"Mam 30 lat, granie w gry przestało mnie cieszyć". Też tak macie? To starość czy depresja gracza?

Kacper Peresada
Ostatnio coraz częściej spotykam graczy, którzy przyznają, że ich dawna fascynacja grami zniknęła. To, co było dla nich źródłem radości, nagle przestało ich cieszyć. O co chodzi? Mamy za dużo perfekcyjnych gier? Nie da się wymyślić już nic nowego? A może po prostu się zestarzeliśmy?
Fot: SCREEN POST/Unsplash
– Pamiętam, jak wracałem ze sklepu z grą, a potem siedziałem nerwowo, popijając kawę i czekałem, aż się zainstaluje – opowiada mi Piotrek, który, podobnie jak ja, uważa się za gracza z 25-letnim stażem.

Piotrek wychował się w domu, w którym się nie przelewało, dlatego najczęściej grał w gry pożyczone od kolegów albo kupione na przecenie.

– Gdy odpalałem grę, nie miało znaczenia, czy mi się podobała, czy nie. Spędzałem przy niej kilkanaście godzin – mówi. Dla niego był to idealny sposób na ucieczkę od otaczającego go świata.

Gry komputerowe stały się częścią jego życia. Zawsze, gdy działo się coś złego, mógł uciec do lepszego świata dzięki komputerowi czy konsoli. Nie miało znaczenia czy sięgał po FPS–a, RPG–a czy gry sportowe. Zawsze miał pod ręką coś, co pomagało mu poczuć się lepiej.

Czytaj też: Chcesz wrócić do gier, ale nie grałeś latami i nie wiesz, jak zacząć? Ten przewodnik ci pomoże

Mój rozmówca zawsze uważał, że gry to ważna część życia. Pracował nawet jako tester gier, dzięki temu współworzył "Fallouta 3" czy "Silent Hill: Downpour". Jednak okres pracy w roli testera wspomina jako jeden z powodów, dla których dzisiaj czuje pustkę gdy odpala komputer albo konsolę.

Zmieniłem się

Z wiekiem Piotrek coraz rzadziej odczuwał fascynację grami, choć jego domowa kolekcja rosła i zapełniała kolejne półki w mieszkaniu.

Zmianę w sobie zauważył na ostatnim roku studiów. Wtedy zaczął pierwszą poważną pracę i okazało się nagle, że ma coraz mniej czasu na to, aby grać. Nie powstrzymywało go to przed kupowaniem kolejnych tytułów czy zapełnianiem biblioteki na Steamie. Jego zapał kończył się jednak na zakupach.

– Siadałem przed kompem i zastanawiałem się, w co zagram. Po godzinie wybierania dochodziłem do wniosku, że na nic nie mam ochoty i wtedy włączałem jakiś serial – opowiada Piotrek.

Początkowo nie przejmował się tym, ale z czasem zaniepokoił się, czy nie jest to oznaka depresji. – Poszedłem nawet do terapeuty. Wydawało mi się dziwne, że coś, na czym niemalże zbudowałem swoje życie, nagle przestało mnie cieszyć – mówi w rozmowie ze mną.

Po kilku spotkaniach z terapeutą Piotrek zrozumiał, że nic mu nie jest. Po prostu się zmienił.

Zawsze będę graczem

W sieci Piotrek poznał wielu podobnych mu 30–letnich graczy, którzy, tak jak on, próbowali pogodzić się z tym, że w ich życiu nie ma już miejsca na gry komputerowe.

– Ludzie zaczęli mi tłumaczyć, że dorosłem, ale uświadomiłem sobie, że jako dorosły człowiek zacząłem inaczej gospodarować swoim czasem. Mój mózg stworzył listę rzeczy, które są ważne. Z jakiegoś powodu zabrakło na niej gier.

Piotrek przyznaje, że gdy uświadomił sobie, iż gry przestały go cieszyć, był przerażony. Potem zaczęło do niego docierać, że tego typu "dołek" jest całkowicie naturalny. Nikt nie jest w stanie przecież przez 20 lat zajmować się jakąś aktywnością i nie poczuć znużenia.

– Doszedłem do sytuacji, w której gram może w jedną, dwie gry rocznie – przyznaje Piotrek. – Staram się wybrać coś, w co naprawdę będę chciał zagrać. Nie dlatego, że jako dziecko uwielbiałem jakimś tam tytuł, ale dlatego, że w wieku 30 lat czuję, że chcę poświęcić danej grze czas i sprawi mi to przyjemność.

– Nie mogę już poświęcać na gry tyle czasu, co dawniej, ale nigdy nie zrezygnuję z grania – mówi Piotrek. To część mojej osobowości, dlatego zawsze będę ją pielęgnował. Jego zdaniem przyjdzie taki moment, kiedy znowu nie będzie można go odciągnąć od komputera. Ma jednak świadomość, że zawsze będzie gamerem, bez względu na to, ile czasu teraz spędza na graniu.

– Trzeba pracować nad tym, aby twoje wewnętrzne dziecko nie umarło z nudów. Dlatego staram się przynajmniej pielęgnować to, co jeszcze niedawno tak kochałem – stwierdza.