Gdy w mediach często mówi się o walce z rakiem piersi, „męski rak” jest o wiele mniej medialnym tematem. Dość powiedzieć, że dzięki akcjom uświadamiającym kobiety na temat ryzyka raka ilość zgonów z powodu raka piersi zmalała w ostatnich latach o 5 procent, w tym samym czasie ilość zgonów spowodowanych przez raka prostaty wzrosła o 17%.
W Polsce na raka prostaty co roku umiera niemalże 5 tysięcy mężczyzn. Lekarze donoszą też, że co 12 miesięcy kolejne 15 tysięcy chorych otrzymuje niepokojącą diagnozę. W ciągu ostatnich 3 dekad liczba zachorowań na ten nowotwór wzrosła siedmiokrotnie. A eksperci twierdzą, że chorych w Polsce może być nawet 100 tysięcy.
Niestety nie jesteśmy w stanie podać dokładnej liczby chorych, gdyż wielu mężczyzn po prostu boi się pójść do lekarza. Jest to o tyle problematyczne, że w niektórych, rzadkich przypadkach możliwa jest jedynie obserwacja, a w ogromnej większości przypadków, odpowiednio wcześnie wykryty guz można skutecznie leczyć. Liczy się jednak czas.
Udało mi się porozmawiać na temat raka prostaty z doktorem n. med. Pawłem Salwą, Kierownikiem Oddziału Urologii w Szpitalu Medicover, Operatorem da Vinci w Warszawie, który już od 2013 zajmuje się leczeniem raka prostaty za pomocą minimalnie inwazyjnej metody robotycznej da Vinci i jest najbardziej doświadczonym w tej metodzie operatorem w kraju.
Rak prostaty - prawda i mity
Rak prostaty jest w tej chwili najczęściej diagnozowanym nowotworem wśród mężczyzn również w Polsce, po tym, jak w ostatnich latach wyprzedził nawet raka płuc. Jednak to, co jest najgorsze w tym nowotworze to fakt, że w przeciwieństwie do raka płuc czy krtani, gdzie np. paleniem wydatnie pomagamy nowotworowi rozwinąć się, tutaj nie ma tego rodzaju czynników ryzyka. Doktor Salwa wyjaśnia, że w wypadku raka prostaty nie ma tak naprawdę czynnika, na który mielibyśmy wpływ. – Nie jest tak, że przez palenie, picie alkoholu czy niezdrową dietę dostaniemy raka prostaty. To nie są udowodnione czynniki ryzyka – wyjaśnia doktor Salwa, który dodaje, że jedynymi potwierdzonymi czynnikami są wiek i genetyka.
- Im jesteśmy starsi, tym istnieje większe ryzyko wystąpienia raka prostaty. Tak samo, jeśli nasz ojciec, brat albo dziadek mieli tę chorobę, my też jesteśmy w grupie ryzyka – dodaje doktor Salwa, ale zarazem podkreśla, że chociaż ryzyko z wiekiem jest wyższe, nie oznacza to, że młodsi mężczyźni nie są narażeni. Faktycznie najczęściej chorzy mają około 60 lat, ale doktor Salwa wyjaśnia, że on sam ma mnóstwo pacjentów w okolicach czterdziestki. – Najmłodszym pacjentem, którego operowałem, był 33-latkiem, czyli mężczyzną młodszym ode mnie.
Doktor Salwa podkreśla, że właśnie ten fakt, powoduje, że mężczyźni powinni po prostu się pilnować. Zwłaszcza że to pilnowanie się jest bardzo proste. – Podstawą jest proste badanie krwi — oznaczenie wartości PSA – wyjaśnia. Dodając, że nie da się jednak diagnozować raka na podstawie pojedynczego badania. – Nie jest tak, że jeśli mamy dobry wynik PSA to nie mamy raka, ani jeśli mamy bardzo zły to go na pewno mamy. Jednak zły wynik może być, a nawet musi być alertem, który spowoduje, że pójdziemy do urologa, który pogłębi diagnostykę.
Najważniejszy jest czas diagnozy
Wczesna diagnostyka jest szalenie ważna. W doświadczeniu doktora wczesne wykrycie nowotworu, który jest ograniczony do prostaty, daje ponad 90% szans na usunięcie go w całości. – I facet jest prawdziwie wyleczony, nie czeka go żadna chemia itp. Co jest przecież szalenie ważne, ponieważ wiele osób walczących z nowotworem boi się, że niby są wyleczeni, ale poprzez zastosowanie starszych, niedoskonałych metod są okaleczeni – noszą pieluchy, nie mają erekcji – wzwodu.
W opinii niektórych takie leczenie jest gorsze niż choroba – doktor wyjaśnia, że nowoczesne leczenie raka prostaty w doświadczonych rękach, ma bardzo dużą szansę nie wywrzeć żadnych negatywnych skutków na jakości życia. – Tym właśnie zajmuję się zawodowo – uśmiecha się doktor Salwa. A nie jest to prosta „fucha”, wg publikacji naukowych, do których dotarłem, doświadczonego operatora da Vinci, który gwarantuje dobry rezultat operacji, definiuje się za pomocą liczby przeprowadzonych operacji da Vinci – poziom ekspercki osiąga się dopiero po 1000 takich operacji! Doktor Salwa już dawno przekroczył ten pułap.
Gdy rozmawiam z doktorem Salwą, podkreśla on, że często patrzenie na raka przez pryzmat społeczeństwa może być problematyczne. Wyjaśnia, że z perspektywy ubezpieczycieli – takich jak zachodni odpowiednicy ZUS, wielu chorych powinno być obserwowanych zamiast leczonych, w związku z nieopłacalnością tej drugiej opcji. Jednak gdy patrzymy na tę chorobę przez pryzmat jednostki, nas, naszego ojca czy dziadka i stawiamy się w butach takiego mężczyzny, tego typu podejście do leczenia jest bardzo trudne do przyjęcia.
– Faktycznie zdarza się, że warto jest najpierw, obserwować nowotwór, ale są to bardzo wąskie kryteria dla chorych, u których wykryto go w bardzo wczesnym stadium – dr Robot, bo tak określa doktora Salwę wielu publicystów — porównuje tego typu działanie do walki bokserskiej. Zamiast od razu próbować zadać nokautujący cios, skupiamy się na tzw. masowaniu wątroby, aby zmęczyć przeciwnika i zobaczyć, jak reaguje na nasze kolejne uderzenia, a w razie potrzeby, jeśli sytuacja się pogarsza – sięgamy po skuteczną broń – operację robotem.
Leczenie raka prostaty nie musi być straszne
Jednak dla wielu pacjentów obserwowanie raka może być wycieńczające, ponieważ wymaga bardzo dużej kontroli. Zaczyna się od częstych wizyt u urologa, badań PSA a kontynuuje przez coroczne niekomfortowe i bolesne biopsje. – Najważniejsze jest jednak to, że dla wielu pacjentów taka forma leczenia jest po prostu nie do zaakceptowania psychologicznie – doktor wyjaśnia, że mężczyźni mogą początkowo zaakceptować decyzję o życiu z rakiem. Ale jest to akceptacja krótkoterminowa. – Mężczyźni umieją sobie radzić ze stresem krótkoterminowym, ale nie radzą sobie ze stresem długoterminowym – wyjaśnia doktor.
W trybie obserwowania choroby ten stres jest cały czas obecny, myśl o chorobie jest bez przerwy z tyłu głowy. – Czują, że coś tam ich zżera od dołu, że szwankuje erekcja i szybko dochodzą do wniosku, że to jednak nie jest rozwiązanie dla nich.
Nowoczesne badania są przyjemniejsze i skuteczniejsze
Gdy pytam doktora o to mityczne badanie, którego najbardziej boją się faceci, czyli badanie palcem przez odbytnicę, słyszę, że jest to badanie o bardzo niskiej wartości. Tą metodą jesteśmy w stanie wykryć raptem 1/3 nowotworów. Jest to oczywiście nadal badanie przydatne, ale w nowoczesnej urologii dużo lepszym i bardziej komfortowym dla pacjenta badaniem jest rezonans magnetyczny prostaty.
