Pamiętasz ten dzień, kiedy wybrałeś numer rodziców i powiedziałeś, że już po wszystkim? Dziecko jest z wami, urodziło się zdrowe, twoja partnerka dochodzi do siebie, a ty jesteś najszczęśliwszym facetem na świecie? A kilka tygodni potem, gdy twoja matka szalała po waszym mieszkaniu i wszystko wiedziała lepiej, nawet na której półce w lodówce znajduje się ketchup, którego nigdy nie możesz znaleźć?
Już nie byłeś tak szczęśliwy. Nie mam dla ciebie dobrych wieści. Żyjemy w kulturze, w której "dziadkowie są do rozpieszczania, a rodzice od wychowania". To oznacza, że czują się w obowiązku działać w interesie dziecka. Niby ty też chcesz dla swojego "bombelka" jak najlepiej, ale oni żyją w przekonaniu, że wychowując ciebie, zdobyli wszystkie ordery "idealnego rodzica" i po prostu wiedzą lepiej.
Zanim wyrwiesz sobie wszystkie włosy z głowy, przeczytaj, jak możesz w bezbolesny sposób przeciąć pępowinę dobrych intencji i nadal otrzymywać zaproszenia na świąteczny obiad.
"A gdzie czapeczka?"
Klasyk nad klasyki, ale równie dobrze czapeczkę mogą zająć skarpetki, sweterek, buciki, dodatkowy kocyk. Kłótnie dotyczące właściwego ubioru dzieci, szczególnie niemowlaków, zawsze dzieliły pokolenia. Prawda jest taka, że dziadkowie mają tendencję do przegrzewania dzieci. Twierdzą, że dzieci muszą być otulone od stóp do głów i elegancko zarumienione.
To jednak nieprawda i wiesz o tym od pediatry. Zasada jest taka, że małe dzieci powinny mieć +1 warstw więcej do ciebie. I tyle. Nie musi to być sweter czy pluszowy koc, wystarczy cienka bluzeczka.
Następnym razem, gdy usłyszysz, że dziecko ma zimne rączki i "ojojoj, babunia zaraz przyniesie kocyk", powiedz mamie, że bardzo dziękujesz za troskę, ale wierzysz w zapewnienia pediatry, co do założeń związanych z garderobą dziecka. Jeśli komunikat nie został przyjęty, poproś babcię, aby sama przykryła się dodatkowym kocem. Powie, że przecież macie tak gorąco w mieszkaniu. No właśnie!
"Nie bierzcie go ciągle na ręce, bo rozpieścicie"
Być może twoi starzy są fajni i masz dobre wspomnienia z dzieciństwa. Pewnie większość z nich dotyczy etapu dorastania i wsparcia w postaci słoików na studia, ale czułeś się wtedy otoczony opieką. Nie pamiętasz czy przytulali cię, gdy byłeś bobasem. A pewnie robili tego, jak na lekarstwo, jednak czujesz do nich przywiązanie.
Z dzisiejszej perspektywy niewyobrażalne jest, aby zostawiać dziecko samemu sobie w pokoju, aby się "wypłakało". Badania dowodzą, że długotrwały płacz powoduje zwiększenie poziomu kortyzolu, hormonu stresu, we krwi. Ponadto dziecko, które nie otrzymuje od rodzica poczucia bezpieczeństwa, nie jest w stanie zbudować z nim dobrej więzi.
Niezależnie od tego, czy tulisz dziecko w nocy, czy po tym, jak zabawka poturlała się w nieoczekiwanym dla niego kierunku, dotyk ma kojące właściwości dla jego psychiki. Gdy babcia twierdzi, że rozpieszczasz swoje dziecko, powiedz jej wprost, że zależy ci na tym, aby czuło się bezpiecznie, co wpłynie na jego zaufanie do ciebie w przyszłych latach.
"Nie umiem się bawić z takimi małymi dziećmi"
Ojciec mojej teściowej nie zajmował się swoimi córkami do czasu, gdy szły do przedszkola. W jego mniemaniu, jeśli nie był w stanie dogadać się z dzieckiem, to nie było ono w pełni ukształtowanym człowiekiem.
To bardzo szkodliwa naleciałość kulturowa, która wtłoczyła dziadków płci męskiej w stereotyp, że nie muszą zajmować się małymi dziećmi. Od tego są kobiety. Tymczasem ty przecież chcesz być ojcem obecnym, afirmujesz tacierzyństwo i sprawia ci radość.
Najwyższy czas, aby zarazić swojego ojca bakcylem zabawy z dzieckiem, nawet niemowlakiem. Musisz małymi krokami zachęcić dziadka do wzięcia noworodka na ręce, wcisnąć mu w rękę grzechotkę, zabrać dziadka do sklepu i wybrać międzypokoleniowo w relacji dziadek-ojciec-syn zabawkę dla waszej trójki.
"Samym mlekiem się nie naje"
To przytyk zwykle kierowany do twojej partnerki, która karmi piersią. Jednak ten zwrot ma na celu przeciągnięcie cię na swoją stronę. Nie wiesz, jak to jest karmić piersią, a czasem widzisz, że dziecko nie wypuszcza cycka żony przez cały dzień, a i tak jest głodne. Pomyślisz, że może jednak dziadkowie mają rację.
Nie mają. Mleko matki to najlepsze, co matka może dać dziecku. Z kolei dla ciebie najważniejsze powinno być to, żeby wzmacniać się w związku i dawać sobie wsparcie. Szczególnie w tak kluczowym momencie relacji, jakim są narodziny dziecka.
Podsuń rodzicom zalecenia WHO o karmieniu piersią, powiedz, że ufasz swojej partnerce i liczą się dla ciebie dobro dziecka i jej. Więc jeśli dziadkowie chcą wesprzeć kobietę w karmieniu, niech pozwolą jej się wyspać, zajmując się dzieckiem, podsuną dużą butlę wody niegazowanej, by wytwarzała pokarm dla dziecka i chwalą za to, że świetnie sobie radzi jako mama.
"To jest moje dziecko!"
Ta wrzutka dotyczy ciebie. Choć masz ochotę krzyczeć, że dzieci są twoje, twoje i niczyje inne, to nie masz racji. Przede wszystkim dzieci nie są rzeczą materialną do posiadania. Sprowadziłeś je na ten świat - chwała ci za to, ale wraz z pierwszym oddechem stały się oddzielną jednostką i maja prawo do budowania relacji z dziadkami.
Interweniuj wtedy, gdy dziadkowie szkodzą dziecku, jawnie sprzeciwiają się ustalonym wspólnie zasadom wychowania lub nastawiają dziecko przeciwko któremuś z rodziców.
To, że dziadek zabrał wnuka na ryby, kiedy ty wolałbyś, żeby kuł angielski dla przedszkolaków to nie zbrodnia. Wyluzuj.