Kiedy myślę o współczesnym ojcu, mam przed oczyma mężczyzn z mojego otoczenia. Ludzi, którzy, choć nie zawsze widać to na pierwszy rzut oka, mają supermoce. To są ci zwykli, codzienni bohaterowie, którzy biorą urlop, żeby pójść do przedszkola na przedstawienie dziecka, którzy nie kręcą nosem, kiedy trzeba zmienić pieluchę, a kiedy partnerka wyjeżdża... życie w domu toczy się normalnie, bo są oni. Tatusiowie.
Reklama.
Reklama.
Tata nie jest dodatkiem do mamy. Współcześni ojcowie nie tylko biorą aktywny udział w wychowaniu dziecka, ale są też równie troskliwymi rodzicami, jak matka.
Wspinają się za dzieckiem na placach zabaw, uczą pływać, gotują, piorą, chodzą do pediatry - codziennie, a nie tylko od święta.
Mój mąż i inni tatusiowie z najbliższego otoczenia pokazują, że tata to superbohater codzienności. Koniec z dyskryminacją ojców.
Tata od drugiej kreski
Pamiętam, ja widząc dwie kreski na teście ciążowym rozpłakałam się. Staraliśmy się o dziecko, więc powinnam płakać wyłącznie ze szczęścia, ale ja chyba nie wierzyłam, że to się uda. Usiałam na krześle w kuchni wynajętego mieszkania i zaczęłam zastanawiać się, jak damy sobie radę. Hormony zrobiły swoje, bo nie było większych powodów do obaw. "Normalnie" - odpowiedział mój mąż.
I tak normalnie dajemy sobie radę 13 lat, bo razem jakoś łatwiej. Nie zliczę, ile razy wstawał w nocy przewijać niemowlęta, ile godzin bujał je w ramionach, ile "gilów" wytarł, kolan opatrzył, zup ugotował. Tak jak i on nie zliczy moich. Bo tata-superbohater jest. Codziennie, niezmiennie uczestniczy w życiu dziecka nie ważne, czy trzeba się z nim powygłupiać, czy zawieźć do lekarza.
Ojcowie, o których myślę, zostali nimi od tej drugiej kreski i niezależnie od życiowych zawirowań są przy swoich pociechach, wspierają je, uczą życia, bawią się z nimi i budzą podziw.
Tata wejdzie wszędzie
Dwumetrowy kolega z wielką gracją, budząc podziw zgromadzonych, wspiął się na zjeżdżalnię przy fast foodzie, bo jego synek wszedł, ale zjechać się bał. Prawdopodobnie Maciek zmienił strukturę molekularną swojego ciała, żeby tego dokonać, bo ja, mimo że szczuplejsza i mniejsza, w życiu bym się tam nie wcisnęła. Kiedy zjechał z synkiem - zebrał brawa.
Tomek nie raz udowodnił, że Usain Bolt może co najwyżej przeczytać zabawny nadruk na tyle jego koszulki. Kiedy zobaczył, że córka leci z huśtawki twarzą w dół, 50 m, które go od niej dzieliło, pokonał dosłownie w trzech susach, nie przeszkodził mu nawet płotek po drodze. Zdążył złapać Maję tuż nad ziemią. Jak tego dokonał? Nikt tego nie wie, ale zdecydowanie odbyło się to wbrew prawom fizyki.
Kiedy patrzę na Pawła bawiącego się z rocznym synkiem, nie mogę uwierzyć, że to ten sam człowiek. W młodości miał przydomek "Świrolot". Jak łatwo się domyśleć, nie był to najbardziej spokojny człowiek w naszym gronie. Dziś Paweł siada z synem i świat przestaje istnieć. Czyta 46 raz z rzędu tę samą książeczkę i za nic nie zobaczycie na jego twarzy zniecierpliwienia. Wyżyje się potem, trenując do triathlonu, czas z Szymkiem jest święty.
Każdy z nich wszedł w rolę ojca jak w masło, choć po większości nikt się tego nie spodziewał. Ci ojcowie mają zdolność bilokacji. Są wszędzie, gdzie dzieci ich potrzebują, naginają czasoprzestrzeń, w jednej dobie upychają tyle aktywności, że trudno uwierzyć, że mają czas na sen. Oni naprawdę mają supermoce.
I jeszcze walczą ze stereotypem
Nieomal każdy znany mi ojciec jest zaangażowanym rodzicem, który spędza czas z dziećmi nie tylko z obowiązku. Dzieci go kochają i widać to na pierwszy rzut oka, kiedy przybiegają do niego w środku zabawy z rówieśnikami, żeby się przytulić. Ojcowie wiedzą, jak ma na imię sympatia dziecka i czym interesuje się nie tylko ich pociecha, ale także jej najlepszy przyjaciel.
Znają plan lekcji i wiedzą, na co dziecko ma alergię, a także prawie na pamięć znają całą historię medyczną potomstwa. Dziś ojciec nadal różni się od matki, ale nie świadomością, wiedzą i zaangażowaniem, tu zwykle rodzice idą w parze. Biologiczne różnice sprawiają, że do tego samego podchodzimy z różnych stron, ale nie ma w naszych domach rodzica lepszego i gorszego.
A jednak panów wciąż się dyskredytuje. Prawie każdy z was choć raz usłyszał w przedszkolu, że nauczycielka prosi o kontakt żonę. W czasie wizyty u lekarza zobaczył zdziwienie albo został wprost poproszony o telefon do mamy dziecka. Zupełnie, jakby był dodatkiem, przedłużeniem. A nie jest. Jesteście ważni, świadomi i kochający, a to wystarcza.
Każdego dnia mierzycie się z niesprawiedliwością, dyskryminacją i stereotypami. A w dodatku oczekuje się od was, że zachowacie spokój, nie będziecie zgrywać bohaterów, ani pokrzywdzonych przez świat. Bo matka, to zawsze matka. A ojciec?
Wierzę, że ojciec to bohater
Nie wiem, ile jeszcze razy trzeba powtórzyć, że ojciec jest ważny. Tak samo, jak matka. Kiedyś tata wracał z pracy, pytał o oceny i znikał z radaru. Czasem nauczył jeździć na rowerze albo zabrał na sanki. Tyle. Dziś nie ma nic nadzwyczajnego w ojcu na wywiadówce, odprowadzającego dziecko do przedszkola, czy zbiórkę przed pierwszą zieloną szkołą.
Tata gotuje obiady. Tata kupuje buty. Tata zabiera na plac zabaw. Tata jest bohaterem codzienności. Tata jest wsparciem. Tata jest. Nawet jeśli nie jest już z mamą, nadal najczęściej chce i umie zająć się córką czy synem. Ma intuicję, jest troskliwy i naprawdę ma supermoce.