29 września swoją premierę miał już szósty sezon jednego z najpopularniejszych battle royale - Call of Duty: Warzone. W kolejnej odsłonie gry znajdziemy nowe skiny, bronie, jak i całkiem nowy tryb, w której walczymy wykorzystując pojazdy opancerzone. Z tej okazji postanowiłem wybrać dla was najlepsze aktualnie Battle Royale na rynku.
O tym, że Call of Duty: Warzone to jedna z moich ulubionych gier pisałem już nie raz. Nie ma w tym w sumie nic dziwnego. Swój darmowy debiut tytuł miał w idealnym momencie do zdobycia milionów fanów — na samym początku pandemii. Więc siedząc w domu, zmęczony pisaniem kolejnych tekstów, odpalałem “Warzone” i strzelałem do przeciwników.
Nie był to mój pierwszy raz z grami typu battle royale, a ostatnie miesiące spowodowały, że coraz chętniej sprawdzam kolejne tytuły tego typu. Z okazji premiery szóstego sezonu “Warzone” postanowiłem przyjrzeć się najciekawszy BR-om, jakie możecie teraz znaleźć w sieci.
Co to jest Battle Royale?
Battle Royale to szalenie ekscytujący i zarazem prosty pomysł. Razem z dużą grupą przeciwników trafiamy na mapę i naszym celem jest pokonanie każdego z nich. Ostatni, który przeżyje, zostaje zwycięzcą. W trakcie rozgrywki mapa jest najczęściej ograniczana (poprzez nadchodzący gaz czy elektryczną burzę), aby wymusić na graczach ruch i przemieszczanie się do kolejnych stref, w których ze sobą walczą.
Oczywiście tryby battle royale zmieniają się z każdym miesiącem. Kolejne hity mają własne twisty, specjalnie umiejętności bohaterów, magiczne moce czy choćby możliwy ratowania swoich upadłych kolegów. Poniżej wybrałem 6 najciekawszych battle royale, w które każdy fan gier powinien zagrać chociaż raz.
Call of Duty: Warzone
Pisząc o BR, nie mogę nie poruszyć tematu “Warzone”. Gra, która dosłownie uzależniła mnie od siebie. Trafiamy w niej na mapę w fikcyjnym kraju Verdansk, w którym stajemy naprzeciwko ponad setki graczy, aby wygrać bitwę. Twórcy gry co chwila dodają i zmieniają różnego rodzaju tryby gry. Można grać solo, ze znajomym, trio czy quady. Dodatkowo co jakiś czas pojawiają się krótkotrwałe nowe formy rozgrywki.
Największym problemem w wypadku Warzone są niestety cheaterzy. Jeśli jesteście dobrzy i korzystacie z PC-ta albo Xboxa na pewno trafiliście na nich nie raz. Gracze nadal oczekują od twórców wprowadzenia solidnego antycheata, ale przeciętna osoba nie będzie wcale odczuwała obecności oszustów, gdyż ci najczęściej pojawiają się w lobby dla najlepszych graczy.
Jest coś wyjątkowego w “Warzone”. Chociaż przez lata szukałem odpowiedniego battle royale dla siebie to właśnie realizm i odpowiednio tempo rozgrywki “CoD” spowodowało, że naprawdę zrozumiałem, dlaczego warto jarać się “BR”.
Apex Legends
Przez chwilę Apex Legends zapowiadało się na pogromcę Fortnite’a. Ostatecznie te plany nie doszły do skutku, ale oferowana przez Respawn Entertainment rozgrywka i tak przyciągnęła miliony fanów. Gdy Fornite skupia się w swojej grze na cukierkowej grafice, a najlepsi gracze nie opierają skillsów na strzelaniu, a budowaniu. Tutaj dostaliśmy szybką akcję, w której liczy się celność i odpowiednia umiejętność wykorzystania specjalnych umiejętności naszych postaci.
Apex jako pierwsza duża gra BR dała możliwość graczom respawnu swoich kolegów z zespołu. W trybach tego typu była to kompletna nowość, która dawała szansę comebacku i wygrania rundy, nawet jeśli większość naszej drużyny została pokonana. Jedną z najważniejszych rzeczy w Apex, która przykuła uwagę graczy, było postawienie ciężaru rozgrywki na świetnie stworzony system strzelania. Jedyny minus to fakt, że przez popularność Apexa będziemy musieli poczekać na premierę “Titanfall 3”.
