Mały, duży, krzywy, prosty, jedno jądro, dwa jądra, jak dąb, jak brzoza, leszcz czy węgorz. Ile penisów, tyle opinii. Bywa, że męski świat kręci się wokół zawartości majtek, niestety częściej bywa, że mężczyźni te okolice zaniedbują. Pytamy androloga, Piotra Świniarskiego, co robić, by "kolega" działał jak należy niezależnie od wieku i wielkości.
Faceci lubią się dotykać, ale najwyraźniej robią to źle. Gdy okazuje się, że tam na dole coś nie gra, nie ma siły, aby poszli do lekarza, bo boją się, że ktoś mógłby grzebać im przy rozporku.
Mają wyobrażenie, że muszą być macho. Takim co nie choruje, nie płacze, jest najsilniejszy i najzdrowszy. Pójście do lekarza traktują jako ujmę na swojej męskości. Oni od dziecka nie byli u lekarza, nigdy nie chorowali.
Tak, jest taka skrajna grupa wśród mężczyzn. Bywa, że przychodzi do mnie pacjent z rakiem prącia. Z wielkim guzem, który nie wyrósł przecież wczoraj. Żona go wygoniła, bo guz zaczyna brzydko pachnieć.
Klasyczna odpowiedź na pytanie, czemu nie przyszedł wcześniej: "Myślałem, że to samo zniknie".
Czy zaniedbania zdrowia to tylko domena facetów po 60-tce? Tych z dawnych pokoleń? Podobno żyjemy już bardziej świadomie.
Zaniedbania dotyczą i nastolatków, i facetów w średnim wieku, i staruszków.
O ile mężczyzna zauważy krostkę koło jądra, o tyle łatwiej mu ją przeoczyć. Jednak gdy pojawiają się problemy z erekcją, można się już zaniepokoić. Wtedy z pomocą przychodzą internetowi "szamani" i "cudowne tabletki" z telewizji i Internetu.
Jedynie ok. 15 procent pacjentów z zaburzeniami erekcji szuka pomocy specjalistycznej, czyli androloga, urologa, seksuologa lub psychologa. Pozostała część ignoruje temat i unika życia seksualnego, ucieka w pracę, hobby lub szuka pomocy w Internecie. Kupuje tabletki, zioła, maści, radzi się kolegów.
Kiedyś przeglądałem program telewizyjny, w którym znalazłem reklamę "cudownego syberyjskiego środka na poprawę erekcji". 3 miesiące kuracji, dla pierwszych 150 osób promocja, cały pakiet za jedyne 999 złotych.
Tylko brać!
Dzwonię. "Ma Pan szczęście, zostały dwa ostatnie zestawy!". W środku genialnego leku jest coś azjatyckiego, coś afrykańskiego i witamina E. Najpierw przechodzimy fazę oczyszczania, potem leczenie, a na koniec utrwalenie efektu. Pytam, czy skład leku w czasie trwania kuracji się zmieniają. Nie. Dawki? Nie. Może to typ inteligentnego leku, jak te kremy na dzień i na noc...
Klasyczny upierdliwy klient.
Pytam, czy są jakieś wyniki badań potwierdzające skuteczność tego leku. Są. Menadżer ma, ale akurat wyszedł.
Opowiadam tę historię studentom, aby uświadomić im, że biznes zaburzeń erekcji to są miliardy dolarów, euro i złotówek.
Kilku pacjentów przyniosło specyfiki kupione w Internecie. Maści, tabletki, zioła. Biorę do ręki jeden z żeli na powiększenie prącia – ani na ulotce, ani na opakowaniu nie ma składu tego "cudownego" specyfiku. Równie dobrze może to być żel do USG czy zagęszczona woda.
Ludzie wierzą, że po zastosowaniu środka, prącie może wydłużyć się o 6 centymetrów. Jakim cudem? Czy jakbym posmarował tym specyfikiem rękę, to ona mi się wydłuży? Nie ma fizycznej możliwości, bo prącie to kawałek ciała jak każdy inny. Są tam nerwy, naczynia, cewka moczowa, ciała jamiste, ciało gąbczaste...
Po roku systematycznego rozciągania przy pomocy ekstendera (ekspandera) może się wydłużyć.
Czyli ekstender na prącie z sex-shopu wydłuży?
Ekstender tak, jeśli będziemy go nosić codziennie przez minimum rok. Potrzeba dużo zaparcia i sumienności, żeby codziennie 2-3 razy na dobę na godzinę go zakładać. Prącie może wtedy wydłużyć się maksymalnie o centymetr lub dwa.
Kto ma tyle czasu?
Nie ma cudownych metod, które w dwa tygodnie wydłużą prącie.
Wracamy do pomocy lekarskiej. Mężczyzna zaprzeczył rodowej tradycji i poszedł do specjalisty. Co dzieje się za drzwiami gabinetu?
Przychodzi facet w "bardzo nietypowej sprawie", czyli z zaburzeniami erekcji. To jakieś 50 procent przypadków moich pacjentów.
