zjadła. Nie było na co czekać, znowu zadzwonili do terapeuty.

Skąd się bierze anoreksja?

Wiele osób wiąże występowanie anoreksji z rozwojem mediów społecznościowych, zwłaszcza Instagramu. Uważa się, że ułatwia on promowanie niezdrowych, szkodliwych wręcz wzorców urody, nieosiągalnych dla większości dziewczyn.

To jednak tylko część problemu, bo zjawisko nieakceptowania swojego wyglądu zaczyna dotyczyć już nie tylko nastolatków, ale także dzieci ze szkoły podstawowej. W Wielkiej Brytanii, niezadowolenie ze swojego wyglądu deklaruje już 5 procent ośmiolatek i ośmiolatków.

Dzieci szukają zrozumienia na forach internetowych i grupach dyskusyjnych dla anorektyczek. Tam ze sobą dyskutują, wymieniają się zdjęciami, opowiadają o swoich zmaganiach z głodem i dążeniu do wyglądu, które uznają za idealny.

Fora dla anorektyczek są regularnie kasowane, ale pojawiają się nowe. W 2012 roku Instagram zablokował hasztagi "anorexia", "proana", "thnspiration", "thingap" i "imugly", bo jednoznacznie odnosiły się do tematu anoreksji. Niewiele to dało, internautki szybko nauczyły się omijać te ograniczenia. Wymyślają nowe hasztagi, a gdy moderatorzy Instagramu je blokują, wymyślają nowe.

Poza tym to hasztagi angielskie. Pod polskimi hasztagami #anoreksja znajdziemy zatrzęsienie postów ze zdjęciami jedzenia i wychudzonych dziewczyn.

Anorektyczki mają obsesję na punkcie rzeczy, których nie mogą zjeść. To, że unikają jedzenia, ich zdaniem jest dowodem ich siły. – Najgorsze jest to, że jej zdjęcia są estetyczne, ładne. Nijak mają się do tego, jak wygląda nasze córka. To jakiś mit, zmyślona wizualizacja, w którą wszystkie "motylki" wierzą" – mówi Krzysztof.

Znowu decydujemy, co je nasza córka

– W czasie choroby córki, moje małżeństwo było na krawędzi. Obwinialiśmy się nawzajem, ja się jeszcze bardziej wycofałem z życia rodzinnego. Chciałem pić, ale nie mogłem. Byłem na siebie wściekły, nie potrafiłem znaleźć ukojenia – przyznaje.

Jak mówi, nie zdecydowali się na leczenie szpitalne, bo ich córka zgodziła się na terapię. Do tego jej wskaźnik BMI nie był aż tak niski, by trzeba było karmić ją przez sondę.
Fot. screenshot Instagram
Oboje z żoną dobrze zarabiają. Część obowiązków przenieśli z pracy do domu, by mieć czas na zajmowanie się córką. Zaczęli ściśle kontrolować to, co je, ograniczyli jej ćwiczenia fizyczne. Przede wszystkim jednak zapisali ją do psychiatry, który z nią pracuje i nieustannie monitoruje rozwój choroby.

Czuję, jakbyśmy wrócili do okresu niemowlęctwa – opowiada Krzysztof. – Znowu decydujemy, co je nasza córka, liczymy bilans, składniki odżywcze. Ona jedynie decyduje, czy w ogóle coś zje. Obiady potrafią trwać godzinami.

Po posiłku siedzą jak na szpilkach i nasłuchują, czy z łazienki nie dobiega dźwięk spuszczanej wody w toalecie. To zazwyczaj oznacza, że zwymiotowała, a więc choroba znowu wygrała. Może znowu zaczeła się bać, że przytyje? Może pomyślała, że jest "grubą świnią"?

Pozostaje tylko cierpliwość

Córka Krzysztofa dostaje leki i suplementy, które mają pomóc w leczeniu depresji i uzupełnić niedobór witamin w jej organizmie. – Na początku problemem było nawet przełknięcie jednej tabletki. Wypluwała ją i łykała kolejną – mówi.

– Mam wrażenie, że cały czas robimy jeden krok w przód i dwa w tył, ale jednak widzę poprawę – przyznaje Krzysztof. – Coś tam je. Chwilami funkcjonuje na granicy omdlenia, ale jak uda się jej coś zjeść, można z nią nawet pogadać – próbuje żartować Krzysztof.

Wielokrotnie znajdowali w jej pokoju resztki jedzenia. – Na przykład spleśniały twarożek wyniesiony ze śniadania i wrzucony za łóżko albo zgniecione kanapki w kieszeniach spodni, które trafiły do kosza na pranie. To obrzydliwe, ale daje ci pełny obraz tego, do czego jest zdolne twoje chore dziecko – mówi Krzysztof. – Moja córka nosi teraz tylko legginsy, bo nic innego nie trzyma się na jej tyłku. Gdy widzę jej chude kolana, mam chęć wyć – przyznaje.

– Jej choroba ciągnie się już trzy lata. Po wprowadzeniu terapii i naszej kontroli tego, co je, w tym czasie przytyła 6 kilogramów. Dla nas każde 100 gramów więcej na wadze to powód do euforii.

– Mam świadomość, że ten proces powrotu do zdrowia będzie trwał – mówi Krzysztof. – Wszystko, co mogę zrobić to okazywać jej miłość. Na resztę spraw nie ma lekarstwa. Pozostaje jedynie cierpliwość.