Fortnite
Król “BR”, którego szanuje, ale którego po prostu nie rozumiem. A raczej, w którego po prostu nie umiem grać. “Fortnite” to w tym momencie prawdopodobnie największa gra na świecie. To świetny multiplayer, który postanowił odróżnić się od innych strzelanek budownictwem. Spadamy w nim na wielką mapę, szukamy broni w pobliskich domach i zbieramy drewno, metal i cegły, z których możemy budować konstrukcje, które mają na celu chronienie nas przed przeciwnikami.
Właśnie fakt postawienia na budowanie jest zapewne powodem, dla którego gra nie jest, aż tak bardzo popularna wśród starszych graczy. Wynika to z naszego lenistwa. Fakt, że trzeba się uczyć pojedynczego skillu, który jest przydatny tylko i wyłącznie w tej grze, powoduje, że poziom wejścia wydaje się po prostu za wysoki. I chociaż dwa lata temu można jeszcze było sobie poradzić w grze bez konieczności postawienia choćby jednej ściany, gdy dzisiaj zobaczycie na swoim celowniku przeciwnika, ten w 10 sekund zdoła zbudować przed wami Pałac Kultury, a następnie zesnajpić was z jego czubka.
Mój pierwszy Battle Royale, w którego nigdy w życiu nie wygrałem. “PUBG” jest odpowiedzialny za stworzenie mody na tego typu gry. Bardzo powolna rozgrywka spowodowała, że PUBG jest tytułem nadal jedynym w swoim rodzaju. Naszym celem jest mądre przemykanie po mapie ze świadomością, że w każdej sekundzie możemy znaleźć się w środku strzeleckiego piekła.
Chociaż wydawało się, że PUBG nie będzie w stanie utrzymać się na powierzchni, gdy światem zawładnęli jego nowsi konkurenci, twórcy wypuścili do sprzedaży wersję mobilną. Ta z miejsca stała się hitem i pozwoliłem tchnąć w tytuł drugie życie.
PUBG wymaga bardziej metodycznego podejścia do rozgrywki, ale wygrana w nim jest o tyle słodsza, gdy wiemy, że nie tylko nasze dobre strzały nas do niej zaprowadziły, ale również mądre działanie.
Tetris 99
Nadal nie rozumiem, jak ktoś wpadł na pomysł zrobienia Battle Royal na podstawie legendarnego tetrisa. Gdy pierwszy zapowiedziano, że na Nintendo Switch pojawi się Tetris 99, wiele osób pukało się w głowę. W końcu, jakim cudem można grać w tetrisa z 99 osobami. W 99-ce nadal gramy w normalnego tetrisa, ale może wysyłać nasz oczyszczone linie do przeciwników, aby popsuć im rozrywkę.
Musimy więc działać mądrze. Zbytnie atakowanie innych osób spowoduje, że zwrócą się oni przeciwko nam. Gra defensywna może doprowadzić do tego, że w późniejszych etapach będzie zbyt wielu graczy, którzy mogą nam popsuć szyki. “Tetris 99” to jedna z tych gier, które nie miały prawa się udać. Ale po prostu się udały.
Ring of Elysium
W “RoE” gracze muszą nie tylko mierzyć się z przeciwnikami i kręgiem ograniczającym mapę, ale również uważać na klęski żywiołowe, które mogą zakończyć waszą rozgrywkę. Na mapie wypełnionej śniegiem, deszczem, roślinnością i drogami musicie dotrwać do ostatniej sekundy, gdy uda wam się opuścić ją w helikopterze, który przybywa po zwycięzcę.
“RoE” pierwszy raz pojawiła się w sieci w 2018 roku. Ale od tego czasu deweloperzy nie przestają rozwijać swojej marki. Dodając do tytułu nowe umiejętności, skiny i itemy, które powodują, że gra nie umiera z powodu stagnacji, a wręcz przeciwnie. Przyciąga kolejnych fanów i pobudza tych, którzy się w niej zakochali dawno temu.