Sierpień już praktycznie za pasem, ale jeśli masz małe dziecko, to przecież nie ograniczają cię wakacje, prawda? Tymczasem wrzesień to wciąż świetna pora na wizytę nad Adriatykiem. Ceny w Chorwacji wtedy zdecydowanie spadają, a na dodatek wciąż można liczyć na piękną aurę. To co, w drogę? Tak, ale… o kilku rzeczach musisz pamiętać, żeby uniknąć niemiłej niespodzianki.
Reklama.
Reklama.
1. Sandy beach nie jest zawsze sandy
Czyli jak w tytule. Oczywiście jest raczej jasne, że nie jedziesz do Chorwacji szukać takiego piasku, jak nad Bałtykiem (choć jedną taką plażę można w Chorwacji znaleźć – tzw. ninska laguna w pobliżu miejscowości Nin na północ od Zadaru), to pewnie przeszło ci przez myśl, że może da się tam znaleźć jakiś substytut.
Szczerze? Nie szukaj go. Jeśli to dla ciebie deal breaker, to po prostu odpuść sobie Chorwację i leć do Hiszpanii albo coś w tym stylu. Okej, zdarzają się plaże z w miarę drobnym piaskiem (często tylko na jakimś fragmencie), ale to jednak wyjątki od reguły. I bardzo oblegane przez turystów. BARDZO.
W ogóle możesz się w tym temacie bardzo łatwo wyrolować. Bo... generalnie dla Chorwatów plaża piaszczysta niejedno ma imię. Miejscowi pytani o taką plażę z radością wskażą ci plażę… ze żwirem. Czemu? No bo to nie wielkie kamienie, jakie również możesz spotkać w Chorwacji.
Zresztą mogą wskazać ci i plażę z kamieniami wielkości twojej pięści. Bardzo często miano piaszczystych plaż otrzymują bowiem także takie, które mają… piach na dnie, już w morzu. Serio. To nic, że na brzegu leżą kamyczki albo kamienie. Ważne, że jest drobny piasek już w morzu, najczęściej w miejscu już i tak niedostępnym dla twojego dziecka.
Czy ma to jakikolwiek sens? No nie. Ale czy tak to po prostu tam wygląda? A owszem. A jak ten problem rozwiązać? Cóż, ja po prostu ciągle skakałem po plaży za swoją córką, bo ciągle bałem się, że się przewróci. Ale bawiłem się dobrze. Serio! I mimo wszystko staraj się wybierać te ze żwirkiem. Poruszanie się po nim jest dla małego dziecka dużo prostsze niż po dużych kamieniach. Takie mniejsze zło.
2. Upewnij się, że dzieciak będzie miał gdzie jeść
Pomijam już fakt, ze w Chorwacji zrobiło się naprawdę drogo, a w restauracji to żaden problem zostawić sto euro i mówię o posiłkach dla… dwóch dorosłych osób.
Rzecz w tym, że jeśli wychowujesz swoje dziecko na rosołku, pierogach ruskich (zakładam w tym momencie, że nie ma roczku i już się w miarę normalnie odżywia) i jednocześnie generalnie dbasz o to, żeby nie przesadzać z cukrem/solą/przyprawami/czymkolwiek, to chorwacka kuchnia może być nie do przejścia dla twojej pociechy.
Pół biedy, jeśli jest w takim wieku, że jeszcze nie ma żywieniowych uprzedzeń i po prostu lubi próbować nowych rzeczy. Ale jest duża szansa, że będzie kłopot. Chorwaci kochają owoce morza i na nich w dużej mierze opiera się ich kuchnia, z kolei mięsa szykują (jak na całych Bałkanach) w bardzo aromatyczny sposób, który nie przypadnie do gustu i wielu dorosłym.
Moja niespełna dwuletnia córka jechała większość wyjazdu na rybie (dorada to życie, tato) oraz – no cóż – pizzy i – ekhm – lodach, ale było okej, choć wcale tak nie musiało być.
Aha – kids menu w większości restauracji w ogóle nie istnieje. A skoro już przy knajpach...
3. Oni wszędzie palą. Wszędzie
Trochę jak Włosi – Chorwaci kochają dzieci, ale niespecjalnie nad tym myślą, czy dzieciaki wciągają dym papierosowy, czy nie. Sam zszokowany jednego wieczoru obserwowałem, jak kobieta w ciąży jakby nigdy nic sama siedziała w towarzystwie, w którym wszyscy palili. Dobrze, że chociaż ona tego nie robiła. CHYBA.
W każdym razie zapach papierosów jest powszechny. Jeśli twoje dzieci go nie lubią albo po prostu nie chcesz, żeby go wdychały – raczej będzie kłopot. W tej kwestii Chorwacja jest raczej zacofana.
Czytaj także:
4. Tak, dla małych dzieci też są buty do wody
I nie próbuj nawet bez nich jechać. Okej, na własne oczy widziałem, że dzieciaki takie w wieku trzech-czterech lat oczywiście doskonale radzą sobie bez nich. Niewiele ważą (dzieci, nie buty), nie wbijają się swoją masą w te drobne kamyki. Nawet potrafią trochę biegać po tym żwirku na bosaka.
Tylko serio, w Chorwacji wszędzie są jeżowce. I to nawet w takich miejscach, gdzie byś się ich nie spodziewał. Przykładowo – na wyspie Murter na plaży, którą często odwiedzałem w tym roku, dno było zupełnie piaszczyste, z kamieniami gdzieniegdzie – i w tych kamieniach, na względnej płyciźnie, ukrywały się jeżowce. Nie chcesz, żeby stopa twojej pociechy miała z nimi bliski kontakt.
Buty dla małych dzieci do wody znajdziesz w wielu sklepach w Polsce, także sieciowych dużych marketach z rzeczami ogólnoturystycznymi. Wyglądają jak na zdjęciu (wybaczcie brak lepszego ujęcia):
Aha – i to muszą być porządne, gumowe buty, które zakrywają całą stopę. Żadne crocsy ani inne japonki, które zgubisz w pierwszej fali. Ty, nie mówiąc o twoim dziecku.
5. To nie są wakacje nad Bałtykiem – nie żałuj filtra
Pewnie pamiętasz z czasów niemowlęcych swojego dziecka, że smarowałeś je filtrem przeciwsłonecznym praktycznie na każde wyjście.
Z czasem u wielu rodziców ta rutynowa czynność robi się delikatnie rzecz ujmując "lekko" zapomniana. I pewnie w Chorwacji bardzo szybko rzucą ci się w oczy pięknie opalone dzieci. O urodzie często z Europy Środkowej, a w kolorze ciała raczej południowym.
Tak, dzieciaki, które cały dzień biegają po plaży, łapią ładny kolor opalenizny (pomijam fakt czy to zdrowe, czy nie). Tylko że nie wiesz, ile te dzieci są już w tej Chorwacji. Pewnie nie dwa dni, tylko dwa tygodnie. Long story short: jeśli twoja pociecha dostanie poparzenia słonecznego, zmarnujesz sobie cały urlop. A w Chorwacji o to bardzo łatwo.
Czytaj także:
Więc po pierwsze – filtr. Najlepiej taki z apteki, nic z drogerii. I nie żałuj go, smaruj nawet „na biało”. Po drugie – namiot. Niech twoje dziecko ma chwilę na odpoczynek w cieniu, jeśli akurat nie biega po okolicy.
I nie, nie będziesz wyglądać głupio. W Chorwacji namioty na plaży są niemal tak powszechne jak u nas parawany.