Przed laty stworzyła autorską podstawówkę, dziś apeluje o rewolucję w edukacji
Gdyby ktoś wpadł na pomysł robienia show "Szkolne rewolucje", to Ewa Radanowicz byłaby idealną kandydatką do roli prowadzącej. Na reformowaniu szkoły zna się jak mało kto. W 2002 roku została dyrektorką wiejskiej podstawówki w Radowie Małym. I w ciągu kilku lat zrobiła z niej placówkę, do której po inspiracje przyjeżdżali nauczyciele i dyrektorzy szkół z kilku europejskich krajów.
Tajemnica szkolnego sukcesu
Dziś Ewa Radanowicz nie pracuje już w szkole, ale nadal jest w branży – prowadzi Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Sensor i doradza innym, jak tworzyć szkoły przyjazne uczniom. O tym, jak takie szkoły powinny wyglądać i co powinno się jak najszybciej zmienić w polskim systemie edukacji, opowiedziała w niedawnym wywiadzie dla Onetu.
Kluczem do zmian, których wymaga polska edukacja, nie są według Radanowicz działania MEN, ale zaangażowanie nauczycieli i dyrektorów szkół. – To nie ministrowie robią rewolucje i zmiany. To mogą zrobić ludzie, którzy są na dole – powiedziała. Rzecz w tym, że nauczyciele muszą mieć w szkole przestrzeń na realizację swojej pasji. Tak właśnie było w szkole w Radowie Małym.
– Kiedy nauczyciele zrozumieli, że mogą pracować inaczej, że mogą ze sobą współpracować, zaczęliśmy myśleć o tym, jak usprawnić warsztat pracy dla siebie. Wpadliśmy na pomysł budowania pracowni tematycznych. I okazało się, że tak powstał najlepszy warsztat świata nauczyciela, bo od początku do końca przemyślany, zgodny z jego pasjami i zainteresowaniami. Czyli jeśli nauczyciele czuli, że ich pasją jest teatr, kuchnia albo inne działanie, to takie pracownie tworzyliśmy – wspomniała w wywiadzie dla Onetu była dyrektorka tej szkoły.
Więcej wolności dla nauczycieli
Postawienie na nauczycielską pasję, a nie program, który trzeba zrealizować, dało świetne rezultaty. – Uważałam, że jeśli nauczyciel będzie spełniony, będzie miał swoje miejsce, które rozumie, będzie chciał w nim być, to też stanie się bardziej otwarty i chętny do rozwijania kompetencji i umiejętności pozaszkolnych u swoich uczniów. I tak rzeczywiście się stało – powiedziała Radanowicz.
Takie zmiany, jakie wprowadziła ona, są możliwe w każdej szkole. Pozwala na to obowiązujące od 2017 roku prawo oświatowe, które dyrektorom szkół większą swobodę. Dlaczego zatem nie ma tej oddolnej rewolucji? Zdaniem Ewy Radanowicz powodem jest system edukacyjny, który nie zachęca do takich inicjatyw.
– Przez to, jak zorganizowany jest system lekcyjno-edukacyjny dla dzieci, jak zorganizowana jest praca dla nauczycieli, ludzie po prostu nie mają już siły. Nie widzą możliwości zmiany, bo kiedy mają to robić. Z radami pedagogicznymi spotykam się po zajęciach lekcyjnych, kiedy nauczyciele są zmęczeni i chcą iść do domu odpocząć – twierdzi szefowa NODN Sensor.
System do zmiany. I to szybko
Problemem jest też to, że wielu nauczycieli po prostu nie wierzy w to, że szkoła może wyglądać inaczej, że proces nauczania może być nastawiony na potrzeby konkretnych uczniów, a nie realizację podstawy programowej. Dlatego zdaniem Radanowicz trzeba jak najszybciej zmienić system kształcenia nauczycieli, ale też zasady funkcjonowania kuratoriów i przeprowadzania egzaminów.
– To wszystko powinno być ze sobą spójne i tak duża zmiana wymaga innego podejścia do kształcenia. Ale dzieciaki nie mają już czasu – stwierdziła w rozmowie z Onetem. I dodała, że te zmiany muszą być wprowadzone jak najszybciej. – Już nie mamy czasu na ewolucję. Nam potrzeba rewolucyjnych zmian. (...) ewolucyjne zmiany trwają już naście lat i większego efekt nie widzimy.
Na czym powinna polegać ta rewolucja? Przede wszystkim na zmianie podejścia nauczycieli do swojej pracy i roli w edukacji. – Kiedy nauczyciele przeformatują sobie spojrzenie na edukację i zrozumieją, że naszym zadaniem nie jest uczyć, tylko kierować procesami uczenia się i pozwalać się dzieciakom rozwijać i uczyć na miarę swoich możliwości i potrzeb – powiedziała Radanowicz.
Bez ocen, bez podręczników
Jak zaznaczyła, do rozpoczęcia tego procesu nie trzeba wiele, wystarczy lepsze wykorzystanie możliwości, które daje obecne prawo oświatowe. – Gdyby tak dyrektorzy razem z nauczycielami usiedli i przeczytali podstawę programową całą, od początku do końca z preambułą, a nie każdy swój wycinek o tym, czego ma nauczyć, to wszyscy zobaczyliby, że jest przestrzeń na edukację skoncentrowaną na uczącej się osobie. Jest przestrzeń na edukację bez ocen, bez podręczników, jest przestrzeń na projekty, na interdyscyplinarność. Jest przestrzeń do tego, żeby nie rywalizować, żeby naprawdę tworzyć, kształtować kompetencje – podpowiedziała szefowa NODN Sensor.
Źródło: Onet
Czytaj także: https://dadhero.pl/294227,zajecia-dodatkowe-tak-ale-nie-za-duzo-dziecko-musi-miec-czas-na-nude