Młodzież ma nową, niebezpieczną "zabawę". To może skończyć się tragedią!

Artur Grabarczyk
02 sierpnia 2024, 14:05 • 1 minuta czytania
Zaledwie 13 lat ma chłopiec, który swoim głupim zachowaniem mógł doprowadzić do poważnego wypadku. Nastolatek świecił laserowym wskaźnikiem w oczy pilota śmigłowca, który miał przetransportować pacjenta do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Jak się okazuje, nie był to odosobniony incydent. W tym roku było już 90 takich przypadków, co oznacza, że niemal co drugi dzień ktoś urządza sobie taką głupią "zabawę".
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tylko w tym roku doszło do sześciu przypadków oślepiania laserem pilotów tej formacji. fot. NewsLubuski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nie podrywają się do startu z byle powodu. Są wykorzystywane jedynie w sytuacjach zagrożenia życia, gdy trzeba błyskawicznie przewieźć pacjenta do szpitala. Ostatnio jednak jeden z pilotów nie mógł wystartować z powodu wiązki zielonego światła lasera, którym świecił mu w oczy ktoś z osiedla położonego około pół kilometra od lotniska.


Nie wiedział, co się może stać

Jak ustaliła dziennikarka "Wydarzeń" Polsatu, która jako pierwsza poinformowała o tym zdarzeniu, wezwani przez pilota policjanci szybko ustalili, skąd pochodzi wiązka jasnozielonego światła. Byli jednak zaskoczeni, gdy ustalili, kto próbował oślepić pilota LPR. – Okazało się, że czyn ten popełniał nieletni, który całkowicie nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, jakie powoduje – powiedziała w rozmowie z dziennikarką "Wydarzeń" nadkomisarz Tatiana Lukoszek z Komendy Miejskiej Policji w Siemianowicach Śląskich. Jak dodała, chłopiec był u znajomych i postanowił pobawić się laserem na balkonie, a szykujący się do startu helikopter wydał mu się idealnym celem.

Nastolatka, a także jego rodziców, czeka teraz rozprawa przed sądem rodzinnym. To i tak "niski wymiar kary". Gdyby sprawca był pełnoletni, to zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem za oślepianie pilota mógłby trafić na rok do więzienia, bo jego wybryk był groźny zarówno dla zdrowia pilota, jak i pacjenta, którego ten miał transportować.  

Atak na pilota co drugi dzień

Całą sprawę można by było skwitować komentarzem o szczenięcym wybryku nieświadomego konsekwencji chłopca, gdyby nie fakt, że nie był to odosobniony przypadek. Oślepianie pilotów jest u nas nagminne. Łukasz Chalubka, kierownik działu zarządzania bezpieczeństwem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, w rozmowie z Polsatem powiedział, że w pierwszej połowie tego roku było sześć takich zdarzeń. Dla porównania, w całym 2022 roku doszło do ośmiu takich przypadków, a w 2023 – siedem. Te dane dotyczą jednak jedynie pilotów Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 

A nie tylko oni padają ofiarą amatorów "zabawy" laserem. Na ataki narażeni są także piloci innych służb, a także właściciele prywatnych maszyn. Skala tego zjawiska jest przerażająca. – W tym roku, na półmetku, mieliśmy ok. 90 takich incydentów – powiedziała Marta Chylińska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Rocznie notowanych jest ponad 200 takich zagrożeń. A to oznacza, że co drugi dzień ktoś urządza sobie śmiertelnie niebezpieczną "zabawę".

Ani policja, ani Urząd Lotnictwa Cywilnego nie podają, kim są sprawcy takich przestępstw. Powód jest prosty – rzadko udaje się ich złapać. Zwykle jednak są to nastoletni chłopcy. Dlatego od pewnego czasu pracownicy Urzędu Lotnictwa Cywilnego organizują spotkania w szkołach, podczas których wyjaśniają, jak niebezpieczne dla pilotów i pasażerów jest oślepianie laserem, a także co grozi amatorom takich "zabaw".

Przywołują przy tym przypadek jednego z lekarzy LPR, który kilka lat temu w wyniku porażenia laserem podczas lotu doznał uszkodzenia siatkówki i niemal stracił wzrok. Urząd Lotnictwa Cywilnego we współpracy z policją prowadzi też kampanię społeczną "Laser to nie zabawka".

Źródło: Polsat

Czytaj także: https://dadhero.pl/289801,jak-bepziecznie-skakac-do-wody-rady-ratownikow