Przyzwyczailiśmy się, że szkoła w tym roku to komputer i dziecko przed ekranem. Pogodzilismy się z tym, że kilkulatki przesiadują przed ekranem. Nie myślimy o konsekwencjach. A powinniśmy.
Eksperci ostrzegają, że z powodu obecnej sytuacji (niemal wszystkie dzieci w wieku szkolnym zostały "uziemione" na kwarantannie), dzieciaki zaczynają przygodę z internetem dużo wcześniej, niż powinny. Z kolei nastolatki, z powodu lekcji online, spędzają w sieci zdecydowanie za dużo czasu.
– Według niektórych źródeł nawet 3-latki mogą poznawać nowe technologie, ale wymiarze maksimum godziny dziennie. Dziecko może wkraczać w świat Internetu dopiero w wieku 7-8 lat, nie wcześniej. Jednocześnie z badań wynika, że jedna trzecia dzieci w Polsce poniżej drugiego roku życia korzysta ze smartfona lub tabletu – mówi Piotr Rzepka, psychoterapeuta z Pracowni Rozwoju i Psychoterapii.
To nie tylko polski problem, Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny ocenia, że z powodu pandemii obecnie ok. 1,5 miliarda dzieci uczy się przez internet.
Komputer: najpopularniejsza forma rozrywki
Z wielu badań wynika, że dopiero sześciolatki są w stanie zrozumieć związki pomiędzy poszczególnymi scenami w filmikach i pojąć ich znaczenie. Młodsze dzieci zazwyczaj mają z tym problem.
Dla dzieci pomiędzy 9. a 12. rokiem życia podstawową formą rozrywki coraz częściej stają się gry komputerowe, a nie filmy, książki czy bajki.
Kwarantanna i konieczność nauki online dodatkowo przyśpiesza rozwój tego zjawiska. Dzieci w Polsce masowo "wsiąkają" w świat wirtualny, bez kontroli ze strony rodziców czy nauczycieli. Fundujemy sobie problem, którego skala i konsekwencje nie są jeszcze znane.
– Dziś nikogo nie zdziwi fakt, że trzylatek posługuje się telefonem, a pięciolatek umie obsłużyć laptopa czy tablet lepiej niż wielu dorosłych. Rodzice często pytają, kiedy pozwolić dziecku na korzystanie z komputera. Niestety nie ma jednej prawidłowej odpowiedzi, jest za to kilka wskazówek, które warto wziąć pod uwagę, by dziecko bezpiecznie korzystało z nowych technologii – zwraca uwagę Mateusz Kempiński, psycholog dziecięcy.
Poleca rodzicom, by dzieciom do 2. roku życia maksymalnie ograniczać dostęp do nowych technologii. Dzieci od 2. a 6. roku życia powinny spędzać przed ekranem nie więcej niż godzinne dziennie, pod kontrolą rodziców. Najlepiej, by ten czas poświęciły na bajki czy gry edukacyjne.
Dzieciom powyżej 6. roku też trzeba ustalać ograniczenia – na przykład 1,5-2 h dziennie przed ekranem. – Komputer czy gry powinny być rozrywką, nie mogą dezorganizować życia rodzinnego – podkreśla Mateusz Kempiński.
Nie każdy w sieci jest przyjacielem
Komputer i komunikatory stały się podstawową formą utrzymywania kontaktów z rówieśnikami i socjalizacji. W związku z tym rodzice pozwalają dzieciom spędzać więcej czasu przed ekranem.
Dorośli najczęściej mają świadomość, że nie każda osoba z sieci jest "kolegą", a mimo to rzadko kontrolują, z kim kontaktują się ich dzieci. Im dziecko starsze, tym mniej pytań i tym większa samodzielność w internecie.
– Dzieci nie mają odpowiednich umiejętności społecznych i rozeznania, więc ufają nowym znajomym. Szczególnie narażone mogą być dzieci, dla którym korzystanie z Internetu pozwala rekompensować sobie poczucie wyobcowania czy samotności na co dzień. Zainteresowanie i uwaga, którą znajdują w sieci, jest dla nich zachętą do podtrzymywania kontaktu – ostrzega Piotr Rzepka.
