"Michalina uczęszczała do żłobka. W tym roku rozpoczyna swoją przygodę z przedszkolem. Wychowuję ją sam. Jej mama od nas odeszła, wybrała inne życie. Sporadycznie kontaktuje się z córką. Szczerze, to mała zbytnio ją nie interesuje. Michalinka przyzwyczaiła się do tego, że żyjemy we dwójkę. Czasami pomaga nam babcia. Dajemy radę, choć ten, kto jest rodzicem, wie, że bywają trudne momenty.
Córka urodziła się pod koniec listopada, jest takim 'niepełnym’ trzylatkiem, ale nie przeszkadza to w tym, by poszła do przedszkola. Zapisałem ją do placówki, tej najbliżej domu. Nie przeglądałem opinii w internecie. Wyszedłem z założenia, że przedszkole to przedszkole. Każde jest niemalże takie samo.
Michalinka chodziła ponad pół roku do żłobka, bo babcia nie mogła spędzać z nią całych dni. Musiała skoncentrować się na sobie, swoim zdrowiu. Na nikogo innego nie mogę liczyć.
Z racji tego, że córka miała już styczność z dziećmi, nauczycielami, byłem przekonany, że adaptacja w przedszkolu przebiegnie pomyślnie. Nie myliłem się, szybko znalazła język z rówieśnikami. Rano wstawała bez marudzenia i dzielnie maszerowała do przedszkola. Gdy pytałem, jak się odnajduje, odpowiadała, że dobrze.
Pierwsze dwa dni odebrałem ją przed leżakowaniem, tak dla bezpieczeństwa. Potem już po podwieczorku. Proszę mi wierzyć, jestem z niej taki dumny! To moja mała, najdzielniejsza na świecie córeczka.
Niestety, jedna z nauczycielek, złamała rękę. To ta z ‘cioć’, którą Michalinka najbardziej polubiła. Ciepła, wspaniała kobieta. Widać, że lubi pracę z dziećmi, a nie wykonuje ją z przymusu.
Jej miejsce zajęła inna pani, sam dobrze nie wiem, czy nowoprzyjęta, czy z innej grupy. Długo nie trzeba było czekać na konsekwencje – niestety niezbyt miłe. Kiedy odbierałem córeczkę z sali, usłyszałem, że ona chyba nie jest gotowa, by uczęszczać do przedszkola.
Nowa pani, stanowczym i bardzo niemiłym tonem głosu próbowała mi uświadomić, że popełniłem błąd. W pierwszej chwili nie mogłem zrozumieć, o co dokładnie chodzi. Co ta kobieta ma na myśli?
Po krótkiej wymianie zdań usłyszałem, że Michalinka nie umie jeść sama zupy. Dwa razy zalała bluzkę i musiała być przebrana. A kiedy jadła drugie danie, ziemniaki spadły jej na kolana. Pani była wręcz oburzona tym, że niespełna trzyletnia dziewczynka, potrzebuje pomocy podczas wykonywania nowych czynności. Umówmy się, do przedszkola nie uczęszczają ‘dorosłe’ dzieci, a maluchy, którym mogą przydarzyć się różne wpadki.
Nikt nie będzie obrażał mojego dziecka. Mówił, że nie jest gotowe, by chodziło do przedszkola. Jeszcze tego samego dnia umówiłem się na rozmowę z panią dyrektor. Na spokojnie opowiedziałem o wydarzeniu, które miało miejsce. Wytłumaczyłem, że moim zdaniem takie zachowanie jest niestosowne. Tak nie postępuje nauczycielka, która kocha dzieci i swoją pracę.
Jak się okazało, nie tylko ja usłyszałem słowa krytyki. Innych rodziców nowa pani także nie oszczędziła. Dyrektorka od razu wyciągnęła konsekwencje. Dokładnie nie wiem jakie, ale póki co nauczycielka zmieniła się nie do poznania. To jednak nie uśpiło mojej czujności. Cały czas mam ją na oku i dokładnie wypytuję Michalinę o to, jak minął jej dzień. Nikt nie będzie dyskryminował mojego dziecka".
Czytaj także: https://dadhero.pl/292315,wczoraj-sie-udalo-a-dzis-placz-i-histeria-zostawilem-ja