logo
Zauroczenie nie usprawiedliwia przytulania czy calowania na siłę. fot. pixabay
Reklama.

Ostatnio moja żona była na zebraniu w szkole u córki, oniemiałem gdy usłyszałem komentarz jednego taty. Jeszcze bardziej zaniepokoiło mnie, gdy usłyszałem, jak syn tego mężczyzny zachowuje się w stosunku do dziewczynek. Panowie, nauka szacunku do kobiety zaczyna się już w przedszkolu! Jeśli nie będziecie wzorem dla swoich synów, jeśli nie będziecie reagować na to, jak się zachowują w stosunku do swoich koleżanek w szkole, to kiedy się nauczą szacunku do drugiego człowieka? Do odmiennego zdania drugiej osoby i do nietykalności jej ciała? Usiądziecie do poważnej rozmowy z nastolatkiem? Wtedy będzie już za późno!

Jestem ojcem dwóch córek, jedna z nich niedawno poszła do szkoły. W przedszkolu mieliśmy świetną grupę i super panią. Gdy zaczęło się zainteresowanie ciałem płci przeciwnej, pani przeprowadziła lekcję wychowawczą, a rodzice zaczęli zwracać uwagę na to, co dzieci robią i mówią. Dość szybko zrozumiały, że są miejsca intymne należące do każdego z dzieci, że każdy ma swoją przestrzeń i ciało, którego nikt nie ma prawa dotykać czy ranić.

"Końskie zaloty" nigdy nie są OK

W szkole mamy zupełnie inne dzieci, nowych rodziców, no i jak się okazuje - inną sytuację. Pani na zebraniu poinformowała, że zaczynają się pierwsze miłości, które się przejawiają głównie na zaczepianiu, dotykaniu czy szturchaniu.  Czyli tak zwane "końskie zaloty". Pani tego słowa nie użyła, ale w pełni oddaje, co się obecnie dzieje w klasie.

Przeprowadziła lekcję wychowawczą, ale poprosiła, by z dziećmi rozmawiać o tym, że ciało drugiego człowieka należy do niego i nawet jeśli bardzo się kogoś lubi, to nie wolno przytulać go na siłę i całować (bo takie sytuacje mają miejsce). Że uczucia można okazywać  z poszanowaniem drugiej osoby i jego granic przestrzeni osobistej. A dotykanie, szturchanie, klepanie nie są absolutnie przejawem szacunku do drugiej osoby.

Prosiła, by uczulić zarówno dzieci, które to robią, jak i te, które są dotykane, że nikt nie ma prawa tego robić. Po poważnym wywodzie pani jeden pan zaczął się śmiać i rzucił, że to chyba dobrze, że "chłopcy przytulają dziewczynki, zamiast je bić". Oniemiałem, jak żona mi to powiedziała. Potem od córki dowiedziałem się, że te zachowania, o których mówiła wychowawczyni, przejawia syn tego pana. To wiele tłumaczy...

Tato, porozmawiaj z dzieckiem

Panowie, macie synów, nieważne, że małych. To już najwyższy czas uczyć ich szacunku do drugiego człowieka. Reagujcie, gdy słyszycie, że wasi synowie "zalecają się" do dziewczynek, dotykając ich. Uczcie tego, że nie można dotykać nawet w dobrej intencji drugiej osoby, nawet z sympatii. Maluchy czasem to lubią, ale starszy przedszkolak czy uczeń już powinien wiedzieć, że drugi człowiek ma swoje osobiste granice, których nikt przekraczać nie ma prawa. Że ciąganie za włosy, rzucanie w dziewczynki, czy klepanie o pupie! (tak to też ma miejsce) to niewłaściwe zachowanie. 

Panowie macie dzieci, zastanówcie się, jak traktujecie własne żony! Wasze córki przyjmą to jako normę, jak należy traktować kobiety. Nie chodzi o bukiety kwiatów, ale to jak się do nich odnosicie, jak okazujecie uczucia. Szarmanckość generalnie umiera, ale chyba nie jest taka zła! Jeśli wy będziecie: przepuszczać kobiety, otwierać drzwi i mówić do nich z szacunkiem, to wasze córki będą wiedziały, że tak być powinno. Jeśli będziecie krzyczeć, krytykować żonę, komentować inne panie, poklepywać po pośladkach czy w jakikolwiek inny sposób naruszać ich godność czy ich nie szanować, to czego nauczycie wasze córki?

Zastanówcie się, jak mówicie do własnych córek i czy chcielibyście, by ktoś tak do nich mówił. One przyjmą za normę to, na co przyzwolicie i co zaakceptujecie. Zastanówcie się, czy traktujecie kobiety naokoło tak, jakbyście chcieli, by traktowano wasze córki. One tego się uczą od maleńkiego, każdego dnia, bacznie was obserwując.

Nauka szacunku zaczyna się od was

Panowie macie dzieci, nie machajcie ręką na takie zachowanie, bo to tylko "niewinne zaloty", to urocze. Nie reagując na takie zachowanie, uczymy dziewczynki, że chłopcy mogą je dotykać, kiedy chcą, a one mają na to machnąć ręką. Mają się uśmiechnąć i nie przejmować się, że ktoś je dotyka, choć one tego nie chcą. Uczymy, że nie ma granic, a ich ciało nie należy do nich. Czy chcecie, by wasze córki rosły i dojrzewały w takim przekonaniu? Że kolega z przedszkola, szkoły, pracy... może wszystko?

Panowie, nie reagując na takie zachowanie, uczymy chłopców, że nie ma granic. Że jeśli chcą, mogą dotknąć i wziąć to, na co mają ochotę, że wszytko im się należy. Że dziewczynka, koleżanka, a w przyszłości kobieta, ma się podporządkować i cieszyć, że on na nią spojrzał. Że nie trzeba pytać o zgodę, zabiegać, starać się zdobywać zaufania i szacunku. Że dziewczynka czy kobieta to przedmiot, który im się należy.

Panowie, nauka zaczyna się już w przedszkolu i zaczyna się od was. To wasze zadanie. Nie mówcie, że wasze córki czy synowie  są zbyt mali. Na naukę szacunku do drugiego człowieka nigdy nie jest za wcześnie!

Czytaj także: