
Pamiętam tę wizytę u lekarza jak wczoraj. Mieliśmy w tym roku w czerwcu zaplanowany wylot do Chorwacji. Ja, żona i nasza nieco ponad półtoraroczna córka. Samolot był w piątek, a niecały tydzień wcześniej, w nocy z soboty na niedzielę… gorączka prawie 40 stopni.
Diagnoza? Zapalenie gardła (fun fact: dopiero u drugiego lekarza, pierwszy w sumie nie stwierdził… nic) i antybiotyk. Okej, damy radę, antybiotyk pomaga nawet w ciągu doby.
W teorii. W praktyce gorączkę miała cztery doby, a na kontroli w czwartek (choć córka już nie gorączkowała), okazało się, że choroba zajęła uszy. Z zapalenia gardła zrobiło się zapalenie uszu – i drugi antybiotyk.
Lekarka na urlop jechać pozwoliła, ale no właśnie – autem. A my za niecałą dobę samolot do Chorwacji. A jeśli, drogi tato, jeszcze tego nie wiesz, to informuję: nie próbuj wsiadać do samolotu z dzieckiem, które ma zapalenie uszu. Nie chcesz mu zrobić takiej krzywdy.
Urlop finalnie przełożyliśmy na lipiec i wszystko było super (choć sporo nas to kosztowało i nerwów, i pieniędzy), ale przecież nie musisz przeżyć takiej samej sytuacji. Oto garść pomysłów, które pomogą ci utrzymać dziecko w zdrowiu przed zaplanowanymi wakacjami.
1. Zrób mu kwarantannę
To najprostszy pomysł i najpopularniejszy. W zasadzie wręcz nie o to w tym tekście chodzi, bo to (chyba) każdy wie, ale dodaję ten punkt dla porządku. W każdym razie: w miarę możliwości ogranicz swojemu dziecku kontakt z innymi dziećmi. Jeśli chodzi do żłobka, to poszukaj opieki w domu. To może być twoja siostra, twoja teściowa, ktokolwiek.
Wreszcie sam zaproponuj u pracodawcy pracę zdalną, żeby zostać z dzieckiem w domu. Tak, wiem, praca z dzieckiem w domu tylko fajnie brzmi. Ale to też jakieś rozwiązanie, choć raczej podbramkowe.
O niedoskonałościach tego pomysłu nie muszę ci nic mówić. Bo ten pomysł nie działa choćby w moim przypadku – ja w Warszawie, gdzie mieszkam, nie mam żadnej rodziny, która mogłaby wziąć w takim czasie pod opiekę moją córkę.
I teraz przechodzimy płynnie do punktów, które mogą ci realnie pomóc. Choć oczywiście żaden nie zagwarantuje stuprocentowego sukcesu.
2. Pamiętaj też o swoim zdrowiu
Bo nie pamiętasz o nim, prawda? Łatwo zapomnieć – skupiony na zdrowiu swojej pociechy zapominasz o sobie. Katar? Trudno. Przejdzie. Stan podgorączkowy? To pewnie zmęczenie.
Tylko tak jak dzieciaki, ty też chorujesz. I uwaga, breaking news. Możesz też sam zarazić swoje dziecko. Ty się z tego być może szybko wykaraskasz (chociaż moje doświadczenie uczy mnie, że jest dokładnie odwrotnie, ale takiego scenariusza nie można wykluczyć). Twoje dziecko może będzie chore na wyjazd.
A jesień sprzyja zachorowaniom nie tylko dzieciaków w żłobkach i przedszkolach. Ciebie może coś dopaść w tramwaju, w metrze, w pracy.
3. Buduj odporność dziecka
No tak, poważnie. Olej z wiesiołka, olej z czarnuszki czy nawet… kiszone ogórki, za których smakiem wbrew pozorom wiele dzieci przepada. Mówię o ogórkach – z wiesiołkiem i czarnuszką raczej może być kłopot, co nie zmienia, że są to bardzo skuteczne naturalne środki budujące odporność także u małych dzieci.
Taka kuracja olejem z wiesiołka powinna trwać maksymalnie kilka tygodni – więc możesz z wyprzedzeniem przygotować się na sezon urlopowy. Kuracja olejem z czarnuszki także może dać świetne efekty, ponieważ ma on silne działanie nie tylko przeciwbakteryjne, ale też przeciwzapalne.
Co ważne, nie są to mądrości z internetu, a informacje podparte badaniami naukowców.
I wreszcie możesz się wspomagać nie tylko naturalnie – nie będę tutaj reklamował leków, ale są szczepionki dla dzieci (podawane w tabletkach), które również świetnie działają. Córce koleżanki taka kuracja bardzo pomogła.
4. Nie rób sobie pod górkę
Wiem, zwłaszcza jesienią, kiedy na dworze deszcz i słota, trudno wysiedzieć cały weekend w domu z szalejącym dwulatkiem. Ale jeśli za dwa tygodnie masz perspektywę urlopu w ciepłych krajach, to mimo wszystko… może spróbuj się przemęczyć i nie wybieraj się do bawialni?
Z jednej strony, jeśli założymy, że nie masz jak zrobić dziecku kwarantanny, więc ono i tak chodzi do żłobka, to może nie mieć większego sensu. Ale z drugiej strony – taka bawialnia to zawsze dodatkowa okazja na złapanie czegoś. Zwłaszcza że w bawialniach ani nikt niespecjalnie weryfikuje stanu zdrowia dziecka (czyt. w żłobku chore dziecko jednak odeślą, w bawialni często najbardziej zaglucone jednostki będą bawiły się bez przeszkód), ani zabawki nie są regularnie czyszczone, o czym zresztą więcej pisałem tutaj:
Po prostu odpuść. Po co ci dodatkowy kłopot?
5. Dbaj o jego zdrowie cały rok
Metody, które opisałem, mimo wszystko są doraźne. Ale bardzo dużo możesz osiągnąć, po prostu dbając o swoje dziecko przez cały rok.
To w sumie proste – i wybaczcie toporny, motoryzacyjny przykład, ale to w końcu serwis skierowany do facetów. W każdym razie: po to dbasz przez cały rok o samochód, serwisujesz go, wymieniasz olej, żeby w krytycznym momencie móc na nim polegać.
I tak samo dbaj przez cały rok o zdrowie swojego dziecka. Jak? Przede wszystkim prowadząc je przez życie w odpowiedzialny sposób. Po pierwsze: dieta. Odpowiednio zbilansowana, bogata w warzywa i owoce. Po drugie: aktywność fizyczna, choć pewnie o to i tak upomni się twoja pociecha sama. Po trzecie: dbaj o regularny tryb dnia i odpowiednią ilość snu. Dzieci lubią rutynę i chętnie się za nią odwdzięczają. Po czwarte: staraj się hartować malucha. Godzinny spacer nawet w zimową niepogodę może ci bardzo mocno pomóc z jego odpornością.