Zawsze podchodzę do tematu wielokierunkowo, bo problemy z erekcją to szczyt góry lodowej. Zależą od trybu życia, wagi, stresu w pracy, aktualnych relacji z partnerką/partnerem, braku miejsca w domu, problemów z dziećmi.
Problemy z erekcją mogą wynikać z zaburzeń hormonalnych, czyli spadku testosteronu, wzrostu poziomu prolaktyny lub estrogenów na tle otyłości lub nadmiernego stresu.
Z zaburzeń neurogennych, czyli np. neuropatii lub cukrzycy. Bardzo dużo osób, u których występuje cukrzyca lub inne zaburzenia glikemiczne, ma problemy z erekcją. Bywa, że jest to pierwszym objawem utajonej i niezdiagnozowanej dotychczas choroby.
Następnie psychika. Nie znajdzie się żaden facet, któremu w sytuacji intymnej trzy razy opadnie, a on czwarty raz ze spokojem podejdzie do kolejnej próby. Im więcej pojawia się u niego myśli o braku sprawności w sferze seksu, tym większy stres i obawy i tym mniejsza szansa na dobrą erekcję.
Psychogenne przyczyny dotyczą w większości mężczyzn młodszych, w wieku ok. 20-30 lat. U starszych szukamy przyczyn organicznych.
Młodsi mężczyźni uważają, że erekcja jest dana raz na zawsze. Automatycznie zapala się "na pstryknięcie palca". To, że mam 20 lat, palę, piję, niedosypiam, gonię za pracą, a mimo wszystko mam erekcję, nie oznacza, że będę ją miał za 10 lat.
Co i jak długo musi się dziać, żeby lekarz wspomniał o pompkach erekcyjnych albo implantach prącia?
Leczenie zaburzeń erekcji obywa się step by step. Przy pierwszej wizycie bardzo często wysyłam na dodatkowe konsultacje: psychoseksuologiczną (depresja, stres, zaburzenia relacji, lęki, obawy), żeby wykluczyć lub poddać terapii psychogenne czynniki trudności ze wzwodem. Na przykład, przychodzi pacjent i mówi, że ma spadek libido, ale widzę, że jest w takiej "dolinie", że żyć mu się nie chce, a co dopiero uprawiać seks. Trzeba spojrzeć na pacjenta holistycznie. Potem konsultacja kardiologiczna, diabetologiczna, ewentualnie neurologiczna.
Mężczyzna ma problem, żeby pójść do jednego lekarza, a pan go wysyła jeszcze do kolejnych?
Oczywiście. Tłumaczę pacjentom, że albo podchodzimy do tematu kompleksowo, po to, aby czerpali frajdę i przyjemność z aktywności seksualnej albo idziemy na skróty tak, jak podchodzi część lekarzy – weźmie Pan Sildenafil i będzie dobrze.
Ja też przepisuję tabletki na poprawę erekcji. Po pierwsze wyjaśniam, jak je ma stosować, aby nie popełniał różnych błędów typu: zjem tabletkę i za 5 minut ma stać na baczność. Tak niestety nie będzie. Musi wziąć ją odpowiednio wcześniej, unikać tłustego jedzenia i alkoholu, konieczna jest sytuacja intymna – przytulanie, pieszczoty, gra wstępna, bo bez tego wzwodu nie będzie.
To tabletka, która wspomaga erekcję, ale nie wywołuje ani nie gwarantuje erekcji. Jeśli głowa jest zbyt napięta, to nawet najlepsza tabletka nie pomoże.
Pacjent musi mieć nastawienie, że nie za każdym razem, gdy planuje seks, musi brać tabletkę. Jeśli w piątek i sobotę będzie romantyczna kolacja i kino, to może wziąć tabletkę, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Jeśli w tygodniu spojrzy na partnerkę, ona ma ochotę, a on ma erekcję, to próbują: uda się – to super, nie – to trudno, nic się nie stało. Im więcej akcji bez wsparcia tabletek, tym lepiej, bo pacjenci łatwo uzależniają się psychicznie od tabletek na erekcję: wziąłem tabletkę – będzie seks, nie wziąłem tabletki – seksu nie będzie.
Jakie istnieją sposoby leczenia zaburzeń erekcji?
Pierwszy to leki doustne, czyli viagra (sildenafil) i pochodne, które poszerzają tętnice w prąciu, a dzięki temu zwiększa się napływ krwi i poprawia erekcja. Drugi sposób to pompa próżniowa. Urządzenie, które zakładamy na prącie i przyciskamy do spojenia łonowego.
Odsysając powietrze, tworzymy próżnię, która zasysa krew do prącia. Działa na takiej samej zasadzie, na której stawiano nam kiedyś bańki na plecach. Gdy ocenimy, że jesteśmy gotowi do penetracji, na podstawę prącia zakładamy pierścień, który zatrzymuje krew w ciałach jamistych.
