Zaczął się rok szkolny, uczniowie za chwilę będą znali swój plan lekcji. A wielu rodziców będzie kombinować, jak wypełnić dzieciom czas po szkole. I zacznie się zapisywanie na karate, ceramikę, taniec, basen i inne zajęcia pozaszkolne. Takie wypełnianie grafika nie jest dobre – twierdzi prof. Ewa Domagała-Zyśk, pedagog z KUL. I radzi rodzicom, by zostawili swoim pociechom czas na nudzenie się, bo to pobudza kreatywność.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rozpoczęty właśnie rok szkolny będzie wyjątkowo długi – zakończy się dopiero 27 czerwca 2025 r. Będzie też obfitował w nowości ze względu na wprowadzone przez MEN zmiany podstawy programowej. Niespodzianką nie będzie za to fakt, że wielu rodziców – rzecz jasna w trosce o jak najlepszy rozwój swoich pociech – skłoni je do zapisania się na rozliczne zajęcia pozalekcyjne, treningi sportowe i kółka zainteresowań.
Potrzeba dziecka czy ambicja rodzica?
Niestety, niektórzy nie będą się przy tym kierować rzeczywistymi potrzebami dziecka, ale modami lub własnymi ambicjami. Przed taką szkodliwą praktyką ostrzega prof. Ewa Domagała-Zyśk z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
"Istotne jest, aby przemyśleć kwestię tego, jakie są oczekiwania moje jako rodzica i czy one rzeczywiście są oczekiwaniami na miarę mojego dziecka" – pisze w tekście opublikowanym na stronie uczelni z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. I dodaje, że przy wyborze tych zajęć trzeba brać pod uwagę wiek dziecka, jego kompetencje, talenty albo brak talentów w danej dziedzinie.
Prof. Domagała-Zyśk apeluje do rodziców nie tylko o to, by wybierając zajęcia dodatkowe, kierowali się tym, czym naprawdę pasjonuje się dziecko. Jej zdaniem nie należy też przesadzać z liczbą takich dodatkowych aktywności. Wbrew pozorom taki szczelnie wypełniony grafik nie sprzyja rozwojowi.
"Wielu rodziców w trosce o rozwój dziecka angażuje je w wiele aktywności. Pedagodzy mówią o zjawisku rodzicielstwa helikopterowego – potrzebie rodzica, żeby kontrolować dziecko i towarzyszyć mu wszędzie i w każdej minucie jego życia. To lęk przed tym, czy ja jako rodzic na pewno zapewniam dziecku wszystko, co jest mu potrzebne do prawidłowego rozwoju. Próbując niwelować ten lęk, rodzice nawet najmłodszym dzieciom zapełniają grafik od wczesnego ranka do późnego popołudnia, i to niekoniecznie potrzebnymi i wartościowymi zajęciami" – pisze ekspertka.
Nuda równie dobra jak zajęcia
Jak zatem dobrze wybrać zajęcia dodatkowe? Przede wszystkim nie wolno kierować się modą czy tym, na co zapisały się dzieci sąsiadów czy znajomych. Nie wolno też myśleć, że jak dziecko ma mało zaplanowanych aktywności, to będzie gorsze, zaniedbane, mniej przygotowane do wyzwań, jakie przyniesie przyszłość.
"Ważne jest rozwijanie zainteresowań, kompetencji językowych, społecznych czy aktywności fizycznej, ale należy także zostawić dziecku czas dla siebie i na relację rodzic–dziecko. To szczególnie ważne w przypadku młodszych dzieci – te starsze bardziej świadomie i niezależnie wybierają potrzebne im zajęcia" – tłumaczy prof. Domagała-Zyśk.
Najważniejsze jest jednak to, by nie bać się, że dziecko, które po szkole nie ma nic do roboty, będzie się nudzić. Co więcej, trzeba mu zapewnić czas na taką nudę. Oczywiście, istnieje ryzyko, że wtedy w głowie pojawią się głupie pomysły. Ale jest większa szansa, że nuda pobudzi kreatywność. Są na to dowody naukowe.
"Jest wiele badań, które mówią o tym, że nuda potrzebna jest tak jak sen, bo daje mózgowi czas na przetworzenie bodźców, które dziecko otrzymało w szkole czy w przedszkolu. Nuda wbrew pozorom uczy też umiejętności zarządzania swoim czasem. Jeśli dziecko będzie wyręczane przez rodzica w organizowaniu własnego czasu, to nie nabędzie tej umiejętności" – zapewnia prof. Domagała-Zyśk. I dodaje, że stan znudzenia w końcu wyzwala ciekawość i skłania do działania. Efektem może być nowe hobby – autentyczne, a nie inspirowane przez rodziców.
Oczywiście nie oznacza to, że nie warto inspirować dziecka. Jeśli rodzic ma jakąś pasję, to wręcz powinien zachęcać dziecko do wspólnego działania, najlepiej w formie zabawy. Taka "praca" z rodzicami, np. majsterkowanie czy gotowanie, będzie znacznie lepsza niż zajęcia pod okiem profesjonalnego instruktora. "Czas prostych działań, zabawy na świeżym powietrzu, a niekoniecznie kursów, szkoleń czy zajęć nadobowiązkowych, jest bardzo ważny" – apeluje prof. Ewa Domagała-Zyśk w tekście "Mądry rodzic pozwala na nudę".