Po publikacji tekstu "Czekasz, aż dzieci pójdą spać? To bez sensu, powiem ci, jak to zmienić" jeden z naszych czytelników napisał, że wszystko ładnie i pięknie, ale to chyba rady dla starszych dzieciaków, a nie ruchliwych i wymagających uwagi 2-latków.
Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Przede wszystkim dlatego, że dzieci uczą się przez przykład, więc zajmowanie się swoimi sprawami przez dorosłych jest niemal ich obowiązkiem. Pranie, zmywanie, prasowanie, gotowanie powinno się jak najczęściej odbywać w towarzystwie i z udziałem dzieci. W ten sposób najprościej jest nauczyć je, że mieszkami, żyjemy i brudzimy wspólnie, więc razem odpowiadamy za dobrostan naszego mieszkania i życia.
Jak sprawić, aby dziecko nie przeszkadzało?
Przedstawie kilka domowych sytuacji, w których można włączyć dziecko do zabawy/obowiązków domowych, a nawet odpocząć razem z nim, gdy nie mamy ochotę na zabawę. Tak, i sprawdzą się nawet u 2-latka, ponieważ w tym wieku dziecko nadal pragnie nieograniczonego kontaktu z rodzicami, ale także usamodzielnia się i szuka zajęć indywidualnych, które pokażą, że "on sam".
Zmywanie naczyń
Wielu rodziców niestety zbiera w ciągu dnia gary w zlewie, a wieczorem z udręczonym wyrazem twarzy zmywa i powtarza w głowie mantrę: "nikt mi nie pomaga, ciągle sam/sama, tyle tych naczyń". Choć trudno w to uwierzyć, nawet 2-latek może przydać się w czasie zmywania naczyń.
Zablokuj zlew i nalej do niego wody z pianą. Wrzuć plastikowe kubeczki i talerzyki dziecka, by mogło je wyszorować gąbeczką. Z pewnością za chwilę wylądują tam zabawki (może i grające) i wszystkie inne przedmioty, które dziecko będzie miało pod ręką.
Zmywanie naczyń, kontakt z wodą, pianą i gąbeczką to dobre zajęcia sensoryczne dla dziecka. Pozwala rozwijać zmysł dotyku i oswajać się z różnymi teksturami. A ty masz pozmywane kubeczki, które wystarczy opłukać pod kranem. Ci, którzy nie lubią pochlapanej podłogi w kuchni, niech przeniosą zmywanie do łazienki i wanny. To banalnie proste.
Próba przeczytania książki
Siadasz i słyszysz "tatoooo!", wstajesz, podajesz klocek, siadasz, bierzesz książkę do ręki, słyszysz "tatoooo!"... itd. Też tak miałam, a bardzo lubię czytać i nie miałam zamiaru rezygnować z mojego hobby. A umówmy się, tłumaczenie dziecku, że "mamusia potrzebuje 15 minut dla siebie" nic dla niego nie znaczy.
Dlatego zaczęłam czytać dziecku na głos. O ile nie macie w ręku "356 dni" albo przygód Christiana Graya, to jaki jest problem w tym, aby poczytać głośno książkę? Głos rodzica, intonacja, nowe słowa, a wreszcie poznanie rodzica w trochę innej sytuacji (czyt. przeglądającego książkę bez obrazków) to cenna nauka dla dziecka, ale także budowanie z nim więzi.
Najlepiej jest wybrać moment na lekturę tuż przed drzemką dziecka albo chwilę, gdy jest znudzone i nie bardzo wie, co teraz ze sobą zrobić. Zapraszasz malucha do posiedzenia z tobą, głaszczesz go po brzuszku albo stopach i czytasz.
Oglądanie serialu
To zależy od tego, co oglądasz. "Rodu Smoka", czy "Peaky Blinders" dziecku nie puścisz, ale gadające głowy z "The Crown", czy "Teorii Wielkiego Podrywu" mogą śmiało lecieć w tle. Odcinek z superbohaterami i Rajesh jako Aquaman mogą nawet spotkać się z aplauzem dziecka. Moje dzieci od zawsze oglądały ze mną programy kulinarne (nie, zupełnie nie przełożyło się to na apetyt).
Maluchy do 2-lat powinny mieć jak najbardziej ograniczony kontakt z ekranami, ale to tylko teoria. I tak bombardowane są od rana do nocy dźwiękami, reklamami i małymi telewizorkami zwisającymi im nad głowami w autobusach. O wiele lepiej jest czuwać nad tym, co dziecko ogląda i na bieżąco wyjaśniać, co dzieje się na ekranie. Ważne, aby nie przekraczać maksymalnego czasu (max. godziny) gapienia się w telewizję. To wyjdzie na dobre i dziecku, i tobie.
Ćwiczenia - dbanie o formę
Błagam! Jak już słyszę, że nie da się dbać o siebie, bo dziecko jest w domu i wymaga uwagi, to mam ochotę rzucać w ludzi hantlami. Nie ma wdzięczniejszego towarzysza ćwiczeń i aktywności fizycznych niż 2-latek. Z takim brzdącem polecisz półmaraton z dzieckiem w wózku, użyjesz jako dodatkowego obciążenia przy pompkach, usadzisz na barkach do przysiadu albo po prostu rozłożysz mu matę na dywanie koło siebie i zaprosisz do ćwiczenia razem z tobą, albo stworzenia na macie wioski z klocków czy parkingu dla autek.
Ćwiczenie przy dzieciach jest bardzo ważne, ponieważ pokazuje im, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Zdziwisz się, jak giętkie i ruchome są twoje smyki. Poza tym nie nastawiaj się na długi trening. 20-minut tabaty czy dźwigania ciężarów wystarczy, wieczorem możesz zrobić drugą połowę treningu albo wyskoczyć z dzieckiem na kardio. Weź "bąbla" na wycieczkę rowerem czy hulajnogą (nawet w listopadzie) i biegnij koło niego. Nic prostszego, a zmienny rytm treningu z pewnością da ci się we znaki.
Spuść z tonu
Rodzice zbyt często ustawiają sobie cele, by gdzieś dojść, coś posprzątać, obejrzeć cały odcinek. Tymczasem wystarczy przestać się spinać.
Moje dziecko jest w spektrum autyzmu, jako 2-latek syn potrafił być bardzo wymagający emocjonalnie, fizycznie i psychicznie. Dokładnie pamiętam dzień, w którym się poddałam i przestałam realizować swoje cele, a skupiłam na jego emocjach. Po awanturze w sklepie i moim upieraniu się, że musimy iść już do domu, spędziłam z płaczącym dzieckiem pół godziny, siedząc na krawężniku chodnika tuż przed marketem. Zadałam sobie najważniejsze pytanie rodzicielstwa: "Czy moje widzimisię było ważniejsze niż to, że moje dziecko dławi się płaczem?".
I zmieniłam swoje nastawienie. Powyższe propozycje włączenia dziecka w życie domowe i spędzanie czasu wolnego są żywcem wyjęte z mojego życia. Przeczytałam kiedyś, że aby zachęcić dziecko do współpracy, należy uczynić z niego swojego pomocnika. Pytanie: "Chcesz być moim sous chefem?", "Będziesz odkurzaczem pomocnikiem, który wciągnie te klocki?" albo "Potrzebuję kogoś do przewracania stron w mojej książce, położysz się koło mnie i pomożesz?" mogą mieć zbawienny wpływ na zachowanie dziecka, ale i rodzica.