W ostatnich dniach na polskim Twitchu doszło do ożywionej dyskusji. Jeden z najpopularniejszym streamerów w naszym kraju Piotr „Izak” Skowyrski przyznał i przeprosił, że wykorzystywał specjalne techniki, aby w swoich meczach trafiać do słabszych lobby i w ten sposób mieć większe szanse na wygrane i bicie rekordów killi w Call of Duty: Warzone.
"Call of Duty: Warzone" to jedna z najpopularniejszych gier typu Battle Royale na świecie.
Jednym z najlepszych graczy w "Warzone" w Polsce jest popularny streamer Piotr "Izak" Skowyrski.
Przez kilka miesięcy zarzucano Izakowi, że wykorzystywał nieetyczne triki, aby osiągać lepsze wyniki w grze.
Izak i inni streamerzy przyznali, że korzystali z VPN, aby mieć możliwość grania w łatwiejszych lobby.
Niektórzy obserwatorzy porównują działanie Izaka i reszty do cziterów.
Izak, Warzone i VPN
Izak był pierwszym streamerem na świecie, który postanowił poruszyć ten temat na swoim kanale. A jego słowa wywołały burzę nie tylko w naszym kraju, ale również wśród fanów Call of Duty na całym świecie.
"Call of Duty: Warzone" to jedna z najpopularniejszych gier Battle Royale na świecie. Od 100 do 150 graczy staje naprzeciwko siebie i walczy o to, kto pozostanie ostatnim żywym zawodnikiem na mapie. Jednym z najczęściej dyskutowanych tematów w kontekście „COD: Warzone” jest SBMM, czyli skill based matchmaking.
SBMM występuje w grach „Call of Duty” od lat, ale dopiero w ostatnich miesiącach gracze zaczęli coraz chętniej i głośniej go atakować. SBMM to system, który dobiera graczy na podstawie ich umiejętności. Oznacza to, że im jesteś lepszy, tym częściej trafiasz do gier wypełnionych osobami o wysokim skillu.
Czym jest SBMM?
Jak działa SBMM w CODzie, tak naprawdę nie wiemy. Jedną z głównych statystyk, które się w nim wykorzystuje, jest KD Ratio. Czyli stosunek zabójstw do śmierci w trakcie gry. Im zawodnik lepszy tym KD jest wyższe. A im wyższe KD tym w grach, w których bierzecie udział, pojawiają się twardsi przeciwnicy o podobnym KD.
Gdy pytam samego Izaka czy uważa, że lepszym rozwiązaniem dla "Warzone" byłoby stworzenie ranga twierdzi, że nie. - To nie jest nikomu potrzebne. Gry rankedowe zabrałyby całe piękno tej gry. Agresja, dynamika i skill zawsze był najmocniejszymi stronami Coda - wyjaśnia. Dodaje, że w jego opinii problemem jest słabe działanie SBMM.
- W jednym momencie możesz trafić do lobby ze średnim KD 1.5, a w następnej do takiej z 0.8. Wszystko zależy od ilości ludzi, którzy w danym momencie szukają gry.
Call of Duty, czyli czas stompować noobów
„Call of Duty” od zawsze było tytułem, który nie zważał na wyważenie rozgrywki. Jest to gra, w której jedną z największych przyjemności jest zebranie serii zabójstw, za które gracz otrzymuje nagrody ułatwiające dalszą rozgrywkę.
Przykładowo, jeśli będziesz w stanie zabić 15 przeciwników bez umierania, otrzymasz możliwość wykorzystania napalmu czy białego fosforu przeciwko graczom po drugiej stronie konfliktu. Dlatego, gdy w ostatnich odsłonach „CoDa” SBMM stawało się coraz bardziej restrykcyjne, gracze postrzegali to jako atak na podstawę zabawy w „Call of Duty”.
SBMM jest tak samo obecne w pełnej wersji „CoDa”, jak i w darmowym trybie, jakim jest "Warzone". Ale to właśnie ta druga gra w ostatnich miesiącach bardziej przyciągała fanów. Dlatego wielu streamerów skupiło swoją uwagę na tej produkcji, chwaląc się swoim skillem i umiejętnościami. Do tej grupy zaliczał się właśnie Izak.