Doktor wyjaśnia, że badanie rezonansem jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które po prostu chcą o siebie bardziej zadbać. A nie jedynie wykonać minimum. Zwłaszcza że rezonans zapewnia to, czego inne badania nie dawały – możliwość dokładnego ocenienia, w którym miejscu prostaty znajduje się rak. Dzięki temu lekarze mogą również wykonać tzw. biopsję fuzyjną tj. celowaną w to podejrzane miejsce. W ten sposób można uniknąć niepotrzebnych, rutynowych biopsji „na ślepo”.
- Warto jednak też zrozumieć, że zakup sprzętu do biopsji fuzyjnej celowanej, z jakiego korzystam w szpitalu Medicover, to wydatek rzędu miliona złotych, a jest to urządzenie, które pozwala wykonać jedynie biopsję prostaty – dla porównania, w wypadku tradycyjnej „zwykłej, ślepej” biopsji instrumentarium do niej może kosztować jedynie 700 zł. – Różnica niebotyczna, ale również przy przeprowadzaniu biopsji różnica jest gigantyczna.
W wypadku robienia biopsji na ślepo wynik oczywiście coś mówi lekarzom, ale nigdy nie ma się takiej pewności, jak w wypadku biopsji celowanej, po której można dać blisko stuprocentową odpowiedź czy facet jest bezpieczny albo z czym przyjdzie mu się mierzyć.
Zacznijmy o siebie dbać
Gdy pytam doktora, czy są jakieś fizyczne objawy, które powinny spowodować, że powinienem się zainteresować swoim „podwoziem”, odpowiada natychmiastowo, że oczywiście. – W Pana wieku (30 lat) to jest rzadkie, ale problemy z oddawaniem moczu, częstsze oddawania moczu czy chociażby problemy z erekcją powinny pana przekonać, aby odwiedzić specjalistę. Chociaż w wypadku zaburzeń erekcji w tym wieku, problemy wynikają najczęściej z natury psychogennej czy używek. – Doktor podkreśla, że jeśli po prostu coś nas niepokoi, zamiast się zamartwiać, powinniśmy pójść do specjalisty, który się na tym zna i który nam wyjaśni bez pruderii, czy objaw, który zauważyliśmy to coś poważnego, czy niepotrzebnie staramy się wymyślać czarne scenariusze.
Już zaczął się listopad, czyli miesiąc, w którym każdy facet powinien chwilę pomyśleć o raku prostaty w związku z akcją Movember. Działanie movember jest proste, zabawne i wyjątkowe. Przez swój „memiczny” wyraz zapuszczania wąsów zachęcają mężczyzn do dbania o siebie. Uświadamiają, jak ważne w walce z rakiem jest wczesne jego wykrycie, uświadamiają o istocie diagnostyki i skutecznej terapii, dzięki czemu mają wymierny wpływ na ilość zgonów związanych z chorobami, z którymi chcą się mierzyć.
Movember 2020 w Polsce
W Polsce Movember (określany mianem wąsopada) jest tworzony od 2014 roku przez Fundację Kapitan Światełko. Co roku możemy zobaczyć w mediach wielu mężczyzn, którzy z dumą zapuszczają wąsa i nie wstydzą się mówić o męskich problemach zdrowotnych. W tym roku w naszym kraju odbędzie się już siódma edycja, której promocją zajmują się youtuberzy Cyber Marian i Michał Bańka, prezenterzy telewizyjni Dandris i Mateusz Jędraś, jak i Juan Zumeta i Jakub Nowicki, który sam za sobą wygraną walkę z nowotworem.
Jesteście gotowi na zapuszczenie wąsa? A co ważniejsze – jesteście gotowi na zbadanie się i sprawdzenie, czy wszystko z wami w porządku? Zróbcie to dla siebie i swoich bliskich.