Dzieci lubią się bawić pistoletami. Wiem, co sobie pomyślisz, ale zamiast zakazywać, wykorzystaj to

Kacper Peresada
Lubimy wszystko upraszczać. Tacy już są dorośli. Jeśli dziecko jest niegrzeczne, szukamy jednego powodu, dla którego zachowuje się w taki, a nie inny sposób. Łatwiej zrzucić winę na to, że dziecko bawi się pistoletami, niż analizować problemy, z którymi styka się w domu.
Fot: Markus Spiske/Unsplash
Podobnie, jeśli ma problemy z nauką, winny pewnie jest smartfon. A to, że dziecko w wieku licealnym zaczęło palić papierosy, to na pewno efekt przebywania z tym dziwnym synem sąsiadów.

Mimo że moje dzieci jeszcze nie palą szlugów ani nie urywają się z lekcji, już kilka razy zauważyłem, że rodzice, a czasami również wychowawcy, podchodzą do problemów "zerojedynkowo".

Jednym z najlepszych przykładów jest całkowity brak zrozumienia dla zjawiska gier komputerowych, które w opinii niektórych są odpowiedzialne za wszystkie złe zachowania dziecka.

W ostatnich miesiącach zauważyłem jednak kolejną rzecz, która jest nienawidzona przez nowoczesnych rodziców i wychowawców. Jest nią zabawa w wojnę.


Dzieci zawsze bawiły się w wojnę


Od tysięcy lat dzieci uwielbiają udawać wojowników (zauważcie, że mówię o dzieciach, a nie o chłopcach czy dziewczynkach). W Japonii maluchy śmigały jako samurajowie, w Polsce "dojeżdżały" Krzyżaków, w Jerozolimie walczyły z Rzymianami.

Dopiero w ostatnich kilkunastu latach wojna stała się dla rodziców czymś przerażającym. To sprawa, która krzywdzi dzieci i powoduje u nich uszczerbki na psychice.

Czytaj też: Konflikt z Iranem przypomniał mi: nie chcę, żeby moje dzieci były patriotami. Chcę, żeby były ludźmi

Oczywiście rozumiem co za tym stoi. Wspominanie wojennej "chwały" naszego kraju w ostatnich latach zostało w dużym stopniu zawłaszczone przez prawicowych tępaków.

Rocznica Powstania Warszawskiego opiera się na odpalaniu racowisk w różnych punktach miasta, a na pochodach przedstawiciele prawicowych ugrupowań krzyczą, że na wypadek wojny to oni pójdą walczyć o naszą wolność.

Wszystko, co łączy się z zabawą w wojsko, w umysłach naszego pokolenia pośrednio bywa wiązane z prawicowym oszołomstwem, które szkodzi naszym dzieciom.

W końcu, gdy dorastaliśmy i braliśmy udział w "walkach", byliśmy Polakami, którzy dojeżdżali Niemców albo Rosjan. A dzisiaj, wychowując nasze dzieci, staramy się, aby nie żyły w przekonaniu, że jakakolwiek nacja powinna być postrzegana jako nasz potencjalny przeciwnik.

Do tego w mediach słyszymy o kolejnych atakach terrorystycznych w amerykańskich szkołach. Czytamy o Andersie Breiviku mordującym młodych ludzi w Norwegii.

Te wydarzenia powodują, że ludzie coraz bardziej są przerażeni, gdy zastanawiają się nad tym, w jaki sposób agresywne zabawy mogą wpływać na młode umysły.

Od lat mój syn rysuje komiksy, w których mierzą się ze sobą dwa wojska. Ponieważ jest fanem "Czterech Pancernych i psa", bo ogląda ten serial z dziadkiem, w jego świadomości każda wojna powoduje, że Polska są dobrzy, Niemcy – źli.

Wiele miesięcy zajęło mi wytłumaczenie mu, że w trakcie wojny nie ma dobrych ani złych, są jedynie biedni młodzi ludzie, którzy płacą cenę za błędy starców w garniturach.

Jednak mimo tego, nie zabraniam mu zabawy w wojnę. Dzieci mają to do siebie, że po prostu lubią udawać, że strzelają do innych. Czy naprawdę w kraju, w którym broń posiada 250 tysięcy osób, musimy się martwić, że tego typu bieganie z pistoletem jest w stanie normalizować podejście do mordowania?

Przemoc w zabawach dzieci


Zabawy mają to do siebie, że są po prostu zabawami, a praca wychowawcza rodziców nie polega na wprowadzaniu zakazów.

Jeśli twoje dziecko lubi się bawić w wojnę, czemu nie wziąć w tej zabawie udziału i wykorzystać tę okazję, aby wyjaśnić mu, jak przerażającą rzeczą jest każda bitwa, nawet taka, w której ginie choćby jeden człowiek?

Psychologowie często podkreślają, że rodzice pytają ich, jak powstrzymywać dzieci przed zabawami pełnymi przemocy. Jednak ich zdaniem nie ma czegoś takiego. Przemoc sugeruje, że w zabawie występuje agresja i brak zgody na tego typu rozrywkę.

A w świecie dzieci to zdarza się rzadko. Nawet jeśli komuś stanie się krzywda, jest to wynik przypadku, a nie świadomego działania.

Według naukowców zakazywanie zabawy pistoletami może jedynie pogłębić fascynację tego typu rozrywką. Dla najmłodszych nie ma różnicy między udawaniem, że są kierowcą autobusu, a spadochroniarzem.

Dlatego nie warto ograniczać zabaw i dziecięcej wyobraźni. Trzeba umieć wykorzystać te chwile do pracy nad dzieckiem, do rozmowy nad moralnością, złożonością świata i kruchością życia.

Niektóre badania wskazują wręcz, że chłopcy, którzy bawią udział w bardziej “agresywnych” rozrywkach są później mniej agresywni w codziennych sytuacjach.

Oczywiście nikt nie może cię zmusić, abyś pozwolił dziecku bawić się czymś, czego nie chcesz mieć w domu, ale pamiętaj – bądź szczery i powiedz dziecku dlaczego. Dowiedz się, skąd wzięła się w nich ta fascynacja. Staraj się je zrozumieć, zamiast oceniać przez pryzmat dorosłej osoby, która miała wiele lat na to, żeby zrozumieć, że broń jest zła.