Następny to alprostadil, lek podawany w zastrzyku do prącia lub specjalnym aplikatorem do cewki moczowej tuż przed seksem. To nie boli, czuć podobnie jak ukłucie komara. Po rozmasowaniu lek przenika do obu ciał jamistych i powoduje ten sam efekt, co leki doustne. Alprostadil to lek kardiologiczny sprzedawany w ampułkach. Apteka musi podzielić nam go na części i sami musimy podać go sobie w domu.
Jeśli żaden z powyższych leków i technik nie pomaga ostatnią, ale najskuteczniejszą, deską ratunku jest implant ciał jamistych prącia, potocznie zwany implantem penisa. Musimy traktować ten zabieg jako "one way ticket". Po implancie nie będzie możliwości powrotu do własnych erekcji, dlatego pacjenci kwalifikowani do tego zabiegu to mężczyźni ze skrajnymi zaburzeniami erekcji, którzy bez implantu nie mają szansy na satysfakcjonujące życie seksualne.
Implant każdorazowo dostosowywany jest do rozmiaru prącia. Są ich dwa rodzaje – półsztywny i hydrauliczny. Półsztywny to rodzaj usztywnienia pokrytego silikonem. Nie zwiększa się długość ani grubość prącia – zawsze jest takie samo jak we wzwodzie, ale można je zginać. To znaczy, że jeśli szykujemy się do zbliżenia, to prostujemy prącie, a w czasie poza seksem zginamy je w dół albo do góry na brzuch. To nie boli, choć oczywiście przez majtki może być nieznacznie widoczne.
Najważniejsze jest to, że jednym ruchem ręki prostujemy je i jest gotowe do akcji. To opcja dla pacjentów, którzy nie kwalifikują się na implant hydrauliczny, trudno byłoby im obsługiwać jego pompę lub po prostu zależy im na szybkiej gotowości do seksu.
Wersja hydrauliczna to dwa cylindry połączone z pompą i rezerwuarem. Chcąc uzyskać erekcję, przepompowujemy płyn z rezerwuaru do cylindrów. Pompka jest w mosznie – wystarczy ją ścisnąć kilkukrotnie, żeby był wzwód. Po maksymalnym wypełnieniu prącie jest sztywne i twarde. Komfort noszenia jest większy niż przy implancie półsztywnym.
Pacjenci, którzy zdecydowali się na implant, nie mają poczucia, że mają między nogami kawałek sztucznego materiału. Mają normalną frajdę z prowadzonego życia seksualnego, odczuwają podniecenie, przyjemność, mają orgazm i wytrysk. Poziom satysfakcji u pacjentów i ich partnerek/partnerów po implantacji protezy prącia sięga 95%.
Implanty nie są tanie. Ich koszt waha się w granicach 20 – 60 tys. złotych, zależnie od rodzaju implantu, miejsca operacji, itp.
Wydaje mi się, że posiadanie ponownej przyjemności z życia musi mieć jakąś cenę.
Pacjentom niezdecydowanym proponuję rozmowę z moimi pacjentami, którzy używają implantu prącia od kilku lat. Mężczyzna, który przeszedł całą drogę leczenia zaburzeń wzwodu, korzysta długi czas z implantu i może podzielić się swoimi wrażeniami, będzie bardziej wiarygodny nawet od lekarza.
Czyli mężczyźni też potrzebują wsparcia grupy?
Niestety czerpią za dużo wiedzy z internetu, gdzie dostają nieprawdziwe informacje. Ostatnio sam przeglądałem strony i zauważyłem, że sporo jest tekstów medycznych o zaburzeniach erekcji napisanych przez osoby, które się tym nie zajmują.
Najczęściej piszą studenci medycyny lub lekarze rezydenci z innych niż urologia dziedzin medycyny, ale tak naprawdę ich wiedza wynika wyłącznie z podręczników, a nie z praktyki i doświadczenia z pacjentami z zaburzeniami erekcji. Potem ten artykuł jest kopiowany na kolejnych siedem portali paramedycznych i lifestyle'owych.
Ludzie z taką wiedzą przychodzą do mnie do gabinetu. A życie seksualne to jeden z najważniejszych punktów poczucia szczęścia w życiu. Warto korzystać z wiedzy specjalistów.
Warto też myśleć o sobie. Często słyszę, nawet już od czterdziestolatków, że oni się z życia już nakorzystali. Przecież to nieprawda, że po ukończeniu 60-tki czy 70-tki przechodzi się na seksualną emeryturę. Sami się tam wysyłamy, bo myślimy, że nie przystoi.
A powiedzmy to głośno – przystoi w każdym wieku.
To raz. A dwa, że nie ma takich zaburzeń erekcji, których nie możemy naprawić. Tym bardziej protezą prącia. Tak "stawiamy na baczność", że potem i pacjent i jego partnerka dziękują za odzyskanie namiętnego życia seksualnego, jakie zwykle doświadczają na początku znajomości.
-------------------
Piotr Świniarski – lekarz specjalista urolog FEBU, androlog kliniczny EAA oraz lekarz medycyny seksualnej FECSM. Zajmuje się diagnostyką i leczeniem schorzeń andrologicznych.