Gdy wszystkie metody zawodzą, czasami mówię do mojego syna: "zamknij się". Nie czuję się z tym źle

Kacper Peresada
Nie miałem gorączki, ale od kilku dni czułem się dosyć marnie. Kręciło mi się w głowie, ale nie był to na szczęście koronawirus. Gdy obudziłem się wczoraj rano, nie byłem nawet pewien, jak się czuję. Po kąpieli okazało się, że podobnie jak dzień wcześniej, nie jestem w pełni sił.
Fot: Glenn Carstens-Peters/Unsplash
Uznałem, że poproszę babcię, aby zawiozła dzieci do przedszkola, a ja spokojnie popracuję w domu. Nie przepadam za tym rozwiązaniem, bo w pracy jest mi łatwiej skupić się na moich zadaniach.

Jednak wolę być w stu procentach zdrowy już za chwilę niż być na wpół chory przez kolejne dwa tygodnie.

Byłem zadowolony, do momentu, gdy usłyszałem kaszel mojego syna. Oznaczał on jedno — mam przesrane.

Zostawanie w domu z dzieckiem to nic trudnego. Gotujesz obiad, ogarniasz wszystkie rzeczy, a w wolnych chwilach pracujesz. Robisz sobie przerwę na zabawę, czasem musisz pojechać do apteki albo do sklepu.


Niby wszystko fajnie, ale jest w tym wszystkim mały problem — czasami potrzebuję, aby mój syn w końcu się przymknął.

Kocham go. Jest świetnym, inteligentnym i zabawnym chłopcem, z którym uwielbiam spędzać czas. Do tego jest we mnie zapatrzony i uważa mnie za super ojca. Są jednak takie chwile, gdy wolę, aby uważał mnie za gbura i omijał pokój, w którym muszę popracować.

Czytaj też: "Mój nastoletni syn jest futrzakiem". Ludzie nie rozumieją tej subkultury, uważają, że to dewiacja

Praca dziennikarza jest specyficzna, przynajmniej w moim wykonaniu. Zdarza mi się oglądać w sieci bzdury przez 2 godziny, bo w ten sposób łatwiej mi wytworzyć w głowie pomysł na temat artykułu, a następnie wymyślić, jak dany temat ugryźć i przełożyć go na tekst.

Częściej niż rzadziej zdarza się, że siedzę wypłukany z jakiejkolwiek myśli, a dopiero po obejrzeniu tysięcznego mema uświadomiam sobie, że to. co powinienem opisać, jest oczywiste. Na przykład może być to tekst o tym, że czasami mój syn mógłby się zamknąć.

Dzieci nie przestają zadawać pytań


Dzieci lubią sobie pogadać. Wiemy to wszyscy. Najchętniej gadają, gdy podświadomie czują, że to nie jest dobry moment na rozmowę.

Nie ma w tym oczywiście nic złego. Musimy je wręcz do tego zachęcać, ponieważ fakt, że są zainteresowane światem dookoła nich to coś wspaniałego.

Ale gdy od godziny nie jesteście w stanie wymyślić pomysłu na tekst, a wasze dziecko NADAL pyta o to, jak działa czarna dziura, jedyne co wam pozostaje to spokojne odpowiadanie na kolejne pytania i odpędzanie czarnych myśli.

Gdy mój syn zadaje mi pytania, na które nie znam odpowiedzi, z radością odpalam komputer i sprawdzam, co stoi za fenomenem, który właśnie go zainteresował.

Mój wewnętrzny fan trivii pozwala mi jarać się codziennie nowymi rzeczami, które poznaję dzięki mojemu synowi. Lubię słuchać też jego opowieści, bo umie na przykład wymyślać niesamowite historie bitew między Pusheenami a Mojangami.

Czasami jest mi głupio, gdy włączam autopilota, potakuję i jak robot powtarzam "serio?", choć myślami jestem zupełnie gdzie indziej, bo próbuję robić, to co rodzice muszą robić — czyli pracować.

Zdarza się jednak, że jestem w trakcie rozmowy z kimś innym, oglądam film, czytam książkę albo robię cokolwiek innego, co daje mi szansę bycia przez chwilę w swoim świecie.

Próbuję za wszelką cenę zdobyć tę upragnioną ciszę, proponuję rozrywki, sugeruję zabawy, przekupuję słodyczami czy obietnicą bajki w telewizji. Tyle że czasami po prostu nic nie działa.

Rodzice też potrzebują odpoczynku


Wtedy nie wytrzymuję i mówię do mojego syna, żeby się zamknął.

W takich chwilach on wie, że mówię poważnie. Nawet jeśli wszyscy w internecie twierdzą, żeby czegoś takiego nigdy nie należy mówić dziecku, to ja pytam: dlaczego?

Jeśli potrzebuję w danym momencie chwili spokoju, zdarza się, że muszę sięgać po mocne środki. Jeśli wcześniejsze wielogodzinne próby rozmowy nie przyniosły żadnego skutku to czy raz na jakiś czas nie ma prawa do odpalenia broni atomowej?

Wiem, że wszyscy dookoła mają genialne i zawsze skuteczne sposoby na uciszenie dziecka, na znalezienie mu zajęcia, które pozwoli rodzicom mieć chwilę spokoju.

Jak widać, ja też. Raz na jakiś czas mówię grzecznie, acz stanowczo, żeby mój się zamknął. I wiecie co? Zamyka się, a ja mam chwilę dla siebie. A potem znowu się bawimy.