Zagrałem w grę o Janie Pawle II, którą stworzył MEN. Drugi "Wiedźmin" to to nie jest
Zagrałem w grę o Janie Pawle II, którą stworzył MEN. Drugi "Wiedźmin" to to nie jest fot. screen z gry
REKLAMA
  • Gry edukacyjne to często niewykorzystywane narzędzia, które zasługują na uwagę.
  • Ministerstwo Edukacji i Nauki od kilku lat prowadzi projekt nauczania przez gry.
  • Gra "Godność, wolność i niepodległość" otrzymała właśnie nowy moduł w całości o poświęcony papieżowi Polakowi.Dziedzictwo Kulturowe Jana Pawła II ma 18 rozdziałów i jest najgorszą rzeczą, jaka pojawiła się na moim komputerze.
  • Gra o Janie Pawle II - recenzja

    W Polsce od lat jedną z naszych eksportowych dum są gry komputerowe. Zarówno te wielkie tytuły jak "Wiedźmin" od CD Projekt, "Dead Light" od Techlandu, i jak choćby genialne "This War of Mine". Polski rząd zresztą mocno wspiera naszych deweloperów w tworzeniu tytułów, które zachwycają miliony graczy na świecie.
    Czytaj także:
    Do wartości edukacyjnej gier nie powinno się nikogo przekonywać. Wystarcz spojrzeć na ostatnie odsłony "Assasin’s creed”, które oferowały możliwość zwiedzania Starożytnej Grecji i Rzymu i uczenia się o historii w 3D.
    "This War of Mine" kilka miesięcy temu dołączyło do kanonu lektur szkolnych. Jeśli tylko dobrze poszukamy, znajdziemy wśród niedawno wydanych gier prawdziwe arcydzieła, które nie są prostą rozrywką, a wręcz przeciwnie. Pomagają młodym ludziom lepiej zrozumieć świat.
    Nie dziwi więc, że wiele osób stara się wykorzystać gry komputerowe w nauce. Gdy rozpoczęła się pandemia, w sieci mogliśmy znaleźć nagrania nauczycieli, którzy wykorzystywali VR, aby uczyć dzieciaki w świecie gry "Half Life: Alyx".
    Dlatego sam fakt, że Ministerstwo Edukacji próbuje tworzyć gry edukacyjne, nie jest powodem do śmiechu. Jednak jeśli odpalicie, którąkolwiek z nich, zapewniam was, że zrozumiecie, jak wielkim błędem było wydanie pieniędzy na ten twór.
    logo
    fot. Screen z gry

    Idealna gra, aby twoje dziecko nie chciało korzystać z komputera

    Jeśli nienawidzicie gier i nic was tak nie wkurza, jak fakt, że wasze dziecko non stop siedzi przy komputerze, mam dla was rozwiązanie. Odpalcie mu "Dziedzictwo kulturowe Jana Pawła II". W ten sposób obrzydzicie mu prawdopodobnie wszystko, co ma jakikolwiek związek z gamingiem.
    Zacznijmy od tego, że gra o Janie Pawle II to słaby pomysł sam w sobie. Prawda jest taka, że jeśli mamy się dowiedzieć czegoś o Karolu Wojtyle nie potrzebujemy do tego gier. Wystarczy film dokumentalny lub dobry artykuł.
    Wydanie publicznych pieniędzy na stworzenie produkcji, która dosłownie niczego nie wnosi do życia młodego człowieka, jest z mojej perspektywy, czymś obraźliwym. Bo jakby nie patrzeć, ktoś wydał moje pieniądze na to, aby dzieci od 8 do 18 roku życia były uczone o głowie Kościoła, który nie ma w dzisiejszych czasach prawa bytu.
    Oczywiście warto poświęcić na lekcji jedną albo dwie godziny Karolowi Wojtyle, aby przedstawić jego udział w historii naszego kraju, ale czy naprawdę potrzebujemy 18 poziomów, które trwają bez końca poświęcone jednej i to tak naprawdę średnio istotnej postaci w historii ludzkości?
    Nie widzę jakoś na stronie MEiN 24 rozdziałów o Marie Curie-Skłodowskiej albo nawet o Chopinie. Za to Karol Wojtyła dostał tyle odcinków?

    Gry edukacyjne powinny powstawać, ale nie takie

    Oczywiście prawda jest taka, że gdyby gra stworzona przez MEiN była czymś fajnym – to pewnie bym tak nie narzekał. W końcu kto by nie chciał się wcielić w RPG-owego Karola Wojtyłę, który chodzi po Krakowie, gra w przedstawieniach i modlitwą nawraca niewiernych.
    Zamiast many mielibyśmy siłę wiary, a zamiast potionsów jedlibyśmy kremówki. A tak dostaliśmy smutną prezentację w stylu power pointa, gdzie licealiści mają układać 9 częściowe puzzle zrobione ze zdjęcia Świętego Brata Alberta.
    Tytuł rozpoczyna się w momencie narodzin Jana Pawła II. Dowiadujemy się istotnych faktów – gdzie się urodził, jak nazywało się jego przedszkole i czy był dobrym uczniem. Wszystko to podane w formie klikanej "gry”, w której jedyne co możemy robić, to wybierać pojedyncze słowa, grać w memory i układać wspomniane puzzle.
    logo
    To jest zadanie dla uczniów szkół ponadpodstawowych fot. Screen z gry
    W trakcie gry słuchamy muzyki, która po jakichś trzydziestu sekundach zaczyna doprowadzać człowieka do szaleństwa. Natrafienie na pierwsze błędy zajmuje przeciętnie w każdym rozdziale jakieś 15 sekund. A to nie załączy się audio, puzzle nie chcą się wczytać albo w pytaniu znajduje się literówka.
    Czasami napisy się włączają, czasami nie. Najgorsze w tym jest jednak to, że nie jestem pewien czy tego typu sytuacje w grze są zamierzone, czy są błędami. W końcu robił to MEiN.

    A czy ty wiesz, gdzie pielgrzymował Lolek?

    Każdy rozdział rozpoczyna się filmikiem, w którym narrator przybliża nam to, co nas czeka. W wypadku gier dla dzieci trwają one zaledwie kilka sekund i można je skipować. Uczniowie nie mają już tyle szczęścia.
    Moim ulubionym rozdziałem był ten o Światowych Dniach Młodzieży. Autorzy z jakiegoś powodu doszli do wniosku, że warto wymienić każde miasto, w którym te się odbywały, aby potem pytać ludzi na temat tych krajów. I miałoby to sens, gdyby nie fakt, że pytania (jest to rozdział dla licealistów) są albo na żenującym poziomie (np. gdzie znajduje się Buenos Aires) albo dotyczą religii i Kościoła, co nie okłamujmy się – nikogo nie powinno interesować w produkcji stworzonej przez świeckie Ministerstwo Edukacji Narodowej.
    Solidnym rozdziałem jest również ten o filozofii. Jak możecie się domyślić, nie ma tam raczej dyskusji o Kierkegaardzie czy Heglu, ale za to poznajemy tytuły czterech książek św. Jana od Krzyża.
    logo
    Polska trudny język fot. Screen z gry

    Czary, mary, jesteś ateistą

    Powiem szczerze, że nie widzę na świecie nikogo, kto mógłby uznać, że produkcja MEiN jest czymś dobrym. Wiara i religijność nie wystarczą, by przez to przebrnąć. To po prostu nudne.
    Sam byłem BARDZO wierzącym katolikiem, gdy byłem dzieckiem. Na tyle wierzącym, że wygrałem konkurs wiedzy o Radiu Maryja na dziesiątą rocznicę powstania tej radiostacji. Ale gdy odwiedzałem mojego kuzyna, który miał komputer, nigdy w życiu nie odpaliliśmy żadnego tytułu na temat Jezusa, które namiętnie kupował mu jego tata. Zawsze graliśmy w Fifę.
    Nie wystarczy wsadzić czegoś ultra nudnego w formę klikalną, aby magicznie zmienić to w coś interesującego. Gry potrzebują struktury, scenariusza, przemyślanego game planu. Moduł o Janie Paweł II w grze edukacyjnej "Godność, wolność i niepodległość” nie posiada żadnej z tych rzeczy.
    Czytaj także: