Kapłani i duchowni od kilku tysięcy lat nie mogą sobie poradzić z tym zadaniem, ale tobie musi się udać – rozmowa z dziećmi o Bogu i wierze jest tak samo ważna jak domowe dyskusje o seksie, narkotykach czy śmierci. Jak się do tego zabrać? O to, jak wychowują dzieci, ja, agnostyk, zapytałem buddystę, ateistę i żyda.
Pamiętam to jak dziś. Pojechałem do Lichenia z ojcem i matką. Byłem ministrantem, po mszy ojciec podszedł do mnie i pocałował mnie z uśmiechem na twarzy. Był szczęśliwy. Tak uradowanego nie widziałem go chyba nigdy wcześniej.
Okazało się, że wyspowiadał się i, ponieważ było jakieś święto religijne, dostał rozgrzeszenie, więc w końcu, po 20 latach od nawrócenia, znowu mógł przyjmować komunię.
Mój ojciec bardzo wierzył w Boga. I jeśli mam być szczery, mam nadzieję, że miał w swojej wierze rację. Zasłużył na to. Ja mam 31 lat i jestem najbardziej leniwym człowiekiem na świecie, dlatego, choć wychowano mnie w wierze katolickiej, podobnie jak wiele osób, zostałem agnostykiem.
Dwa tygodnie temu razem z moim synem jechaliśmy rowerami obok cmentarza. Wtedy właśnie usłyszałem od niego pytanie, czy wierzę w Boga. Odpowiedziałem, że wierzę w ideę siły wyższej, ale zarazem nie wiem, czym ona jest.
Mój syn odpowiedział, że on wierzy, ponieważ chciałby spotkać swojego dziadka, który zmarł 21 lat temu. A także, że woli wierzyć, ponieważ nie chce pójść do piekła.
Mój syn nie wychowuje się w domu katolickim. Chodzi do szkoły żydowskiej, nigdy nie był ze mną w kościele, jedynie jedna jego babcia jest zainteresowana religią. Dlatego, gdy rozmawiam z nim o Bogu, staram się przedstawić mu różne spojrzenia na pojęcie siły wyższej, która mogłaby sprawować nad nami władzę.
Michał: ateista
– Gdy pierwszy raz rozmawialiśmy z naszą córką o religii, rozpoczęliśmy od wyjaśnienia, że w każdym zakątku Ziemi istnieje inna religia - tłumaczy mi Michał, ojciec 8-letniej Moniki.
– Chcieliśmy w ten sposób pokazać jej, że trudno uznać jedną religię za prawdziwą, skoro istnieją tysiące wierzeń na świecie, a każdy wyznawca jest przekonany, że to on ma rację.
– Nie ograniczamy jej zainteresowań dotyczących religii. Uważam, że aby dziecko mogło samo odkryć odpowiednią drogę w życiu, najpierw musi dowiedzieć się jak najwięcej o świecie – mówi Michał.
Przyznaje, że wykorzystywał niektóre nauki religii w budowaniu odpowiedniego kompasu moralnego, podkreśla jednak zarazem, że etyka i moralność powinny brać się z dobroci, a nie z przekonań religijnych.
Starał się też być otwarty na wierzących przyjaciół i członków rodziny, aby córka nie uczyła się uprzedzeń. Czasami jednak bywało ciężko.
– Zdarzało się, że musieliśmy kłócić się z ludźmi, którzy straszyli naszą córkę Bogiem i piekłem – wyjaśnia Michał. Jest jednak przekonany, że klucz do dobrego wychowania polega na tym, by dać dziecku szansę samodzielnego odpowiadania na pytania dotyczące Boga, świata czy śmierci.
– Przyjdzie czas, gdy nasza córka sama dojdzie do własnych wniosków – uważa Michał. Podkreśla też, że chociaż szanuje religię, nie ukrywa przed córką niechęci do większości ich przedstawicieli. – Antyklerykalizm to co innego niż bycie antyreligijnym – kończy.
Andrzej: Żyd
Andrzej nie jest bardzo wierzący, ale w synagodze pojawia się częściej niż tylko podczas najważniejszych świąt. – Mój syn chodzi do szkoły żydowskiej, tam nauczają o Bogu i o świętach dzieci, dlatego łatwo mi było go utrzymać w tym temacie – mówi.
– Podobno dzieci tworzą własne pojęcie Boga, gdy mają 6 lat. Gdy się o dowiedziałem, uznałem, że powinienem sam zabrać głos na ten temat. Andrzej nie chciał pozostawiać syna z jego własnymi myślami, aby wyobraźnia wypełniała pustkę wynikającą z braku wiedzy.
– Od zawsze opowiadamy sobie historię na dobranoc i to był też mój sposób na to, jak przedstawiać Boga – tłumaczy, choć dodaje, że niektóre historyjki żydowskie trudno opowiadać najmłodszym. – Historia Żydów ma to do siebie, że albo wspominamy, jak ktoś nas mordował, albo mówimy o tym, że udało nam się nie zostać zamordowanym.
–- Wprowadzanie Boga w codzienność to według mnie szalenie istotna część judaizmu – dodaje Andrzej. Skupia się też na tym, aby udzielać mądrych odpowiedzi, a nie takich, które zadowolą małe dziecko.
– Musisz pamiętać, że te odpowiedzi zostaną z dzieckiem na wiele lat. Jeśli pójdziesz na skróty, w przyszłości ono wspomni, co powiedziałeś, gdy było małe. Odkryje nieścisłości i kłamstwa w twoich słowach. Jego zdaniem utrata zaufania dziecka to porażka każdego rodzica.
Michał: buddysta
– Przed snem zawsze robimy sobie krótką medytację – opowiada Michał, buddysta od 20 lat. – Staram się, aby moje dzieci zrozumiały, że mogą zmieniać świat. – Przed każdym jedzeniem prosi je, by wyobraziły sobie, że karmią głodujących.
Michał nie zakłada, że jego dzieci muszą w przyszłości zostać buddystami. – Chce po prostu, aby były szczęśliwe. Staram się im pokazywać, jak żyją buddyści, ale nie próbuję ich przekonać, że mają wybrać tę samą drogę, co ja. Ważne, by akceptowały to, kim są, aby nie walczyły ze światem, a starały się go zrozumieć.
– Trzeba zrozumieć swoje dziecko i dać mu przestrzeń – uważa Michał. Nie chce przymuszać swoich dzieci do niczego. – Zależy mi, aby do przodu pchała je ciekawość i potrzeba zrozumienia świata, a nie fakt, że tata im mówi, co mają robić.
Starszy syn Michała nie jest zainteresowany tematem religii. – Wierzy w karmę, chociaż tak naprawdę nigdy mu o tym nie mówiłem. Sam odkrył to pojęcie i zainteresował się nim. To najlepsze, co mogło się wydarzyć.
– Dając naszym dzieciom przestrzeń, pomagamy im dojść do odpowiednich wniosków, właściwych dla nich, a nie dla innych ludzi – mówi Michał. Jego zdaniem to, że jego dzieci wychowują się w "buddyjskim świecie", nie ma znaczenia. – Same poczują, co znaczy dla nich religia, czy Bóg.
Wszyscy moi rozmówcy uważają, że w rozmowie o religii najważniejsze jest pozostawienie dzieciom przestrzeni. Trzeba zrozumieć, że najmłodsi są o wiele mądrzejsi, niż nam się wydaje i zaufać im. Każdy w końcu znajduje swoją drogę. Trzeba tylko pamiętać, że ta droga jest tylko i wyłącznie ich.