Sprzedawca wyśmiał chłopca za kolor roweru. Reakcję matki zapamięta na długo

Michał Sobolewski
22 kwietnia 2022, 11:48 • 1 minuta czytania
W pewne popołudnie zabraliśmy naszego 4-latka do sklepu z rowerami. Uznaliśmy, że czas, żeby przesiadł się z biegowego na normalny. Chłopak nie próbował wcześniej jazdy na takim, wszedł do sklepu, podbiegł do jednego z rowerów, wsiadł na niego i zaczął całkiem sprawnie jeździć po sklepie. Duma - milion. Model wybrany w mniej niż 30 sekund. Kolor: Czarno-różowy.
Chciał różowy - dostał różowy, bo czemu nie? Fot. Arch
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jak ślicznie dziewczynka jeździ

Syn z dumnym staropolskim imieniem, lat 4, włosy blond, długie, twarz aniołka, mały ancymon. Bardzo ekspresyjny, ubrany w kolorowe ciuchy, bo lubi, z grzywą rozwianą, bo do fryzjera chadza tylko towarzysko. Jednak stosunkowo rzadko ktoś bierze go za dziewczynkę, bo krok ma pewny, uścisk ręki mocny. Na pierwszy rzut oka widać, że to chłopak.

Młody śmiga po sklepie na swoim przyszłym rumaku z różowymi kółkami, próbujemy oszacować z żoną, czy rozmiar odpowiedni, bo wiadomo, trzeba te boczne kółka odkręcić, niech od razu uczy się na dwóch. Jeden ze sprzedawców, lekko po 50: - Och, ślicznie sobie dziewczynka radzi - wygłasza na jednym wdechu. Widzę kątem oka moją żonę, której twarz natychmiast się zmienia.

Myślę: uciekaj, człowieku, albo będzie dym. Drugi sprzedawca też zauważa, co się święci i syczy: - To chłopiec. Żona lekko odpuszcza, ale ten człowiek uznaje, że wątek pociągnie. - Bo włosy takie długie, spodnie czerwone, to myślałem, że dziewczynka - w jego głosie nie słychać, żeby pojął, że robił coś nietaktownego.

- Tyle pan żyje i jeszcze się pan nie zorientował, że nie po długości włosów poznaje się mężczyznę? - słyszę głos żony. Pozostali sprzedawcy parskają śmiechem, jednak ten nie odpuszcza. Jak mawia nasz nastoletni syn - najwyraźniej nie zniósł za dobrze zaorania. 

- I ten rower taki różowy, dziewczęcy... - ciągnie, choć kolega syczy, żeby przestał. I wtedy moja lwica dokonuje dzieła zniszczenia. - Dziewczęcy? A wyjaśni mi pan, gdzie dokładnie, jak do jego obsługi używa się waginy? - pyta nadal spokojnym tonem moja żona i wiem, że wcale mnie do tego nie potrzebuje. Poradziła sobie, po raz kolejny.

Pozostali sprzedawcy rechoczą z kolegi, który oblał się rumieńcem. Rozmowa zakończona.

Zakupy udane

Czterolatek wsiada na swój nowy rower i z wysoko uniesioną głową wyjeżdża ze sklepu. Jego blond włosy powiewają na wietrze, a buzię rozświetla uśmiech. - Mam najszybszy rower na świecie, jest super! - woła. A mnie rozpiera duma. Bo wśród tych wszystkich zielonych i niebieskich rowerków sięgnął po ten, który podobał mu się najbardziej.

Jego radość, wiara we własne siły i pewność siebie sprawiają, że czuję się fajnym rodzicem. Wiem, że ma też świetną matkę, która obroni jego ego, wiarę w siebie i marzenia własną piersią. Kiedyś może będzie pracował w korpo, będzie chodził w garniturze i odwiedzał fryzjera co dwa tygodnie, żeby utrzymać optymalną długość włosów.

Ale bardzo chcę wierzyć, że to będzie jego wybór. Jako rodzice nie mamy prawa narzucać dziecku fryzury, ulubionego koloru czy smaku lodów. Młody na pytanie, jaki kolor lubi najbardziej, odpowiada "tęczowy", albo "wszystkie". Cieszy się jak mało kto na świecie, śmieje głośno i wcale, ale to wcale nie przejmuje się tym, co pomyślą inni.

Żeby mógł być cały tą niesamowitą dziecięcą radością, musi czuć, że zawsze ktoś za nim stanie. Więc stajemy, ja i ona. Jako rodzice powinniśmy (przynajmniej ja to wierzę) być tarczą dla naszych dzieci, filtrem na te wszystkie stereotypy, komentarze. Jak najdłużej pozwólmy dzieciom być sobą, czystą radością. 

Może wejdzie im to z nawyk i zawsze będą wybierać to, co daje im szczęście, zamiast tego, czego świat od nich oczekuje? 

Czytaj także: https://dadhero.pl/289408,jak-wychowac-szczesliwego-czlowieka-wcale-nie-przez-dawanie-mu-wszystkiego