Pierwsze dni w przedszkolu? Tato, to ty zajmij się dzieckiem, ono tego bardzo potrzebuje

Dominika Bielas
18 sierpnia 2022, 13:30 • 1 minuta czytania
Gdy zapada decyzja, że dziecko idzie do przedszkola, często oczywiste jest, że to mama będzie je zaprowadzać i odprowadzać. To może być błąd, którego tak naprawdę łatwo można uniknąć. Dlaczego to tata powinien odprowadzać dziecko do przedszkola? Już spieszę z wyjaśnieniami.
Wspólne poranki i droga do przedszkola pozwolą ci zacieśnić więź z własnym dzieckiem. fot. unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pierwsze dni w przedszkolu

Radą, którą poleca sobie wielu rodziców (a także polecam i ja) jest, by w pierwszych tygodniach malucha do przedszkola prowadzał tata. Dlaczego? Bo facetom łatwiej rozstać się z dzieckiem. Oczywiście to podejście mocno stereotypowe, ale często prawdziwe.


Jeśli dziecko do tej pory siedziało z mamą w domu, to najpewniej przyzwyczajone jest do pożegnań z tatą. Tymczasem rozstanie z mamą może być nie lada wyzwaniem. Oczywiście nie musi to tyczyć wszystkich rodziców. Warto jednak pamiętać, że argumentów za jest więcej. To panowie zazwyczaj reagują mniej emocjonalnie na łzy dziecka, a paniom (nawet tym najbardziej stanowczym) zdarza się bardziej rozczulać, szczególnie gdy szczególnie przekroczą próg przedszkola.

Oczywiście to nie oznacza, że jeden z rodziców dziecko kocha bardziej, a drugi wręcz przeciwnie - jest nieczułym draniem. W końcu nikomu nie dzieje się krzywda, a dziecko w przedszkolu będzie bezpieczne i z pewnością będzie się świetnie bawić. Jednak to, że kobiety i mężczyźni podchodzą do tych samych tematów zupełnie inaczej, wiadomo nie od dziś.

Gdy emocje biorą górę

Jeśli macie z partnerką podejrzenie, że mama malucha może się rozkleić, lub sobie nie poradzić z rozstaniem z dzieckiem, warto zawczasu uniknąć kłopotliwej sytuacji. Ja wiedziałam, że po 3,5 roku w domu z dzieckiem, będę wyła. Byłam niemalże pewna, że nawet jeśli wytrzymam ze łzami, do momentu, gdy dziecko wejdzie do sali, to istnieje ryzyko, że wcześniej głos mi się załamie, a oczy zaszklą. W końcu moje maleństwo opuszcza dom, wyrusza w świat i nie będę wiedział co się z nim dzieje przez najbliższe kilka godzin.

Co ciekawe córka wcale się nie bała i do przedszkola już bardzo chciała iść. Mimo idiotycznej narracji, która gdzieś roiła mi się w głowie, potwornie się bałam, że pęknę. Miałam też obawy, że moje silne emocje (nawet trzymane na wodzy), mogą sprawić, że córka już tak pewna siebie nie będzie i zacznie się przedszkola zwyczajnie bać.

Tak więc przez pierwszy miesiąc, choć to mi pracującej z domu było łatwiej, to mój mąż odprowadzał córkę. Potem zaczęliśmy to robić na zmianę, były momenty, że ja sama to robiłam. Ten patent przerabiało wielu moich znajomych. I każdy sobie go chwali. Niektórzy decydowali się na niego po kilku nieudanych "próbach" z mamą. Bez względu czy dziecko chodziło na wstępną adaptację przed rozpoczęciem roku szkolnego, trzeba pamiętać, że w rzeczywistości to cały wrzesień będzie miesiącem adaptacji. Jedno jest pewne, będą wzloty upadki, może pojawić się regres (np. po 2 tygodniach ślicznego chodzenia, nagle maluch nagle stwierdzi, że do przedszkola chodzić już nie będzie). Czy będzie płacz? Niekoniecznie, ale wykluczyć tego nie można.

Rozstania nie są łatwe

Z rozstaniami bywa trudno. Nawet jeśli mama się nie rozklei, to może pozwalać podświadomie dziecku na przedłużenie momentu rozstania, może się rozczulać, to nie ułatwi sprawy jeszcze nieprzekonanemu do przedszkola dzieciakowi. Tymczasem wszystko powinno odbyć się krótko i zwięźle, co oczywiście nie oznacza, że chłodno i nieczule. To cechy, które zazwyczaj w komunikacji przejawiają właśnie panowie. I ten styl tu się sprawdzi najbardziej.

U koleżanki córeczkę prowadzali z mężem początkowo na zmianę. U niej zawsze kończyło się szlochem na podłodze, tata nigdy nie miała "takich scen". Dlaczego? Konkretnie nie wiedzą, ale przez jakiś czas ona zrezygnowała z prowadzania dziecka i po 2 miesiącach nie było już rozpaczy i histerii, nawet gdy to ona odstawała dziecko. Jak już pisałam, podział jest mocno stereotypowy. Bo wychodzi na to, że mama zawsze ta płaczliwa, uległa i rozlazła a tata taki konkretny i zdecydowany. Oczywiście zawsze może się okazać, że to tata będzie łzy w szatni wylewał nad małą księżniczką, która opuszcza dom rodzinny, a mama z zadaniem poradzi sobie niczym przeszkolony agent od zadań specjalnych. Ważne, by to przegadać z partnerką i wybrać opcję najlepszą dla dziecka.

Dobrze przygotowane dziecko

To, co jest niezwykle ważne, to odpowiednie przygotowanie malucha. Łatwiej dziecku będzie zostać w przedszkolu, jeśli temat nie pojawi się nagle. Wcześniejsze rozmowy, spacery pod przedszkole, zabawy w przedszkole, a nawet książeczki o tej tematyce pomogą dziecku oswoić się z nadchodzącymi zmianami. Bo tu chodzi nie tylko o rozstanie z rodzicami, ale o "podróż w nieznane".

W rozmowach i zabawach nie powinno zabraknąć opowieści o porannych przygotowaniach do przedszkola, drodze do placówki o tym, co się będzie działo w szatni i o rozstaniu. Gdy ustalicie, kto będzie dziecko odprowadzał i odbierał, także opowiedzcie mu o tym. I tak czeka je wiele nowych stacji, ale łatwiej będzie mu akceptować to, na co się umawialiście i to, co macie przetrenowane.

Czytaj także: https://dadhero.pl/288655,adaptacja-w-przedszkolu-dziecko-placze-i-nie-chce-chodzic-do-przedszkola