Cheatowanie czy wykorzystywanie możliwości
Najpopularniejsi streamerzy na całym świecie od lat musieli radzić sobie z zarzutami cheatowania. Fani twierdzili, że bijący rekordy gracze wykorzystują SBMM na swoją korzyść. Oszukując system, aby SBMM wrzucało ich do lobby wypełnionych graczami o mniejszych umiejętnościach, dając im w ten sposób łatwe kille i prostą drogę ku wygranej.
Jednym z takich sposób miało być wykorzystywanie sieci VPN i łączenie się z serwerami w Egipcie czy Indiach, gdzie znajdują się słabsi gracze. I chociaż według wielu jest to zachowanie nieetyczne, w żadnym stopniu nie łamie regulaminów rozgrywek.
Drugim sposobem jest tzw. „reverse boosting”. Czyli granie przez kilka kolejek w marny sposób, aby zbić swoje K/D, a następnie odpalenie się na poważnie, gdy wiemy, że trafiliśmy do lobby wypełnionymi bambikami. Tudzież wykorzystywanie nowo założonego konta, aby trafić na łatwiejszych przeciwników. Na takich akcjach przyłapywano zresztą streamerów na całym świecie przy okazji wielu różnych turniejów.
Izak wyjawia prawdę o profesjonalnej scenie Warzone
Kilka dni temu na jednym ze swoich oficjalnych streamów Izak przyznał się, że wykorzystywał właśnie VPN, aby trafiać na łatwiejszych przeciwników. Dzięki temu był w stanie bić rekordy zabójstw i wygrywać kolejne mecze. Reakcją fanów „CoDa” był szok i niedowierzanie. Wielu sugerowalo, że Izak i inni popularni polscy streamerzy to oszuści, którzy tak naprawdę nie mają umiejętności potrzebnych do bycia poważnymi graczami.
Zanim jednak będziemy rzucać oskarżeniami, musimy zrozumieć jedną ważną rzecz. Activision i Infinity Ward odpowiedzialne za stworzenie "Warzone", nie przygotowały gry na potrzeby e-sportu. Turnieje, które odbywały się w sieci, nie stawiały naprzeciwko siebie graczy biorących w nich udział, ponieważ nie istniała taka możliwość.
Zawodnicy dołączali więc do randomowego lobby, w którym odbywały się mecze z osobami niebiorącymi udziału w zawodach. Następnie otrzymywali punkty za każde zabójstwo, jak i za ostateczne miejsce w rozgrywce. Zamiast więc rozgrywek między najlepszymi, dostawaliśmy tak naprawdę konkurs świadectw.
Tak samo zresztą uważa Izak. - System turniejowy typu kill race to już nie jest konkurs umiejętności, a kto dostanie słabsze lobby.
Wielu zawodowców zaczęło więc wykorzystywać system na swoją korzyść. W końcu w tego typu turniejach nie chodzi tylko o dobrą zabawę. Często można na nich wygrać dziesiątki tysięcy dolarów. Dlatego szukanie sposobu na zyskanie przewagi nad przeciwnikami stało się normą. Było na tyle wszechobecne, że gracz, który nie wykorzystywał reverse boostingu tudzież VPN-u, stał na straconej pozycji.
Mało tego, gracze, którzy pochodzili z krajów, w których Warzone jest mniej popularny, byli z miejsca w lepszej sytuacji. W końcu w ich kraju lobby jest automatycznie słabsze, dając im przewagę nad graczami z Polski czy Stanów Zjednoczonych.
"Call of Duty: Warzone" czyli jak nie przygotować gry do sceny e-sportowej
Nawet wprowadzenie prywatnych meczów w Warzonie nie rozwiązało tego problemu. Ponieważ tryb ten bardzo rzadko działa prawidłowo i często wyrzuca z rozgrywki co najmniej kilka osób. Turnieje więc nadal wykorzystują stary system przyznawania punktów w randomowych grach.
Nie powinno to nikogo dziwić, trudno wyobrazić sobie, aby Bayern Monachium chciał brać udział w Lidze Mistrzów, która co jakiś czas przez własne błędy zmusza ich do grania od pierwszej minuty w 10-tkę. Konkurs świadectw przez wiele osób jest więc uznawany za zło konieczne.
