Dostęp do żłobka będzie zależny od szczepień? Tak GIS chce mobilizować rodziców

Artur Grabarczyk
20 marca 2025, 15:27 • 1 minuta czytania
Szef GIS ma dość przekonywania rodziców, że warto szczepić dzieci. I proponuje sięgnięcie po bardziej zdecydowane środki. Paweł Grzesiowski chce, by to, jak rodzice podchodzą do obowiązku szczepień, miało wpływ na dostęp ich dzieci do żłobków, przedszkoli i szkół. Nie chodzi jednak o zakaz przyjmowania do takich placówek.
Szef GIS chce, by dostęp do żłobków, szkół i przedszkoli był uzależniony od tego, czy dziecko jest zaszczepione. fot. Pexels/CDC
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nie pomagają zachęty, upomnienia ani kary. Z roku na rok w Polsce coraz mniej rodziców szczepi swoje dzieci. Efekty widać – w tamtym roku zaczął się wysyp zachorowań na krztusiec, który trwa do dziś. Do tego niedawno po raz pierwszy od wielu lat lekarze musieli ratować dziecko chore na błonicę, która była uznawana za chorobę wyeliminowaną w naszym kraju.

Dzieci nieszczepione będą się uczyć inaczej

To właśnie przypadek zarażenia błonicą dziecka, które nie było szczepione przeciw tej chorobie, skłonił szefa GIS do szukania nowych sposobów motywowania rodziców do robienia obowiązkowych szczepień. Jak podaje Radio Zet, Paweł Grzesiowski proponuje zmienić prawo tak, by dane z karty szczepień miały wpływ na dostęp do żłobków, przedszkoli i szkół. Nie chodzi jednak o to, by wprowadzić zakaz przyjmowania nieszczepionych dzieci do placówek edukacyjnych. Brak szczepień miałby decydować o wyborze formy edukacji. Takie dziecko byłoby przyjęte do szkoły, ale na przykład miało indywidualny tok nauczania.

Pomysł szefa GIS to na razie jedynie luźna propozycja. On sam powtarza bowiem, że na razie chce stawiać na edukowanie rodziców, przedstawianie im rzetelnych argumentów i dementowanie fake newsów rozsiewanych przez antyszczepionkowców. Wcześniej jednak GIS musi zrobić porządek w dokumentach i dowiedzieć się, ile tak naprawdę jest w Polsce niezaszczepionych dzieci. Ma temu służyć wielka kontrola, podczas której inspektorzy sanepidu przejrzą ponad 7 milionów kart szczepień dzieci w całej Polsce. Akcja ma ruszyć w kwietniu. Jej efektem ma być nie tylko uzupełnienie danych, ale też próba dotarcia do rodziców, którzy nie zaszczepili dzieci i przekonanie ich, by nadrobili zaległości.

Zakaz nierealny

Pomysły na uzależnianie dostępu do żłobków i przedszkoli od tego, czy dziecko było szczepione, pojawiają się w Polsce od lat. I to w radykalniejszej wersji niż ta, którą proponuje Grzesiowski. Politycy nigdy jednak nie zdecydowali się na wprowadzenie zakazu przyjmowania nieszczepionych dzieci do placówek edukacyjnych. I raczej tego nie zrobią. Z prostego powodu – takie przepisy byłyby sprzeczne z Konstytucją. Właśnie dlatego szef GIS nie proponuje zakazu, ale ograniczenie wyboru form nauki. 

Ewentualne zmiany w prawie nie pojawią się jednak szybko. Szczepienia to w Polsce temat ryzykowny, a jakakolwiek próba zaostrzania przepisów na pewno burzliwą dyskusję i ogromne protesty. A teraz, przed wyborami prezydenckimi, takiej zadymy nikt nie będzie chciał rozpętać.

Źródło: Radio Zet

Czytaj także: https://dadhero.pl/294245,dzieci-moga-juz-szczepic-sie-przeciw-hpv-w-szkole-ruszyl-rzadowy-program