Zajrzeliśmy do jaskini "typowego informatyka". Oto ile prawdy jest w popularnych memach

Aneta Zabłocka
Geek na garnuszku rodziców, grający w gry przy biurku obstawionym figurkami z filmów fantasy. Tak mniej więcej kojarzony jest "typowy informatyk". Nic bardziej mylnego.
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że współcześnie praktycznie nie ma już informatyków. – Słowo "informatyk" jest mało aktualne i zbyt szeroko pojmowane, bo nie ma teraz właściwie takich ludzi, których można by nazwać informatykiem. Teraz szeroko rozumiani informatycy to specjaliści w konkretnych dziedzinach, czyli raczej deweloperzy, programiści, administratorzy, chociaż i to są zbyt ogólne pojęcia – tłumaczy Sebastian Gołębiewski, programista jednej z firm z sektora automotive.

Czytaj też: Xbox Series X czy PlayStation 5? Sprawdziliśmy, która konsola ma lepsze tytuły startowe


Język programowania

Jemu "typowy informatyk" kojarzy się z kolesiem, który cały dzień siedzi nad rozebranym na części komputerem i stara się złożyć go w całość.
Akurat ten stereotyp pasuje do Maćka Kobuszewskiego, programisty i CTO w dwóch firmach z branży IT. Jak mówi, jego miejsce pracy przypomina raczej laboratorium Dextera, niż standardowe biurko do pracy zdalnej. – Mam w domu drukarkę 3D, a na tablicy, zamiast żółtych karteczek z lista zadań, mam poprzyczepiane narzędzia – śrubokręty, szczypce, suwmiarki, miernik – opisuje.

Problem w przyswojeniu społecznym programistów jest język, którym się posługują. Często osoby uważane za "informatyków" mają bardzo wąskie specjalizacje. W tych społecznościach język ewoluuje według uczestników, którzy tworzą swoistą subkulturę.

– W przypadku programistów nawet niezawężone do jednego języka programowania, ale np. do frameworka, albo do branży, dla której tworzy się aplikacje. Tworzone są terminy, które funkcjonują tylko tam. Swego czasu w czasopismach branżowych czytelnicy w listach dyskutowali ze sobą na temat rozwoju języka. Zastanawiali się jak tłumaczyć terminy z języka angielskiego i tworzyli neologizmy – tłumaczy Maciej Kobuszewski.

– Najsłynniejszy przykład to chyba próba ukucia terminu "mlasnąć" podsunięta przez Jana Bieleckiego w swoich książkach, co miało oznaczać współczesne "kliknięcie" Powstał nawet termin na "double click" – "dwumlask" – podaje Maciek.

Wyjście z cienia

Just Join IT przeprowadziło badanie wśród 6 tysięcy programistów, którego wnioski na dobre zrywają z mitem "typowego informatyka".
Według nich tylko 16% pracowników IT mieszka z rodzicami. Także nasi rozmówcy to raczej ojcowie z rodzinami, przedsiębiorcy, regularnie spłacający kredyty na własne M4. To niekoniecznie także introwertycy zamknięci w domach.

– Tylko 15% programistów nie lubi integracji z zespołem, a prawie połowa najlepszą formę na służbową integrację wskazuje wyjazd, co sugeruje, że są otwarci na nowe doświadczenia. Sam będąc programistą i zarządzając zespołem IT, mogę się w pełni pod tym podpisać – komentuje Tomasz Gański, dyrektor technologiczny Just Join IT.

Magda i Przemek prowadzą bloga "Geeki Podróżniki". Ona jest programistką SAP ABAP, czyli zajmuje się rozwojem oprogramowania do zarządzania dużymi przedsiębiorstwami. On pracuje jako programista grafiki gier komputerowych w CD Projekt RED, aktualnie kończy pracę nad najnowszym tytułem studia: grą Cyberpunk 2077.

Zrywają ze stereotypem "typowego informatyka", choć jak mówią seriale, fantasy, sci-fi lubi znakomita większość ich znajomych programistów. Oni sami zwiedzają świat śladami seriali. Między innymi kręcili się po planie serialu "Teoria Wielkiego Podrywu".
Fot. Geeki Podróżniki
– Prawie wszystkie nasze wyjazdy miały w sobie jakiś geekowy element, po prostu lubimy przy okazji wyjazdu w każde nowe miejsce czegoś się przy okazji dowiedzieć, poszerzyć horyzonty – tłumaczą.

