Koszmarne wakacje. Czemu rodzice nie potrafią odpoczywać, skoro to jedyne o czym marzą?

Aneta Zabłocka
Każdy urlop ma trzy fazy. Pierwsza - leżenie plackiem i próba odcięcia się od myśli o pracy za wszelką cenę. Druga - nuda i potrzeba działania. Trzecia - przyzwyczajanie się do myśli o pracy i rozgrzewanie silników przed poniedziałkiem.
Koszmarne wakacje. Czemu rodzice nie potrafią odpoczywać, skoro to jedyne o czym marzą? Fot. Unsplash
W efekcie mało kto wraca z urlopu wypoczęty. Jeśli jesteś ojcem z dziećmi, to prawdopodobnie wracasz wykończony. Po prostu mieliście dla siebie za dużo czasu, nie wiedzieliście, jak go wykorzystać.

To częsty problem, bo tak naprawdę nie mamy pojęcia, jak odpoczywać naprawdę.


I żaden basen, w który dzieci spędzają pół dnia, żaden miętowy drink z lodem i wycieczka all inclusive nie wyczyści umysłu za ciebie.

Czemu nie potrafimy odpoczywać?

Monitor Rynku Pracy Instytutu Badawczego Randstad wskazuje, że 36 proc. Polaków myśli o pracy w czasie urlopu. Winni są częściowo pracodawcy. Aż 60 proc. pracowników wyznaje, że szef poprosił ich o "bycie pod telefonem" w czasie urlopu. Siedzenie na bombie, która nie wiadomo kiedy wybuchnie, jest mało relaksującą sytuacją. A 1/3 zatrudnionych odpowiada na służbowe maile, nawet jeśli ustawi autoresponder.

Inną kwestią jest to, że nie potrafimy odpocząć na urlopie, bo nie potrafimy spać. Wydaje nam się, że idealnym rozwiązaniem będzie leżenie rano brzuchem do góry, aż dostaniemy odleżyn.
Prawda jest taka, że spać też trzeba umieć. Nasz dobowy odpoczynek w czasie tygodni pracujących jest dostosowany do trybu, w jakim żyjemy. Zafundowanie organizmowi słodkiego lenistwa nie sprawi, że ciało się odpręży.

Nie przeciągajmy snu za wszelką cenę, bo wstaniemy bardziej zmęczeni i rozbici, niż byśmy sobie tego życzyli. Poza tym w czasie urlopu wreszcie masz czas na te wszystkie poobiednie drzemki, o których marzyłeś.

Do tego dochodzi "sleep interia", czyli poranna gburowatość, pierwsze 5-20 minut po przebudzeniu, kiedy irytuje nas świadomość, że trzeba wstać do pracy. W wakacje do pracy nie idziemy, ale gburowatość pozostaje.

Gburowaci, przespani na drugą stronę, podświadomie zmuszeni do bystrego rozpoczęcia dnia, zaczynamy poranek zirytowani. Brzmi jak najszczęśliwszy czas w roku?

Świadomy odpoczynek

By dobrze odpocząć na urlopie trzeba zacząć robić "nic" jeszcze na długo przed wylotem na wakacje.

Emma Seppala, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Współczuciem i Altruizmem oraz Edukacji na Uniwersytecie Stanforda w rozmowie dla New York Timesa powiedziała, że odpuszczanie jest czymś, co trzeba ćwiczyć codziennie.

Każdego dnia świadomie odciąć się od pracy, ale też od planowania odpoczynku. Zamiast po pracy : "zakupy, lekarz, basen", zapisać w kalendarzu owe "nic".

To nie musi być całowieczorne "nic". Eksperci twierdzą, że już godzina poświęcona sobie na spontaniczne działania, spowalnia mózg. Nie jest nabuzowany rzeczami do odhaczenia, więc lepiej radzi sobie z wyciszeniem.

Zaplanuj (sic!) godzinę "nic" zaraz po przebudzeniu. Twój umysł, zamiast mobilizować nogi do zrzucenia kołdry i biegu pod prysznic, zacznie dzień od powolnego rozruchu. Zrelaksuj się, zanim się zestresujesz.

Wybicie się z rytmu nie jest dla umysłu proste i nie zadzieje się w ciągu kilku dni urlopu. Dlatego nie możesz odpocząć. Z dnia na dzień każesz mózgowi leżeć i nic nie robić. Po 20 latach pracy i rytuałów. Serio?

