Wegetariańskie i wegańskie dzieci chcą, żeby rodzice i dziadkowie po prostu dali im spokój
Duże miasta w Polsce mają opinię bardzo przyjaznych weganom. Liczba knajp oferujących wegańskie menu może wprawić w osłupienie turystów z Niemiec czy Holandii. Pod tym względem bardzo się zmieniliśmy jako społeczeństwo. Co innego jednak mieć znajomych wegan i nie uważać ich za groźnych świrów, a co innego – zaakceptować wegetariańskie albo wegańskie dziecko w domu.
Gdy mój ojciec przyjeżdża do nas w odwiedziny, przywozi ze sobą kurczaka z rożna kupionego w Tesco. Jego zdaniem u nas nie można się najeść, bo na obiad podajemy tylko warzywa.Jak rodzic z dzieckiem
Takich rodziców jak moi jest więcej. Tyle że ja jestem dorosła, więc mogę ignorować jego komentarze. Gorzej, jeśli wegetariańskie czy wegańskie dzieci mają kilkanaście lat – albo mniej.
– Gdy miałam 15 lat i oświadczyłam, że jestem wegetarianką, moi rodzice zareagowali alergicznie. Buntowałam się i odsuwałam talerz podczas obiadu, ale niestety nie umiałam gotować, więc byłam zmuszona jeść ziemniaki z mięsnym sosem – wspomina Kasia. – W tym wieku wystarczy iskra. Dużo się kłóciliśmy. Trzaskałam drzwiami i wyzywałam ich od morderców, oni w rewanżu zabierali mi telefon komórkowy. Teraz gdy jestem dorosła i mam własne dzieci wiem, że nie będę ingerować w ich wybory – mówi.
– Majka ma teraz 16 lat – opowiada Michał. – Niedawno ogłosiła, że rezygnuje z jedzenia mięsa. Jako ojciec patchworkowy nie miałem zbyt wiele do powiedzenia. Spodziewałem się burzy, ale o dziwo jej matka przystała na to i teraz wspólnie forsują jedzenie warzyw. Jako jedyny mięsożerca w rodzinie muszę żywić się na mieście – mówi.
Rodzice i ich stosunek do diety roślinnej to jedno. Przepaść pojawia się, gdy do gry wchodzą dziadkowie. – Faszerują moje dzieci mięsem za każdym razem, gdy do nich przyjadą. Na stole od razu pojawia się kurczak pieczony czy kabanosy – wylicza Adam. – Gdy jesteśmy razem, hamują się, próbują serwować warzywa. Zaczęli od makaronu z serem. Teraz zdarza się spaghetti albo lasagne. Ale jak tylko mnie czy żony nie ma, dziadkowie wyciągają z lodówki szynkę i kiełbasę.Jak dziadek z wnuczkiem
Skąd taka reakcja u osób starszych? Zazwyczaj bierze się ona z niewiedzy i stereotypowego myślenia, zgodnie z którym dieta bezmięsna dobra jest wyłącznie dla osób chorych. Według CBOS-u 41 proc. Polaków uważa dietę wegetariańską za niezdrową. Pomyśl o tym – blisko połowa badanych uważa, że coś ci dolega, bo nie chcesz jeść karkówki albo schabowego. Jedna wizyta na dowolnym forum dyskusyjnym wystarcza, by się przekonać, jak bardzo Polacy nie potrafią rozstać się wizją mielonego podczas niedzielnego obiadu.To nie jest choroba
– Moja córka zrezygnowała pół roku temu z jedzenia mięsa, ryb, szynek, pasztetów, kiełbas itp. Bezskutecznie próbuję ją namówić na powrót do normalnej diety, tłumaczę jej, ze sobie szkodzi – czytam na jednym z forów. Autorka posta dodaje, że chowa przed swoją wegetariańskim dzieckiem jedzenie, by zmusić je do jedzenia mięsa.
Inny wpis: - Wy, wegetarianie! Namieszaliście mojemu 14-letniemu dziecku w głowie! Nie chce jeść mięsa, ryb, grzybów, jaja mają być z ferm ekologicznych – gorączkuje się inny rodzic. – Wpędzi się w anoreksję przez was! – grzmi.
Tyle że badania instytutów żywieniowych nie wskazują wcale, aby brak mięsa szkodził dzieciom.
– Dzieci na dietach wegetariańskich mogą mieć wolniejsze tempo wzrastania (dotyczy to przede wszystkim diety wegańskiej), a ich masa ciała mieści się w dolnej granicy normy. Z wiekiem dorównują jednak rówieśnikom, a nawet są od nich wyższe, choć nadal szczuplejsze – informuje Ewa Ehmke vel Emczyńska-Seliga z Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej.
Wskaźnik, który może być obniżony w badaniach krwi u dzieci na diecie wegetariańskich to ferrytyna, czyli białko pomagające w rozłożeniu żelaza. Jednak zazwyczaj nie są to wartości zagrażające zdrowiu dzieci (zazwyczaj, bo każde dziecko jest inne i każde trzeba regularnie badać).