Choć koronawirus jest z nami już prawie pół roku nadal nie wiemy, skąd się wziął, ani jak go pokonać. Zniecierpliwienie tą sytuacją dokucza nie tylko dorosłym, ale też dzieciom. Jak odpowiadać na ich ważne pytania dotyczące pandemii, nie strasząc, a pomagając zrozumieć tę nową, dziwną rzeczywistość?
Dzieci nieustannie o coś pytają, do tego przywykliśmy jako rodzice. W czasie pandemii te pytania stały się poważne i wymagają dobrze przemyślanych odpowiedzi.
Być może część z nas nauczyła się, że można sprytnie zbywać dziecięce pytania o to, czemu woda jest mokra, a liście zielone, ale w przypadku choroby, która dotknęła cały świat, musimy jako rodzice stanąć na wysokości zadania i pomagać dzieciom w zrozumieniu tego, czym jest pandemia koronawirusa.
O to, jak rozmawiać z dziećmi o najważniejszych sprawach dotyczących pandemii, zapytałam Macieja Frasunkiewicza, psychologa społecznego. Zadałam mu kilka pytań, które mogą kryć się w dziecięcych głowach.
Co się stanie, jeśli ja lub moi rodzice zachorujemy?
Odpowiadając na pytania dzieci dotyczące chorób, nie można zachwiać ich poczuciem bezpieczeństwa. Gdy umrze ukochany czworonóg, czasem wolimy powiedzieć, że zasnął, zamiast wytłumaczyć, że z tego „snu” nigdy się nie obudzi.
Być może odczuwamy dzięki temu pozorne poczucie spełnienia misji, ale w rzeczywistości dajemy dziecku fałszywą nadzieję, że sytuację da się odwrócić. Sami wiemy, że prawdy w tym niewiele.
Z powyższym pytaniem może być podobnie. Nie jesteśmy w stanie zagwarantować dziecku, że nikt z jego bliskich nie zachoruje, czy to na Covid-19, czy na inną chorobę. Uwaga świata jest obecnie skupiona na koronawirusie, ale nie zapominajmy, że temat ten może wrócić przy każdej innej komplikacji zdrowotnej.
Dlatego nie budujmy u dzieci fałszywego poczucia bezpieczeństwa, zapewniając je , że na pewno nikt z nas nie zachoruje – bo co powiemy, jeśli stanie się inaczej?
W rodzinie najważniejsze jest, abyśmy wzajemnie się wspierali i byli razem w trudnych momentach. Dlatego właściwą odpowiedzią na takie pytanie wydaje się zapewnienie dziecka, że choć prawdopodobieństwo zachorowania nie jest duże, to jeśli coś takiego się wydarzy, będziemy troszczyć się o siebie.
Dlaczego muszę ciągle myć ręce, chociaż nie jestem chory/chora?
Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że na rękach mogą znajdować się bakterie, wirusy i grzyby albo, mówiąc prościej, małe żyjątka, które mogą przenosić choroby.
Dziecko ich nie widzi, więc może mieć problem z wyobrażeniem sobie, że one istnieją. Dlatego warto mu w tym pomóc. Mikrobiolożka Tasha Sturm z kalifornijskiego Cabrillo College przeprowadziła pewien eksperyment, o którym warto opowiedzieć dziecku.
Otóż Tasha Sturm, po zabawie swojego 8-letniego syna na podwórku, przyłożyła jego dłoń do szalki Petriego z pożywką, żeby sprawdzić, co się stanie.
Po kilku dniach w inkubatorze szalkę zapełniły rozmaite żyjątka, naoczny dowód tego, że ręce dziecka to niezbyt czyste środowisko. Opis tego eksperymentu, a także zdjęcia, można znaleźć w sieci.
Nie zapomnijmy też wspomnieć, że nie wszystkie stworzenia niewidoczne gołym okiem są dla nas niebezpieczne – to bardzo ważne, żebyśmy nie tworzyli u dziecka lęku przed dotykaniem czegokolwiek – wiele drobnoustrojów jest nieszkodliwych dla człowieka, a niektóre są wręcz pożyteczne w pewien sposób.
Czemu nie mogę wrócić do przedszkola/szkoły?
Początkowo dzieci były zadowolone z faktu, że nie muszą chodzić do szkoły czy przedszkola.
Taki stan rzeczy stanowi jednak zachwianie codziennego porządku dnia. Część dzieci tęskni za kolegami czy koleżankami, to może być źródłem stresu i niezrozumienia. Nie obawiajmy się powiedzieć, że jest to forma zapobiegania przenoszeniu choroby i że kiedy będziemy już pewni, że jest bezpiecznie, dzieci na pewno wrócą do szkoły.
Nie można budować u dzieci lęku przed chorobą, bo to może zniechęcić je do powrotu do szkoły czy przedszkola. Póki sytuacja się nie zmienia, postarajmy się o to, by dzieci zachowały kontakt z kolegami/koleżankami poprzez internet.
Czemu nie mogę spotkać się z dziadkami i kolegami?
Dla wielu dzieci przedłużający się okres rozłąki z bliskimi jest trudny do zrozumienia i może powodować tęsknotę i smutek.
Postarajmy się zapewnić dziecku alternatywną formę kontaktu za pomocą technologii. Można też wysyłać listy, dziadkowie na pewno nie będą narzekać.
W przypadku tęsknoty za dziadkami możemy zaproponować dziecku kreatywną formę kontaktu jak np. tworzenie prac plastycznych. Niegłupim pomysłem jest również okazanie wsparcia seniorom i np. robienie im zakupów.
Warto też dodać, że im staranniej będziemy przestrzegać zaleceń, tym szybciej będziemy mogli spotykać się jak dawniej.
Skoro moja mama i tata są w domu, to czemu pracują, zamiast się ze mną bawić?
Powiedzmy dziecku prawdę – pracujemy w domu, aby zachować pewność, że wszyscy będziemy zdrowi.
Tak jak dzieci uczą się w domach, mimo że nie chodzą do szkoły czy przedszkola, tak rodzice muszą zająć się pracą.
Postarajmy się znaleźć czas w ciągu dnia, żeby zaspokoić dziecięcą potrzebę bliskości – może warto wyznaczyć określone pory, gdy zamiast pracy czy nauki jest zabawa?
Jednym ze sposobów może być też np. ustawienie jakiegoś licznika czy timera, który będzie wskazywał, kiedy jest czas na zabawę z rodzicami.