Gry wideo czy telewizja. Co jest lepsze dla twojego dziecka?
Gry wideo czy telewizja. Co jest lepsze dla twojego dziecka? Fot. Compare Fibre/Unsplash
Reklama.
  • Pediatrzy uważają, że dzieci nie powinny spędzać przed ekranem więcej niż godzinę dziennie.
  • Od technologii jednak w dzisiejszych czasach nie uciekniemy. Dlatego musimy wiedzieć, co jest "mniejszym złem".
  • Gry wideo, szczególnie te angażujące do tworzenia społeczności i nabywania nowych umiejętności są o wiele lepsze dla dzieci niż bajki.
  • Chyba do wszystkich rodziców już dotarło, że nie uchronimy dzieci przed czasem spędzanym z ekranem. Możemy się boczyć, że my biegaliśmy na podwórku, a oni maja nosy w telefonach albo przyjąć, że czasy się zmieniają i ukorzyć się, że my też szaleliśmy na punkcie tamagochi.
    Słyszymy, żeby czas spędzany przed ekranem ograniczać, ustawiać blokady i pilnować diety, kręgosłupa oraz psychiki dzieci. Wszystko to prawda, ale czasem wystarczy wiedzieć, co szkodzi mniej i jakoś sobie z tym radzić.
    Pediatrzy zalecają, aby dzieci poniżej 2 roku życia oglądały program wysokiej jakości tylko z rodzicami i w bardzo ograniczonym wymiarze. Starsze dzieci nie powinny oglądać bajek więcej niż godzinę dziennie.
    – Według niektórych źródeł nawet 3-latki mogą poznawać nowe technologie, ale wymiarze maksimum godziny dziennie. Dziecko może wkraczać w świat Internetu dopiero w wieku 7-8 lat, nie wcześniej. Jednocześnie z badań wynika, że jedna trzecia dzieci w Polsce poniżej drugiego roku życia korzysta ze smartfona lub tabletu – mówi Piotr Rzepka, psychoterapeuta z Pracowni Rozwoju i Psychoterapii.
    Jest jednak podstawowa "ekranowa różnica", pomiędzy aktywnym i pasywnym oglądaniem telewizji.

    Gry czy bajki?

    W 2017 roku naukowcy z University of Rochester i Brock University przestudiowali literaturę dotyczącą gier wideo. Okazało się, że dzieci, które korzystały z programów dających możliwość wyboru postaci, kreacji, wykonywania czynności logicznych, kodowania i tworzenia, pozytywnie wpływały na poczucie autonomii, a także determinacji społecznej.
    Jako przykład badacze podawali grę Pokemon Go. Gry, która stawia na pojedynczego gracza, zachęca do poszerzania swoich kompetencji, wyboru miejsca łapania Pokemonów i tworzenia własnej drużyny.
    Z drugiej strony duża społeczność gry, rozmowy, porównywanie wyników oraz łączenie teamów, zwiększała poczucie integracji społecznej. A przede wszystkim zachęcała do wyjścia na zewnątrz i spacerów w celu łapania kieszonkowych stworów.
    Największy wpływ na odczuwanie satysfakcji z gry miało aktywne uczestnictwo w niej także rodziców. O wiele szczęśliwsze były dzieci i gra sprawiała im więcej radości, jeśli mogli swoimi wynikami podzielić się z rodzicami.
    Jakkolwiek opowiadanie o tworzeniu postaci może się wydawać nudne dla rodziców, to słuchanie powinno stać się priorytetem, jeśli chcemy mieć kontrolę nad tym, w jaki sposób nasze dzieci konsumują gry i czas ekranowy.
    – Najważniejszym sygnałem jest ilość czasu spędzona przed komputerem czy z telefonem w dłoni. Jeśli dziecko częściej jest „w internecie”, niż spotyka się z przyjaciółmi i rówieśnikami lub nawet z członkami rodziny, a do tego ogląda np. telewizję kilka godzin dziennie, to mamy problem – wskazuje Rzepka.
    Ustalenie reguł, bieżąca obserwacja jak dzieci reagują na ekran oraz rozmowa, nie o zagrożeniach, ale radościach z gry, może wpłynąć w o wiele lepszy sposób na bezpieczeństwo dzieci w sieci, niż wyznaczanie sztywnych ram czasowych korzystania z ekranu.
    W badaniach krakowskiego instytutu badawczego IPC 0,6 procent dzieci w przedziale 10-13 lat przyznało, że w internecie pozwala sobie na hejt lub wchodzi na strony nieodpowiednie dla osób w ich wieku. Przyznaje "oficjalnie", a więc wskaźnik może być wyższy.
    Bo nic nie wskazuje na to, aby telewizja i gry zniknęły z naszego życia. A co dopiero życia naszych dzieci, które niemal rodzą się z umiejętnością swipe'owania. Lepiej poznać wroga i wycisnąć z niego tyle dobrego dla naszych dzieci, ile można.