Kupili gazety, dobrą whisky i napisali listy. Oto, jak ojcowie świętują dzień narodzin swoich dzieci

Aneta Zabłocka
To dzień, który zmieni całe twoje życie. Możesz jeszcze nie być tego w pełni świadomy, ale narodziny dziecka to rewolucja, która wywraca do góry nogami ustalony porządek. Zastanów się, jak chciałbyś celebrować ten dzień, by po latach wspominać go ze śmiechem i łezką w oku.
Kupili gazety, dobrą whisky, napisali listy. Prezent na narodziny dziecka Fot. Pexels
Kupili gazety, dobrą whisky i napisali listy. Oto jak ojcowie świętują dzień narodzin swoich dzieci. Wybierają prezenty, które przez lata nabierają wartości pieniężnej, emocjonalnej i historycznej.

Pytam ojców, co oprócz kupienia pieluszek zrobili, by uświetnić dzień narodzin swoich dzieci.

Wszystkie gazety z kiosku

Paweł w dniu narodzin swojej córki, miał szczęście, że urodziła się nad ranem, odwiedził wszystkie kioski w drodze do domu.


– Kupiłem gazety codzienne, które wyszły w dniu jej narodzin. To był świat jeszcze sprzed katastrofy smoleńskiej. Nadal dziwnie się czyta nagłówki z tamtych lat – opowiada.

Kupił też kilka tygodników typu "Wróżka" i "Newsweek", żeby mieć też pełniejszy obraz sytuacji kraju, w którym przyszło żyć jego córce.

– Mam zamiar wyciągnąć te gazety na jej 18-te urodziny, przejrzeć z nią, pośmiać się z głupich artykułów i powiedzieć jej, że tak wyglądał świat, zanim się urodziła. I to był ostatni moment, gdy interesował mnie świat, w którym jej nie było. Potem już zawsze była ona – tłumaczy Paweł.

Czytaj też: Jak zostać położnikiem w 10 minut? Zdradza Zbyszek, który przyjął poród w domu

Dobra whisky

Jacek zawsze zapowiadał, że jak urodzi mu się syn, to kupi beczkę najlepszej whisky. Trochę przesadzał, ale nieco zmodyfikowany plan wdrożył w życie.

W roku narodzin swojego syna kupił butelkę dobrej whisky. – I jeden i drugi mój syn otrzymają butelki na swoje 18-te urodziny. Z każdym rokiem whisky nabiera wartości. To, czy zdecydują się napić z kolegami, czy zatrzymać lub sprzedać, będzie tylko i wyłącznie ich decyzją – mówi Jacek.

Przyznaje, żałuje, że nie kupił jeszcze trzeciej butelki dla siebie, którą mógłby otworzyć, gdy chłopaki wejdą w dorosłość, a on będzie mógł się nagrodzić za trud włożony w ich wychowanie na fajnych facetów.

Jedno zdjęcie każdego roku

– Widzieliśmy kiedyś z żoną taki projekt, że facet robił sobie zdjęcia tego samego dnia co roku, by udokumentować, jak się zmienia – mówi Filip.

Postanowili, że gdy urodzi się ich dziecko, też tak zrobią. Tego samego dnia, o tej samej porze będą robili dziecku zdjęcie. Najpierw na rękach mamy, potem siedzącego na podłodze, biegającego z zabawką...

– Na razie mamy 8 zdjęć. Niewiele, ale jak zadziwiająco się wszystko szybko zmieniło. Tu naprawdę widać upływ czasu – tłumaczy Filip.

Jego córka widzi tylko zdjęcie robione tego konkretnego roku. Nie pokazali jej jeszcze całego albumu. To będzie niespodzianka na wejście w dorosłość.

– Może będzie chciała kontynuować dzieło rodziców i z tego powodu zostanie sławną artystką? – śmieje się Filip.

List od taty i mamy

Napisali go przed narodzinami Gai, ale jeszcze jej nie pokazali. Powodem jest też to, że mała ma 3 lata i jeszcze nie potrafi czytać.

– Zawarliśmy tam wszystkie rzeczy, które wydawały nam się ważne dla dobrego wzrastania naszego dziecka. Opisaliśmy naszą miłość do niej, miłość naszą jako pary, napisaliśmy, że niezależnie jak bardzo miała zły dzień, zawsze może do nas przyjść i o wszystkim powiedzieć – wyjaśnia Igor.

List jest także dla nich drogowskazem tego, jak chcą wychować małą. Zdarzyło im się już zajrzeć kilka razy do koperty przeczytać go i wrócić do "siebie".

– To przypominajka, że mamy razem córkę, kochamy ją, kochamy siebie i niezależnie co się wydarzy, otwartość jest kluczem do zrozumienia – mówi Igor.