Ponieważ rytm dnia to nie tylko pamięć mięśniowa, ale i emocjonalna, możemy na wakacjach przenosić nasze "pracowe" schematy na czas urlopu. Prasówka na toalecie, lunch o godz. 13, skrolowanie internetu o 16.30, żeby dobrnąć do końca dnia.

To działania podświadome, które cały czas utrzymują mózg w trybie gotowości do pracy. A po to masz urlop, żeby od pracy być jak najdalej.

Relaks rodzinny

Urlop w dziećmi jest jeszcze bardziej męczący. Najpierw tęsknisz do tego, żeby spędzić z nimi dużo czasu, jako świadomy rodzic. A potem przeklinasz w myślach lub na głos "quality time", którego organizacja doprowadza cię do szewskiej pasji.

No właśnie, czujesz się w obowiązku zapewnić jak najwięcej atrakcji. Najlepiej edukacyjnych, zabawowych, smakowych.

Pamiętam, że dwa lata temu byliśmy nad morzem. Rok wcześniej odwiedziliśmy z dziećmi wielki lunapark. Zastanawialiśmy się, czy w tym roku też jechać.

To dzieci oszczędziły nam rozmyślań i kosztów. Starsza córka od 10 do 20 mogła siedzieć nieustannie w hotelowym basenie, młodsi chłopcy odkryli w schowku na tyłach domku grabie i spędzili tydzień na przekopywaniu i czesaniu ogródka.
Walka z nudą może uprzykrzyć urlop. Podskórne dążenie do tego, żeby spędzić ten czas jak najaktywniej, zwiedzić co się da, obejrzeć najpiękniejsze widoki z okolicy, utrzymuje mózg na wysokich obrotach.

Czasem, zamiast jechać bezmyślnie do kolejnego domku na głowie, nudnego muzeum okręgowego czy ruin zamku, z których został ledwie kamień na kamieniu, warto odpuścić. Czy godzinna wycieczka samochodem, stres twój i dzieci, jest tego wart?

Kim są ludzie, w którymi pojechałeś na wakacje?

Wiele par rozstaje się po wspólnie spędzonym urlopie. Badania z 2016 roku dowodzą, że "powakacje" to drugi po zimowych feriach okres najbardziej płodny w rozstania.

Rodzice zakładają też, że w czasie urlopu na nowo rozpalą żar namiętności. Tu poszczypią się troszkę nad basenem, tu wieczorny drink na rozluźnienie. Randka udana. Seksuolodzy i lekarze informują, że wakacje to zwykle czas seksualnej frustracji.

Zmęczony, zestresowany organizm często odmawia współpracy. Tym bardziej że dochodzą wyobrażenia: "Będzie nam tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie było". Skakanie z wysokiej półki do wody nigdy nie było dobrym pomysłem. Po miesiącach braku seksu i czułości nie da się wskoczyć w jeden dzień na pole position.

A i jeszcze, umieszczenie całej rodziny, która miała do tej pory raczej sporadyczny kontakt w zamkniętej przestrzeni - auto, jeden domek, pokój, musi skutkować narastaniem konfliktów.

Zwykle zdania rozbijają się o formę spędzania wolnego czasu. Ktoś chce zostać w hotelu, ktoś wspinać się na szczyty, kolejnemu członkowi rodziny marzy się tournée po knajpach z zapiekankami z oscypkiem.

Do tego warto zrozumieć, że nie ma obowiązku spędzania czasu z rodziną w 100 proc. wspólnie. Jeśli nie masz na pokładzie małych dzieci (ale jeśli masz, też nie powinieneś ich forsować zbyt intensywnymi wakacjami), to możesz zezwolić na pracę w podgrupach.

Pójście do muzeum, gdy tylko ty czytasz tabliczki, a reszta czeka, aż będziecie mogli wyjść, zmarnuje humor całej rodzinie. Idź sam, a oni niech zrobią coś dla siebie.

Uparłeś się, że w wakacje będziesz biegał, jeździł na rowerze, pływał i skakał jak oszalały. To twoje plany. Realizuj je, jak chcesz, ale nie zmuszaj innych do podążania za twoimi celami.

Jak to pogodzić? Zupełnie zrezygnować ze swoich oczekiwań. Naczelną zasadą rodzinnego urlopu powinna być "Nie przyjechałeś na wakacje, żeby cierpieć, ale dobrze się bawić".

Możesz zapisać to na żółtej karteczce i rozkleić w samochodzie i domku letniskowym. Gdy zaczniesz się frustrować, przypomnij sobie, że jesteś na urlopie i nic nie musisz.