Ich zadaniem tym, co łączy branżę IT, jest podskórne pytanie, które pojawia się przy wypuszczaniu na rynek nowinek technologicznych – "jak to jest zrobione?". – Ciekawość jest naszą siłą napędową. Na pewno większość programistów jest w miarę na bieżąco z najnowszymi technologiami. Nawet jeżeli nie od razu mają w domu najnowszą konsolę, to doskonale wiedzą, kiedy pojawi się na rynku. Wiąże się to również z tym, że jako programiści cały czas się uczymy i te nowe technologie stają się dla nas codziennością w pracy – wyjaśniają.

Jak zostać programistą?

– Pierwszy komputer dostałem, mając 7 lat. Amigę. Mając 13 lat, zrobiłem swoją pierwszą stronę internetową i ten temat mnie mocno zainteresował – wspomina Maciek. – To były początki internetu w Polsce. Rok 1998. Korzystało się z modemu i wydzwaniało na numer dostępowy 0202122.

Według badania nie wszyscy programiści to absolwenci politechnik i szkół kierunkowych. Większość z nich od najmłodszych lat fascynuje się technologią i zaczyna bawić się programowaniem, zanim wybiorą kierunek studiów.
– Od dziecka ciągnęło nas do komputerów. Wiadomo – przede wszystkim gry. Ale nagle w którymś momencie okazało się, że można napisać kilka słów i komputer robi to, co się mu powie. W dodatku bardzo precyzyjnie – jeżeli w naszym rozumowaniu jest błąd, to komputer posłusznie go wykona. Ta magia tworzenia to był taki impuls, nauka i studia w tym kierunku to tylko konsekwencja – mówią Magda i Przemek.

Sebastian twierdzi, że sama chęć bycia informatykiem to za mało, by być dobrym w tym zawodzie. – Jeśli ktoś uważa, że przeczyta jedną książkę, przerobi kilka tutoriali i będzie super programistą, to jest w błędzie. Programowanie to bardzo ciężka praca i konieczność ciągłego rozwoju, bez tego nic nie osiągniemy.

Zwraca uwagę, że pandemia nie oszczędziła także rynku pracy dla doświadczonych programistów. – Znalezienie dobrej pracy jako junior jest teraz mocno utrudnione – mówi.

"Będę grał w grę"


Programiści nie kodują całą dobę, stawiają na work-life balance – ponad połowa z nich pracuje po 6-8 godzin dziennie. Swoich zainteresowań nie ograniczają jedynie do technologii. Wolny czas najchętniej spędzają na oglądaniu filmów i seriali – 67 proc. Ale kto z nas tego nie robi niezależnie od wykonywanego zawodu?
Ulubiona gra?

– Gry szybko mnie nudzą. Dopadają mnie też wyrzuty sumienia, że marnuję czas – mówi Maciek. Swoim synom nie zabrania grać. Starszak ma konsolę i ulubione gry na telefonie.

– Od jakiegoś czasu rzuca gamerską terminologią, która jest mi obca – śmieje się Maciek. – Kiedyś jak się grało w "platformówki" typu Mario, to mówiło się, że twój bohater ma "życia". Dzisiaj to już jest passe. Młodzi mówią "hapeki" od "health point" – tłumaczy.

– Fifa – zarzeka się Sebastian.

– Planszówki! Ostatnio wpadło nam w ręce "Everdell", bardzo przyjemna gra – mówi Magda.

– Z racji tego, że pracuję przy grach, to przewrotnie powiem: "Następna" – śmieje się Przemek.

Żarty, żarciki

I choć zrywamy w tym tekście ze stereotypem, to jego puenta mówi więcej, niż tysiąc słów. Zapytałam moich rozmówców o ulubiony żart programistów. Wysłali mi ten sam, choć w różnych wersjach.

Żona informatyka wysyła go po zakupy:
– Kup parówki, a jak będą jajka, to kup dziesięć.
Facet po wejściu do sklepu pyta:
– Czy są jajka?
– Tak – odpowiada sprzedawca.
– To poproszę dziesięć parówek.