Czy "grając w grę" można uczyć się bycia tatą? Tak, pomogą wam te tytuły

Kacper Peresada
Gracze już dawno temu dorośli. Nie jesteśmy nastolatkami, którzy spędzają całe dnie przed komputerami i marzą po nocach, aby skopać tyłek "wielkiemu złolowi". Jesteśmy coraz starsi, mamy dzieci, nie zawsze mamy czas na granie i chcemy grać w tytuły, które faktycznie do nas przemówią. Na szczęście tak jak zmieniliśmy się my, tak samo zmienił się rynek wydawniczy.
Gry dorastają razem z nami. Oto najlepsi ojcowie w gamingu, od których możemy się uczyć fot. Kadr z gry / The Last of Us 2

Najlepsi ojcowie w świecie gamingu

W ostatnich latach coraz częściej gry nie próbują być jedynie rozrywką, w której strzelamy i biegamy bez sensu. Scenarzyści wchodzą na najwyższe poziomy umiejętności, aby pokazać nam historie, które do nas przemówią. I chociaż nadal czerpiemy radochę z przesadzonych broni i magicznych umiejętności, dobrze poprowadzona narracja bardziej nas jara niż cokolwiek innego.

Czytaj także: 21 gier, które zawładną konsolami w 2021 roku. Zrobiłem listę najbardziej ekscytujących premier


Nie powinno więc nikogo dziwić, że tematyka ojcostwa w tytułach gier jest coraz popularniejsza. W końcu faceci tacy jak ja chcą poczuć coś więcej, odpalając kolejną grę. W ostatnich latach pojawiły się tytuły, które mówią o byciu ojcem w tak złożony i inteligentny sposób, że zasługują na określenie mianem prawdziwych dzieł sztuki.

Właśnie z tej okazji postanowiłem wybrać 6 tgier, które w doskonały sposób opowiadają historię ojcostwa.

Half Life


Chociaż w produkcji Valve ciężko jest wybrać najlepszą postać to Eli Vance, ojciec Alyx i naukowiec Black Mesa, jest na pewno w ich czołówce. Chociaż Eli nie jest grywalną postacią, to bez niego gra nie była w połowie tak dobra. To on stara się wspierać Alyx w jej decyzjach i pomagać ją chronić w upadającym społeczeństwie. To on buduje dla swojej córki robotycznego psa, którego celem jest ochrona dziewczyny, gdy ojca nie ma przy niej.

I chociaż relacja ta buduje się tak naprawdę poza nami, widać jak na dłoni, że Eli kocha swoją córkę i zrobiłby wszystko, aby była szczęśliwa.

Life is Strange


William Price jest w dużym stopniu niewiadomą, ale właśnie to powoduje, że staje się postacią wyjątkową. Niesamowicie napisany i świetnie zagrany wspaniale pokazuje, co znaczy być idealnym ojcem. Mało, która śmierć jakiejkolwiek postaci tak mocno dała mi się w kość.

Gdy William umiera, czujemy emocje, tragizm sytuacji i współczujemy naszej głównej bohaterce, jakbyśmy sami stracili kogoś nam bliskiego. Jego dobroczynność, chęć poświęcenia wszystkiego, aby zapewnić Max dobry dom, przemawia do wielu osób, którzy wspominają swoich ojców starających się naprawić otaczający nas świat. I ochronić w ten sposób swoje dzieci.

The Walking Dead sezon 1

Gdy studio Telltale Games jeszcze istniało, czekałem z wypiekami na twarzy na każdą kolejną ich produkcję. Było to następstwem genialnego "The Walking Dead”, w którym trafialiśmy do postapokaliptycznego świata, w którym musimy bronić się przed zombie. W produkcji wcielamy się w Lee, skazańca, który przez przypadek natrafia na małą dziewczynkę Clementine, która straciła swoich rodziców.

W grze od Telltale powoli poznajemy lepiej obie postaci, a relacja między nimi zaczyna przypominać relację ojca i córki. Dla tego faceta jest to być może ostatnia szansa na wypełnienie pustki, którą czuł przez lata. Dla dziewczynki to możliwość odzyskania rodziców, w formie tego początkowego dziwnego i obcego mężczyzny. "The Walking Dead” wzrusza, przeraża, ale zachwyca tym, jak przedstawiona jest ta magiczna więź między z początku obcymi ludźmi, którzy z czasem stają się najważniejszymi dla siebie osobami na świecie.

The Last of Us


Dopiero co zapowiedziano, że HBO pracuje nad serialową wersją "TLOU”, a ja nadal, tyle lat po premierze, wzruszam się na myśl o jednym z najlepszych intro do gier w historii. W "TLOU” wcielamy się w Joela, starszego faceta, który stracił swoją córkę. Dostaje on za zadanie przetransportowanie nastoletniej Ellie, która może zadecydować o przyszłości ludzkości.

Ich relacja, podobnie jak w "The Walking Dead” rodzi się w przerażającym i smutnym świecie wypełnionym złością, nienawiścią i poczuciem niebezpieczeństwa. Jednak krok po kroku Joel zaczyna wychodzić ze skorupy, którą stworzył wokół siebie po stracie najbliższej mu osoby. A Ellie zaczyna zastępować mu córkę.

"TLOU” to historia o mordowaniu zombiaków, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale tak naprawdę to historia pogodzenia się ze stratą i otworzenia się na przyszłość z nadzieją, że nasze życie nigdy nie jest tak naprawdę skończone.

God of War


"GoW” to jedna z niewielu gier na świecie, która jest stworzona w taki sposób, aby przypominać jedno ujęcie. Oznacza to, że w tytule nie ma niepotrzebnych cięć, jest jedynie spójna historia, która wbija w fotel i zachwyca. Główny bohater Kratos chce nauczyć swoje syna jak być bogiem. Jest twardy, nie przejmuje się uczuciami dziecka, bo wie, że otaczający go świat, też będzie miał to gdzieś.

Jednak jego syn, Atreus, pokazuje mu, że nie warto rezygnować z człowieczeństwa, a raczej powinno się je przyjąć z uśmiechem. Pogodzić się z błędami, przyjąć ryzyko zranienia i stać się bliskim osobom, na których nam zależy. Jest to historia podejmowania ryzyka i otwierania się na świat, tworzenia kochającej rodziny, której istnienie może zadziwiać.

The Red Dead Redemption

John Marston jest typem bohatera gier, które kochamy. Nie jest dobrym człowiekiem, ale wiedzie nim chęć zbudowania normalnego, szczęśliwego życia. Niestety jego przeszłość nie pozwala mu od siebie uciec i John traci swoją rodzinę, a jedyny sposób, aby ją odzyskać to współpraca z FBI.

W "Red Dead” łatwo zapomnieć o ojcowskiej roli Marstona. Jesteśmy skupieni na strzelaniu, kradzieży koni i napadach na pociągi. Jednak to, co kieruje Johnem to tęsknota za ciepłem i za miłością swojego życia. Ostatecznie chęć opieki nad ukochanymi doprowadza go do śmierci, ale dla niego to sposób na pokazanie, że od zawsze liczyli się tylko i oni.

Czytaj także: Skandal na polskiej scenie e-sportu? Izak wyjaśnia, że nie jest cheaterem, a raczej ofiarą systemu