– Przede wszystkim trzeba otwarcie rozmawiać, szczególnie ze starszymi dziećmi. Wobec młodszych warto stosować zaś różnego rodzaju formy kontroli czy monitoringu. Zalecałbym też podzielenie się z dzieckiem naszymi obawami dotyczącymi jego bezpieczeństwa w sieci, tak by wiedziało ono, że nie jest to zakaz nieuzasadniony. Powinniśmy wyjaśniać, jakie zagrożenia mogą pojawiać się w internecie oraz tłumaczyć, dlaczego stosujemy takie, a nie inne ograniczenia. Dzieci nie są głupie. Taki komunikat z pewnością pozwoli im lepiej przyjąć postępowanie dorosłych wobec nich – radzi psychoterapeuta.
W badaniach krakowskiego instytutu badawczego IPC 0,6 procent dzieci w przedziale 10-13 lat przyznało, że w internecie pozwala sobie na hejt lub wchodzi na strony nieodpowiednie dla osób w ich wieku.
Co powinno zaniepokoić rodziców w związku ze spędzaniem czasu dziecka w sieci? – Najważniejszym sygnałem jest ilość czasu spędzona przed komputerem czy z telefonem w dłoni. Jeśli dziecko częściej jest „w internecie” niż spotyka się z przyjaciółmi i rówieśnikami lub nawet z członkami rodziny, a do tego ogląda np. telewizję kilka godzin dziennie, to mamy problem – wskazuje Rzepka.
– Innymi niepokojącymi objawami są problemy ze snem czy koncentracją, częste narzekanie na „nudę”, a także gorsze wyniki w nauce albo pojawiające się stany lękowe czy depresyjne.
Wykluczenie cyfrowe to znak naszych czasów
Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony dzieci są zmuszane do korzystania z internetu ze względu na wymóg edukacji zdalnej, z drugiej przepaść pomiędzy tymi, którzy mają w domu szybkie łącze, a tymi, którzy nie mają internetu w ogóle, wykracza poza kwestię izolacji technologicznej.
W 2019 r. dostęp do Internetu miało 86,7% gospodarstw domowych. Wedle danych GUS dostęp do Internetu częściej miały gospodarstwa domowe z dziećmi niż bezdzietne.
Dzieci bez komputera w domu lub jedynie z Internetem w smartfonie rodzica padają ofiarami wykluczenia edukacyjnego, ich nauka jest w znacznym stopniu ograniczona. W ten sposób maleją ich szanse na dobre oceny czy właściwe przygotowanie do egzaminów.
Nie mówiąc już o wykluczeniu społecznym, którego doświadczają, nie komunikując się z rówieśnikami i nie komentując lekcji w których, ze względu na problem z dostępem do sieci, nie mogły wziąć udziału.
– Z moich obserwacji wynika, że dzieci, które są pozbawione dostępu do internetu, często nie mają o czym rozmawiać z rówieśnikami. Prowadzę kilka grup dzieci w różnym wieku, a także terapie indywidualne. Najczęściej chcą rozmawiać o grach czy o youtuberach – mówi Mateusz Kempiński, psycholog dziecięcy.
– Takie dzieci często są wykluczane z grup rówieśniczych, ale to nie znaczy, że nie mają szans na budowanie dobrych relacji. One również osiągają sukcesy w nauce czy w sporcie i właśnie w ten sposób budują relacje w grupie – mówi Kempiński.
Mateusz Kempiński – magister psychologii o specjalności psychologia kliniczna, zajmuje się również psychologią sportu i motywacji, pracuje z dorosłymi, dziećmi i młodzieżą.
Piotr Rzepka – psychoterapeuta, pedagog, socjolog. Prowadzi konsultację i psychoterapię indywidualną, również dla dzieci i nastolatków, psychoterapię dla par i rodzin. Twórca projektu Pracownia Rozwoju i Psychoterapii. Absolwent Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim oraz Kolegium Nauczycielskiego