Tata weekendowy to nie tylko ten, któremu sąd nie przyklepał opieki naprzemiennej w czasie rozwodu. To każdy ojciec, który spełnia obowiązki rodzicielskie raz na kilka dni. To nie musi być złe, ale musisz pamiętać o kilku zasadach, które wskazuje dla nas psychoterapeutka par Marlena Kazoń.
Tata weekendowy to nie tylko ten, który rozstał się z matką swoich dzieci.
Zarówno tata po rozwodzie, jak i ojciec, który w ciągu tygodnia jest aktywny zawodowo, a spełnia obowiązki rodzicielskie w weekendy, będą ojcami weekendowymi.
Terapeutka wskazuje różnice pomiędzy weekendowymi ojcami i radzi, jak dobrze opiekować się dzieckiem, gdy nie jest ono z nami na co dzień.
Prawie 2,5 miliona dzieci wychowuje się w Polsce w niepełnych rodzinach. Najczęściej mieszkają z mamą. Tatę widują, w najlepszym wypadku, co kilka dni.
Resort sprawiedliwości podawał, że w pierwszym półroczu 2021 roku do sądów wpłynęło 38,7 tys. wniosków rozwodowych. To o 14 proc. więcej niż rok wcześniej w tym samym okresie. Czy rękę do tych wzrostów przyłożyła pandemia? Być może. Jednak to, co z tego wynika, to fakt, że kilkadziesiąt tysięcy dzieci będzie musiało na nowo układać swoje relacje z rodzicami, bo po rozwodzie pojawi się więcej sporadycznej ojcowskiej opieki.
Jak nazwałbyś swojego ojca, który pracował kilkanaście godzin dziennie, a swoje dzieci oglądał jedynie w weekendy? A ojca, który rozwiódł się z partnerką i bierze dzieciaki do siebie raz na dwa tygodnie?
Pewnie tego pierwszego mianowałbyś przestarzałym modelem ojcostwa, drugiego tatą weekendowym. Jednak obie przedstawione postaci to ojcowie dwudniowi.
Granica pomiędzy tatą weekendowym a zaangażowanym jest cienka. I wcale nie mieści się w wyliczeniach dni, jakie spędza się z dzieckiem. To stopień zaangażowania w życie pociechy stawia cię na podium ojcostwa.
Możesz widywać dzieci raz na miesiąc, ale utrzymując z nimi kontakt telefoniczny codziennie, jesteś ojcem zaangażowanym. Możesz codziennie wracać z pracy o 18, ale bawić się z nimi tylko co kilka dni, bo w ciągu tygodnia jesteś zmęczony. Będziesz ojcem weekendowym.
Bo weekendowy tata, to nie tylko ten, który rozstał się z matką swoich dzieci. Może być nim zapracowany mężczyzna, który utrzymuje partnerkę i dzieci, pracuje po kilkanaście godzin dziennie, a z rodziną tak naprawdę widzi się tylko w dni wolne, czyli w sobotę i niedzielę.
Rozmawiamy z Marleną Kazoń, psychoterapeutką par, który wskazuje różnice pomiędzy sprawowaniem opieki nad dziećmi przez ojca "rozwodowego" oraz zapracowanego taty, który utrzymując rodzinę, spełnia swoje obowiązki rodzicielskie jedynie w weekendy.
Dobry tata po rozwodzie
– Po rozwodzie między matką a ojcem dziecka trwa wojna. Dziecko dostaje odłamkami bomb, stojąc na ziemi niczyjej. Albo jest przeciągane z jednej strony na drugą – mówi psychoterapeutka i zastrzega, że jedną z najważniejszych rzeczy w czasie rozstania, jaką muszą robić ojcowie, jest oddzielenie relacji z dzieckiem od stosunków z matką.
– Zdaję sobie sprawę, że to trudne, bo zawiera wielopiętrowe emocje. Ojciec powinien też zdawać sobie sprawę z tego, że dziecko może podlegać różnego rodzaju sugestiom i wpływom rozżalonej mamy.
I dalej psycholog wyjaśnia obrazowo: "Matki najczęściej nie robią tego nawet świadomie. Po prostu odczuwają wobec byłego partnera negatywne emocje, a dziecko te emocje widzi. Widzi smutną i rozżaloną mamę. Widzi tatę, który chce być dobrym ojcem, ale jest też, w jego optyce, powodem zmartwień jego mamy. Ono nie musi umieć sobie z tym poradzić. Ojciec nie może oczekiwać, że małe dziecko będzie umieć to wszystko oddzielić".
Tymczasem, jak wspomina ze swojej praktyki psycholożka, wielu ojców zżyma się, widząc, że kiedy ich dziecko jest z nimi, tęskni za mamą. Biorą to do siebie i traktują jako wyraz braku miłości.
W sytuacji porozwodowej, gdy nie zasądzono opieki naprzemiennej, a główny dom jest przy jednym z rodziców, naturalne dla dziecka będzie budowanie więzi z rodzicem, który dostępny jest na co dzień. To od tego dorosłego zależy jego byt, szczęście i zadowolenie.
Dziecku o wiele łatwiej jest też przyjąć narrację dotyczącą rozstania rodzica, z którym częściej przebywa. Dlatego ważny jest wspólny front.
– Pamiętajmy o tym, że dziecko nie ma możliwości ani zasobów, żeby dystansować się od tego, co słyszy od rodzica, w tym wypadku od matki – to ona jest dla niego nośnikiem informacji – zauważa Marlena Kazoń i wskazuje, że matkom łatwiej odnaleźć się w relacji z dziećmi, zwłaszcza małymi. Dochodzący ojcowie są w nich często nieporadni – nie wiedzą co robić, o czym rozmawiać, jak się zachować.
Mimo że ojcowie są coraz odważniejsi i aktywnie starają się uczestniczyć w wychowaniu dzieci, w sytuacjach porozwodowych kieruje nimi poczucie winy i umniejszenie swojej roli. Tym bardziej, jeśli są rodzicem dochodzącym.
– Bycie rodzicem to jest w ogóle dość trudna sprawa. Bycie ojcem dziecka, z którym nie jest się na stałe, nie towarzyszy mu się w troskach, jest jeszcze trudniejsze. Tym bardziej że wielu ojców – w tej nienaturalnej sytuacji poprzedzonej często czasem rozłąki - bardzo chce się dobrze zaprezentować – tłumaczy psychoterapeutka.
Ojcowie wpadają wtedy w przesadę, starają się robić rzeczy wyjątkowe, nadskakiwać dzieciom. To utrudnia stworzenie naturalnej więzi, bo dziecko potrzebuje akceptacji, obecności ojca, a nie wymyślnych atrakcji, wystaw, najlepszych placów zabaw i zabawek. Podlizywanie się jest bardzo powszechnym, ale też bardzo krótkowzrocznym sposobem budowania relacji.
Wciąż dla niektórych mężczyzn najtrudniejsza jest po prostu rozmowa. Pytając dziecko o jego zainteresowania oraz dawanie mu przestrzeni dla własnych opowieści jest o wiele ważniejsze niż nowe auto czy lalka. Nawet jeśli na początku odpowiada jednym zdaniem, czas i poczucie bezpieczeństwa zaprocentuje w przyszłości.
– Nie chodzi o to, żeby ono z pasją konwersowało na zadany przez nas temat. Ale w ten sposób, z małych cegiełek, krok po kroku buduje się relacje – uspokaja psycholożka. – Trzeba pamiętać, że nie zawsze musi być fajnie. Dziecko może być na nas obrażone, może być na ojca złe z jakiegoś powodu. I to też trzeba zaakceptować. Wszystkie uczucia, które się pojawiają w dziecięcym świecie, są uczuciami właściwymi. Akceptacja to najważniejszy obowiązek każdego rodzica – dodaje.
Zapracowany, ale zaangażowany tata
W przypadku taty, który po prostu jest aktywny zawodowo w ciągu tygodnia, a jego czas wolny i rodzinny ogranicza się jedynie do dwóch dni pod koniec tygodnia, należy przyłożyć należytą uwagę do wartościowego spędzania czasu z dzieckiem.
Rola ojca jest bardzo ważna w życiu dziecka, daje poczucie bezpieczeństwa i uczy sprawstwa. Tak naprawdę nie jest ważna ilość czasu spędzana z dzieckiem, ale sposób, w jaki go spędzamy z najbliższymi. Bardzo ważną rolę odgrywają tu wspólne zabawy, wycieczki, ale przede wszystkim rozmowa z dzieckiem.
– Warto przyłożyć wszelkich starań, żeby „wynagrodzić” dziecku swoja tygodniową nieobecność. Grunt to wykazać się kreatywnością i sprawić, aby wspólnie spędzony czas przyniósł wam obojgu dużo radości – takie chwile pozostają na długo w pamięci. Liczy się tu pomysłowość, ale nie jest to oczywiście najważniejsze. Najlepsze, co możesz dać w tym wszystkim dziecku, to całego siebie – radzi Marlena Kazoń.