"Jesteś takim dobrym tatą, twoje dzieci zachowują się wspaniale" – zdanie, które słyszało pewnie wielu z nas. Na przykład wtedy, gdy razem z dziećmi trafiliśmy na imprezę urodzinową, w której trakcie nasze pociechy wyjątkowo pokazywały się z dobrej strony. Jednak czy faktycznie zachowanie dzieci zależy od tego, jakimi jesteśmy rodzicami?
Często oceniamy rodziców przez pryzmat zachowania ich dzieci.
Gdy dziecko jest grzeczne, nie oznacza to, że jest szczęśliwe.
Wychowanie dzieci wykracza poza stworzenie posłusznych małych ludzi.
Grzeczne dziecko = dobry rodzic
Oczywiście w głębi duszy wiedzieliśmy, że nasze idealne dziecko w każdej chwili jest w stanie zmienić się w potwora, którego znamy i kochamy, ale łatwo jest przyjąć zachwyt innych ludzi nad nami. Wiele osób nadal uważa, że zachowanie naszych dzieci świadczy o tym, jakimi jesteśmy rodzicami. Jeśli nie umiemy ich wychować, oznacza to, że dziecko będzie głośne, chamskie i niegrzeczne. Jeśli posiedliśmy tę tajemną wiedzę, wasz syn albo córka będą posłuszni, spokojni i cisi.
Przez wiele lat rodzice uważali, że dziecko powinno być właśnie takie. Posłuszne, grzeczne, reagujące na polecenia bez narzekania. Gdy mówiło się mu, aby przestało płakać, to powinno przestać płakać. A gdy kazało mu się dać całusa ciotce, której nie znosiło, to dawało całusa.
Dopiero w ostatnich latach badania pokazały, że tego typu postrzeganie dzieci może mieć negatywny wpływ na ich przyszłość oraz rozwój. Wymaganie zbytniego posłuszeństwa ogranicza kreatywność dziecka oraz jego poczucie własnej tożsamości, suwerenności i poczucia własnej wartości.
Niegrzeczne dziecko = zły rodzic
Jeśli mam być szczery, przykład, który dałem na początku tego artykułu, nie zdarza mi się zbyt często. Gdy moje dzieci przebywają w towarzystwie dorosłych, są postrzegane raczej jako inteligentne dzieciaki, ale takie, które uwielbiają sprawiać kłopoty. Chłopaki kochają przekraczać granice i testować czy dorośli zdecydują się ich ukarać albo powiedzą, żeby poszli odpocząć na krzesełko. W trakcie zabawy jednak najczęściej ograniczam się do tego, aby chłopaki nikogo nie zabiły i po prostu miały sporo radochy.
Dlatego, gdy spotkacie mnie i moich synów na mieście, pierwsza reakcja na naszą trójkę może być taka, że ten facet nie ogarnia swoich dzieci. Ale jeśli porozmawiacie ze mną chwilę dłużej, uznacie, że być może jestem całkiem dobrym rodzicem, któremu zależy na szczęściu swoich chłopaków. Pisząc to, mam na myśli, że w wielu sytuacjach zachowanie naszych dzieci wcale nie świadczy o jakości naszego wychowania.
Skąd się bierze "niegrzeczność"?
Powody, dla którego dziecko może się dobrze zachowywać, mogą być bardzo różne. Mogą się bać i czuć niekomfortowo, przez co nie zachowują się naturalnie. Mogą nie być pewne człowieka, z którym przebywają i sprawdzać, jak na nie reaguje.
Mogą starać się tłumić swoje emocje, ponieważ nie ufają osobie, z którą przebywają i nie chcą się przed nią odkrywać. Mogą być najedzone, wyspane albo zmęczone. Ich grzeczność może też wynikać z tego, że bawią się w towarzystwie źle zachowującego się dziecka i wiedzą, że w ten sposób mogą liczyć na pochwały. Jednak powody mogą być też o wiele bardziej przerażające.
Dobrze zachowujące się dziecko może pochodzić z przemocowego domu, a ich posłuszeństwo jest wynikiem strachu przed karami, które tak często je dosięgają. Często oceniając rodzicielstwo na podstawie zachowania dzieci, możemy nie mieć świadomości, że idealne zachowanie dziecka powinno być alarmujące.
Musimy uświadomić sobie, że zadaniem rodziców nie jest wychowanie grzecznego dziecka. Naszym celem powinno być stworzenie jednostki, która nie boi się być sobą. Jest świadome swoich potrzeb, uczuć i nie boi się walczyć o swoje prawa, jak i mówić nie.
Krótko mówiąc, nie jest ograniczone przedpotopowym postrzeganiem dzieci, jako przedłużeń rodziców, a raczej jest samostanowiącym bytem. Oczywiście czasami fajnie, gdyby mój starszy syn chociaż raz zrobił to, o co go proszę za pierwszym razem. Jednak chociaż mnie to doprowadza do szału, wiem, że niestety dla jego rozwoju jego upierdliwość jest pozytywna.
Przestańmy oceniać
Nie wszyscy mają tego świadomość, często największymi hejterami naszych umiejętności rodzicielskich jesteśmy my sami. Dzieje się tak, gdy właśnie porównujemy zachowanie naszych pociech do innych dzieci.
Widzimy słodkie, idealne dzieci i patrzymy na nasze oszalałe bachory i zastanawiamy się, czy być może coś jest z nami nie tak. Nie powinniśmy się martwić. Dzieci mają to do siebie, że czasami lubią być niegrzeczne. A gdy czują się przy kimś bezpiecznie, pozwalają sobie na więcej, aby po prostu dobrze się bawić. Dlatego nie martwmy się tym, jak zachowanie naszych dzieci zostanie odebrane przez innych. Najważniejsze, byśmy my sami wiedzieli, co się z nimi dzieje.
Oczekujmy od nich wspaniałych rzeczy, ale nie próbujmy ich oskarżać czy wywoływać u nich poczucia wstydu za bycie ludźmi. I pamiętajmy, że inni rodzice mierzą się z tymi samymi problemami. Dlatego zamiast ich oceniać, pamiętajmy, że wszyscy uczymy się naszych ról i staramy się rozwijać. Będziemy popełniać błędy, ale dobry rodzic po prostu zrobi wszystko, aby je później naprawiać.