- Przy okazji któregoś turnieju zaczęliśmy robić research co zrobić, aby mieć słabsze lobby, a nie tak jak wcześniej, bo widzieliśmy, że nie mamy szans z gośćmi, którzy mają po prostu bambole – wyjaśnił Izak w trakcie streamu. Na to wyznanie dosyć szybko zareagował polski internet w tym Łozo (ostatnio zajmujący się streamingiem na poważnie), który stwierdził, że tego typu zachowanie jest zwyczajnym oszukiwaniem fanów. Pytanie jednak, czy faktycznie tak jest?
W świecie sportu szukanie przewagi nad rywalami jest czymś całkowicie naturalnym. Nawet w skokach narciarskich co jakiś czas słychać dyskusję, jak to spodnie o niskim kroku łamią przepisy, zarazem tak naprawdę ich nie łamiąc. Izak nie łamał przepisów, jedynie wykorzystywał możliwości poprawienia swoich wyników. Starając się mieć podobne szanse jak jego przeciwnicy.
Streamy to po pierwsze rozrywka
To samo zresztą tyczy się sytuacji, gdy Izak nie brał udziału w zawodach, a jedynie nagrywał streamy dla swoich fanów. Trzeba pamiętać, że streamerzy są po pierwsze twórcami contentu. Ich rolą nie jest pokazywanie ciężkiego treningu, ale zapewnienie rozrywki swoim odbiorcom. A szczerze mówiąc oglądanie faceta, który umiera co trzy minuty, nie jest najbardziej ekscytującą zabawą na świecie. Nie powinno więc dziwić, że chłopaki starają się stworzyć sobie warunki do tworzenia jak najbardziej jakościowych nagrań.
Musimy też pamiętać, że dla przeciętnego gracza korzystanie z VPNu nic by nie zmieniło w jego grze. To nie jest tak, że Izak i inni polscy streamerzy trafiali do lobby, w których gracze trzymali pada po raz pierwszy w życiu. Nadal zabicie kilkudziesięciu przeciwników wymaga mądrego poruszania się, inteligencji, refleksu i skilla, którego większości osób brakuje.
Wydaje się zresztą, że Activision jest zadowolone z takiego rozwiązania. W końcu w tych sytuacjach nie ma najczęściej ryzyka, że popularny streamer zginie zaledwie po kilku minutach rozgrywki, a potem będzie się jedynie patrzył w ekran. Zamiast tego otrzymujemy graczy, którzy nabijają po kilkanaście albo i kilkadziesiąt killi zachwycając w ten sposób swoich fanów. Napędzając w ten sposób ekscytację swoją produkcją.
Czy wypowiedż Izaka zmieni świat Warzone?
Podkreślmy, że samo wyznanie Izaka jest szalenie ważnym głosem w tej dyskusji. Dotąd tego typu zachowania były ukrywane przez większość streamerów i graczy. Podniesienie tego tematu na publicznym forum daje nadzieję, że w nadchodzących miesiącach Activision w końcu zacznie pracować nad tym, aby "Warzone" był przygotowany na bycie grą e-sportową.
Izak podkreśla, że rozumie rozgoryczenie niektórych osób. - Rozumiem, że niektórzy tak to odbierają i w związku z tym przeprosiłem fanów oraz community. Z Łozo też myślę, że wszystko sobie wyjaśniliśmy - mówi. Dodaje, że dla niego najbardziej krzywdzące jest postrzeganie zarówno jego, jak i Leha jakby nagle przestali umieć strzelać. - O czym wspominał zresztą Wojtek Łozo
- Staram się rozwijać w tej grze. W niejednym tytule pokazałem swój skill albo jego brak. W każdym razie jeśli ktoś czuje się urażony - przepraszam - podkreśla. Gdy pytam go czy ma nadzieję, że ta sytuacja ma szansę zmienić oblicze gry i to w jaki sposób Activision podchodzi do e-sportu Izak twierdzi, że jedyne co nam pozostaje to czekać. - Rozpoczęła się dyskusja, moje opowiedzenie o tym na streamie doprowadziło do podobnych dyskusji w innych krajach z czego się bardzo cieszę.
Izak podkreśla, że najbliższe dni będzie grać na jedynie na warszawskim serverze, aby fani zobaczyli, że nie zapomniał jak się strzela. I aby otrzymać odpowiedź na pytanie, czy wyjawienie prawdy o profesjonalnej scenie Warzone coś na niej zmieni, będziemy musieli po prostu... poczekać. Najlepiej grając w Warzone.