Zanim zaczniesz panikować z powodu koronawirusa, odpowiedz sobie, gdzie ostatnio był twój smartfon

Andrzej Chojnowski
A więc podobnie jak reszta Polski, jesteś w trybie pełnej paniki związanej z koronawirusem. Z obłędem w oczach szukasz maseczek chirurgicznych na Allegro, robisz zapasy żywności, sprawdzasz informacje dotyczące nowych zachorowań i ogólnie rzecz biorąc starasz się nie odejść od zmysłów, choć media robią wszystko, by cię doprowadzić do obłędu.
Fot: Spencer Davis/Unsplash
Oczywiście przejmujesz się również swoimi dziećmi, nie chcesz, żeby coś im się stało. Są takie małe i takie wrażliwe. Nie chcesz, żeby zachorowały na koronawirusa, to jasne.

Nie chcesz, żeby w ogóle na cokolwiek chorowały, bo wtedy będziesz miał przerąbane w pracy. Home office to, jak wiadomo, zgniły kompromis, na którym nikt nie zyskuje. Ani dzieci, bo jaki one mają pożytek z zestresowanego ojca przyklejonego do laptopa? Ani ty, bo każdego maila wysyłasz w pięciu podejściach, z dziećmi w domu już tak po prostu jest.

Telefony to źródło zarazków


Do głowy ci nie przyjdzie, że jest w twoim bardzo sprytnym i bardzo dobrze przemyślanym planie obrony przed koronawirusem jest jedna, za to bardzo duża, luka.


Twój telefon.

Od czasu, gdy Apple zmienił świat, wprowadzając na rynek pierwszą generację iPhone’a, minęło kilkanaście lat. Ze smartfonami zżyliśmy się bardziej niż z własną rodziną. To pierwsza rzecz, którą widzimy rano i ostatnia, na którą patrzymy przed snem.

Zabieramy je ze sobą wszędzie, są z nami w toalecie, w niezbyt czystej kebabowni czy ramen shopie i w knajpie, gdy o 4 nad ranem próbujemy zamówić taksówkę.

Czytaj też: 5 filmów o epidemiach, które powinniście obejrzeć, zamiast czekać na koronawirusa

Lądują na stołach w restauracjach i na siedzeniach w autobusie. Kładziemy je na ladzie w sklepie i dajemy do rąk znajomym, gdy chcemy pokazać im coś śmiesznego.

My – to pół biedy, ale smartfonów jeszcze częściej od dorosłych używają dzieci. One wręcz nie potrafią się od nich odkleić. Noszą je wszędzie, na przerwach w szkole smartfony wędrują z rąk do rąk.

To, że mamy w Polsce epidemię koronawirusa, jest właściwie pewne. Czekamy jedynie na informację o polskim pacjencie zero. Ludzie starają się unikać przebywania w miejscach publicznych, w autobusie czy metrze chowają twarze w kołnierzach kurtek, na widok osoby kichającej dla pewności przechodzą od razu na drugą stronę ulicy i robią znak krzyża.

Nikomu nie przyjdzie jednak do głowy, że prawdziwe źródło wirusów i bakterii może być tak blisko.

Smartfon trzeba regularnie czyścić


Telefon to urządzenie, którego w ciągu dnia używamy niemal bez przerwy. Dotykamy go częściej, niż mogłoby się wydawać, także brudnymi rękami. Częściej niż podpowiadałby to zdrowy rozsądek.

Nie mówię tego, bo mi się coś wydaje, tylko dlatego, że wiem. To, ile razy dziennie dotykamy ekranu smartfona, zostało policzone i wynik jest zdumiewający.

Gotowy?

Według firmy badawczej dscout przeciętny użytkownik telefonu dotyka ekranu 2617 razy dziennie. Ponad 100 razy na godzinę, wliczając czas poświęcony na sen. Przeciętny, bo w przypadku „heavy userów” to może być nawet dwukrotnie więcej.

Liczby mamy już za sobą, a teraz zastanów się, kiedy ostatnio czyściłeś swój telefon. Nie pamiętasz? To powiem więcej: kiedy ostatnio go dezyfenkowałeś? I jak często dotykasz swojego "ajfona" naprawdę brudnymi rękami?

Może, zamiast wpadać w histerię i uchwyty wózków sklepowych przemywać wilgotnymi chusteczkami (które, trzeba to wiedzieć, niczego nie dezynfektują), zacznij od regularnego czyszczenia swojego iPhone’a czy Samsunga?

Źródło: dscout