Świat stanął na głowie: Niemcy sprowadzają z Polski klasyczne Mercedesy - i są zachwyceni ich stanem
Wiem, co powiecie – „hola, hola, nie wszyscy Niemcy”. Zgoda, macie rację. Ale ja też mam rację. Bo ważne jest zjawisko. Każda sytuacja, gdy Niemiec sprowadza z Polski używane auto, zwłaszcza z gwiazdą na masce, jest jak kolejne pióro wyrastające w skrzydłach polskiej husarii.
Mieszkaniec niemieckiego miasta Bensheim (na południe od Frankfurtu nad Menem), miłośnik klasycznych Mercedesów z lat 80., tak zwanych „Baleronów”, miał problem. Od dwóch lat poszukiwał auta na miarę swoich marzeń – modelu W124 w stanie niemal fabrycznym, zadbanego, tak pięknego że wygląda, jakby Niemiec trzymał go pod kocem.
I wszystko się zgadza, bo znalazł właśnie taki egzemplarz „Balerona” – tyle, że pod kocem trzymał Polak. Kto dokładnie, tego nie wiem. Ale ważne, że Niemiec znalazł w Polsce samochód dla siebie (i – co ważniejsze – że wcześniej nikt z Polski mu go nie skradł).
Nie widać po nim jednak, by ten czas odcisnął na samochodzie jakiekolwiek piętno. Ten model W124 300D wygląda dokładnie tak, jak wszyscy wyobrażamy sobie „Balerony” – w stanie niemal fabrycznym, tak piękne jak w dniu, gdy wyjeżdżały z fabryki Mercedesa. Gotowe bez trudu przejechać milion kilometrów.
A tymczasem mamy uradowanego Niemca, który butelką Sekta będzie świętował to, że kupił w Polsce swojego wymarzonego Mercedesa. Ta dekada nie mogła skończyć się lepiej.