Zajęcia dodatkowe
Wybór zajęć dodatkowych to duża odpowiedzialność. fot. Ksenia Chernaya/Pexels
REKLAMA

"Pierwsza klasa szkoły podstawowej, brzmi poważnie. Muszę przyznać, że nie mogłem się już doczekać, kiedy mój jedyny syn skończy przedszkole, zerówkę i zacznie uczęszczać do szkoły. To ważny krok w życiu. Nowa przygoda, nowe doświadczenia, które kształtują charakter.

Odważny chłopak

Maks to taki chłopak z krwi i kości. Odważny, przebojowy, niczego się nie boi. Czasami nawet ma w sobie zbyt dużo tej pewności siebie. W szczególności na placu zabaw, kiedy 'walczy' o zabawkę czy stara się przekonać inne dziecko, by zeszło z huśtawki.

Oczywiście tłumaczymy, wyjaśniamy, co wolno, a jakie zachowania są niedopuszczalne. To, że Maks jest odważnym i przebojowym chłopakiem, zauważyły także nauczycielki w przedszkolu. Niejednokrotnie podkreślały, że tę charyzmę i zapał warto wykorzystać.

To będzie jego czas

Jeszcze przed wakacjami postanowiliśmy z żoną, że zapiszemy syna na zajęcia dodatkowe. Sport pomoże mu rozładować nadmiar energii i złe emocje, które niekiedy się w nim pojawiają. Pomyśleliśmy też o kółku teatralnym dla dzieci. Nasz Maks to mały artysta, uwielbia wcielać się w nowe role, odgrywać scenki, uczyć się wierszy.

To będzie jego czas, szansa na rozwój. W wakacje wszystko mieliśmy znalezione, ustalone, zaplanowane. Jednak tak na wszelki wypadek z zapisami postanowiliśmy wstrzymać się do początku września. Najpierw szkoła, organizacja, a potem zajęcia dodatkowe.

Najpierw przyjemności

Po rozpoczęciu roku szkolnego urządziliśmy sobie rodzinny dzień. Postanowiliśmy spędzić go we trójkę i uczcić rozpoczęcie nowego etapu w życiu Maksa. Wybraliśmy się na pizzę, lody, a potem długi spacer wzdłuż Wisły. Byliśmy dla siebie.

Następnego dnia zawiozłem syna do szkoły, a potem postanowiłem pozałatwiać wszystkie zaległe sprawy. W pierwszej kolejności skupiłem się na zajęciach dodatkowych. Pojechałem, bez wcześniejszego umówienia, telefonowania. Nie widziałem takiej konieczności. Najpierw stałem w gigantycznym korku, potem nie mogłem znaleźć miejsca parkingowego.

Wyścig szczurów

Zaparkowałem, jejku, jaka ulga. Ten, kto mieszka w dużym mieście, doskonale wie, co mam na myśli. Najpierw udałem się do szkółki piłkarskiej. Jakiś pokój, na końcu korytarza, tłumy ludzi. Nie zorientowałem się, co tu się dzieje. W pierwszej chwili pomyślałem, że zaraz rozpoczyna się mecz, a to są rodzice dzieci, które biorą w nim udział. Jednak szybko przekonałem się, że to rodzice, którzy czekają na zapisy. Podobnie jak ja.

Kolejka posuwała się niezwykle wolno, ale po jakiejś godzinie oczekiwania udało się, wszedłem do pokoju. Pewny siebie, z podniesioną głową powiedziałem, że chcę mojego małego piłkarza zapisać na zajęcia. Pani uśmiechnęła się pod nosem i z niechęcią w głosie powiedziała, że 'spóźniłem się o jakieś 30 dzieci'.

Nie chciała dyskutować, słuchać moich próśb i błagań. Pojechałem jeszcze w kilka miejsc, ale w każdym z nich usłyszałem, że za późno. Niektóre szkółki zakończyły rekrutację już w wakacje! Nie mogłem w to uwierzyć. Drugi dzień szkoły, a tu wszystko zajęte. Nie chce mi się już więcej pisać na ten temat. Dodam tylko, że na zajęcia teatralne także nie udało mi się zapisać syna.

Nie mogę uwierzyć w ten wyścig szczurów. Wiem, że edukacja i zajęcia dodatkowe są ważne, ale co z beztroskim dzieciństwem? Czy my, rodzice, trochę nie przesadzamy?".

Czytaj także: