logo
Pewność siebie zabierają lub budują rodzice. Tych 8 zdań nie mów do dziecka Fot. Pexels
Reklama.

Często jako rodzice opieramy się na swojej intuicji. I to dobrze, bo nie ma co naginać rzeczywistości w kierunku swoich domniemanych wniosków, gdy ewidentnie kilkuletnia "realność" stoi przed nami i mówi, że chce wskoczyć do piaskownicy.

Niestety czasem zdarza nam się posłużyć schematami wyniesionymi z naszego dzieciństwa. Wydaje nam się, że te kilka wersów powtarzanych przez naszych rodziców zupełnie nie wyrządziły nam szkody. Potem może lekko dziwimy się skąd u nas ten brak pewności siebie i wiary we własne siły.

Nie popełniaj błędu i nie mów tych 8 zdań do swojego dziecka. Niezależnie od tego, jak bardzo poniosły cię wspomnienia i emocje.

"Wyrzuć to z siebie"

Świetne hasło. Pod warunkiem, że chodzi o gumę do żucia, która utknęła nam w gardle. W przypadku zachowania dziecka trudno będzie wyrzucić mu z siebie emocje czy pozbyć się pewnych zachowań, skoro rodzic nie pomaga w ich rozumieniu.

W wielu przypadkach wydaje nam się, że wystarczy wypłakanie lub wykrzyczenie swoich problemów, aby ustąpiły z drogi. W praktyce nie jest to takie proste, a dziecko, które nie panuje zupełnie lub w bardzo małym stopniu nad swoimi emocjami, jest w nich zagubione. Po płaczu nie nastąpi swobodna zabawa, a problem zniknie (nawet jeśli tak wydaje się rodzicom), należy wracać do rozmowy o tym, co się wydarzyło i jaką reakcję u dziecka wywołało, aby w przyszłości potrafiło sobie z nią radzić.

"Jesteś złym dzieckiem"

Pewnie gdzieś obiło ci się o uszy hasło, że "nie ma niegrzecznych dzieci, są tylko takie, których potrzeby nie zostały zaspokojone", ale potem patrzysz na Grzesia z przedszkola syna albo na niego samego, jak okłada pięściami brata i mówisz sobie: "No on jest niegrzeczny".

Zrobienie tego "klik" w głowie nie jest proste, bo przez lata wmawiano nam, że "pokorne cielę dwie matki ssie", a córka sąsiadów to najgrzeczniejsze dziecko świata i wszystkie dzieci z osiedla powinny pójść w jej ślady.

Tymczasem dzieci z natury nie dzielą się na dobre i złe. Żadne społeczeństwo się tak nie dzieli. Po prostu niektóre z zachowań czynione przez ludzi są złe i tak powinniśmy o nich mówić. "Zachowanie Grzesia w przedszkolu było złe, bo uderzył Antka", a nie "Grzesiek jest niedobry, bo bije Antka". Prawdopodobnie Grześ potrafi być słodkim chłopcem, który ssie kciuka i tuli swojego misia przed snem, ale akurat w tej chwili Antek pozbawił go zabawki i Grześ przypomniał mu o prawie własności w dość radykalny sposób.

Operowanie deklaratywnymi opiniami "dobry" i "zły" definiuje dziecko. Nie będzie zachowywało się dobrze, skoro dorośli uznali go za złego. Zbyt mocno też skupiamy się na złych zachowaniach dzieci. Powtarzamy, że nie chcą sprzątać zabawek, zamiast uwypuklić fakt, że zbudowały fantastyczną wieżę z klocków.

"Bo jak tego nie zrobisz, to..."

To co? Zabierzesz mu ulubioną zabawkę? Nie pójdziecie do kina? Zabronisz jeść słodyczy? Kary rzucane w przestrzeń, które nie mają żadnego związku z zachowaniem dzieci, nie mają szans na przyniesienie żadnego efektu.

Grożąc dziecku odebraniem ulubionej zabawki, robisz zamach na jego własność, samostanowienie i indywidualność, na jego uczucia. To, że córka nie założyła jeszcze butów, nie ma nic wspólnego z jej misiem. Zamiast rzucać groźby bez pokrycia, mów językiem konsekwencji. "Jeśli nie założysz teraz butów, to spóźnimy się na autobus i będziemy musiały czekać na kolejny w czasie, gdy będzie wiał zimny wiatr".

A najlepszą metodą na szybkie włożenie butów od zawsze i na zawsze pozostaje wyścig, kto zrobi to pierwszy.

"Nie wstydź się"

Rodzice uważają, że robią świetną robotę, oswajając dzieci z kontaktem z obcymi osobami. Rzadko zdają sobie sprawę, że zadręczanie dziecka wymuszoną śmiałością, mogą uzyskać efekt zupełnie odwrotny. Przekraczanie granic śmiałości dziecka oraz zmuszanie go do i interakcji z obcymi osobami może prowadzić do rozwinięcia się zaburzeń lękowych.

Nie mówiąc już o tym, że całusy, uściski i dotyk dalekich krewnych i obcych to przekroczenie granic sfery fizycznej dziecka i jest niedopuszczalne.

"Idź do swojego pokoju"

Metoda "wypłakiwania się" była kiedyś bardzo popularna. Wysyłanie dziecka do pokoju, aby przemyślało swoje zachowanie i pozbyło się resztek łez, miało za zadanie sprawić, że wróci do nas skruszone.

Tak naprawdę chodziło o to, aby ukarać dziecko, upokorzyć i wymusić na nim przeprosiny. Gdy piszemy o tym wprost, można zauważyć, jak drastyczna jest to metoda i jak, zamiast rozumieć dziecko, pozbawia je przynależności i poczucia bezpieczeństwa.

Zamiast skazywać na samotność, zaproś dziecko do przeżywania emocji razem. Przytulaj, trzymaj za rękę lub po prostu siedź obok niego na kanapie, pokazując, że jesteś blisko.

"Patrz, jaka twoja siostra jest grzeczna"

O grzeczności już pisaliśmy wyżej, ale porównywanie zachowań z rodzeństwem czy kolegami z klasy, jest jeszcze gorsze. Twoje dziecko jest twoje, indywidualne, inne, fascynujące w swój właściwy sposób. Nawet rodzice bliźniaków wiedzą, że co dwoje ludzi to nie jeden, więc czemu chcesz wtłoczyć swoje dziecko w jakieś ramy?

Zamiast porównywać rodzeństwo lepiej zachęcić je do współpracy i uczyć życia razem niż nastawiać je przeciwko sobie.

"Zrób to dla tatusia/mamusi..."

Chcesz wzbudzić w swoim dziecku poczucie winy czy przymusu? Ono kocha cię nad życie, nie wyobraża sobie świata poza tobą, gdy wychodzisz do kuchni po kubek z kawą, boi się, że znikniesz na zawsze. A ty, dorosły człowieku, chcesz wykorzystać tę miłość, że by zjadło łyżkę zupy? Serio?

A jeśli chcesz uczyć dziecko empatii i współodczuwania to nie tędy droga. Wykorzystując dziecko do służenia dorosłym, bo sprawi się im przykrość, nie uczy, że rozumienie czyichś uczuć jest ważne, ale że silniejsi mogą cię zmusić do określonego zachowania, wykorzystując przeciwko tobie emocje.

"Sam się o to prosiłeś"

Odpowiedz sobie szczerze na pytanie, czy kiedy ojciec mówił tak do ciebie, gdy spadłeś z huśtawki, to kolano od razu przestawało boleć? To po co mówisz tak do własnego dziecka?

Wmawianie mu od małego, że jego decyzje są złe, niewłaściwe i po prostu głupie, to prosta ścieżka do wychowania zamkniętego w siebie lub bardzo agresywnego dziecka, które będzie starało się za wszelką cenę udowodnić swoją wartość. A ty przecież chcesz, aby ono od początku wiedziało, że jest wspaniałe. Prawda?

Czytaj także: