Bez telewizora, smartfona, mięsa: jego rodzice postanowili zerwać z cywilizacją. "Żyliśmy jak sekta"

Kacper Peresada
Gdy miałem 6 lat, moi rodzice wymyślili, że zrezygnują ze nowoczesnego świata – opowiada Tomek. Wcześniej jego dzieciństwo wyglądało normalnie. Miał przyjaciół, z którymi się bawił, ale wszystko zostało ukrócone, gdy rodzice Tomka uznali, że wolą żyć "w zgodzie z naturą".
Fot: Abby Savage/Unsplash
Tomek podkreśla, że przez cały okres dorastania jego rodzice uczyli go, że warto być innym. Zarazem jednak nie byli w stanie zaakceptować tego, iż on nie chce być inny od rówieśników. – Są ludzie, którzy świetnie czują się w świecie bez wody bieżącej, w domu opalanym drewnem, ale ja się do nich nie zaliczam.

Tomek nie chce podawać swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Pytam, czy boi się, że jego rodzice przeczytają, co o nich sądzi. – Nie – odpowiada. Jest przekonany, że zdają sobie z tego sprawę, bo kilka lat temu zerwał z nimi kontakt, a do tego nie korzystają z internetu. – Po prostu niechętnie opowiadam o moim dorastaniu – tłumaczy.


– Wokół takiego stylu życia narosło wiele legend – opowiada Tomek. – Ludziom wydaje się, że to coś wyjątkowego. Lecą na takie historie, bo czują potrzebę życia w zgodzie ze światem. Niestety rodzice, szukając idealnego miejsca dla siebie, zapominają, że ich zadaniem jest stworzenie domu, który będą uwielbiały ich dzieci.

Zamknięty w potrzasku

Rodzice Tomka przenieśli się na wieś, zamieszkali w gospodarstwie. Pierwsze miesiące były wspaniałe. Tomek spędzał większość czasu na świeżym powietrzu i świetnie się bawił. Nawet nowe obowiązki domowe z początku były dla niego fascynujące.

On sam porównuje to doświadczenie do pobytu na campingu albo wyjazdów do agroturystyki. Traktował tamto życie jak wakacje blisko natury, dzięki czemu mógł spojrzeć na świat z innej perspektywy. Problem polegał jednak na tym, że jego rodzice nie chcieli, aby ich syn poznał też inny świat, więc z czasem Tomek zaczął czuć się jak zamknięty w potrzasku.

Pytam Tomka, co było dla niego największym problemem związanym z życiem na wsi. – Nie chodziło o samo odcięcie od świata. Problemem była nienawiść, jaką moi rodzice żywili do dawnego życia – przyznaje. – Byli przekonani, że skoro oni męczyli w mieście, ja czułbym się tam tak samo. Nie brali pod uwagę moich potrzeb.

Najprostszy przykład: w ich domu obowiązywał wegetarianizm. Rodzice Tomka nie jedli mięsa, więc uważali, że ich dziecko też nie powinno go jeść. – Teraz jestem weganinem – podkreśla Tomek. – W domu zakazane były produkty zawierające mięso, ale łamałem ten zakaz, gdy tylko mogłem. Nikt mi nie będzie zabraniał jedzenie szynki. Pamiętam, że nawet jeśli nie miałem ochoty na mięso, ale nadarzyła się okazja, jadłem je, by pokazać moim rodzicom, że mnie nie powstrzymają – wspomina mój rozmówca.

Zakazane mięso, zakazane gry

Dzieciaki z sąsiednich wiosek lubiły go, ale traktowały z rezerwą, jak dziwaka. – W wielu sytuacjach nie umiałem sobie radzić – mówi Tomek. Nie chodził do szkoły, rodzice zdecydowali się na edukację domową. Jego wiedza na temat tego, czym jest internet, smartfony czy telewizja, była bliska zeru. Wszystkiego dowiadywał się podczas rozmów z dzieciakami sąsiadów.

Dzisiaj porównuje swoją rodzinę do sekty, w której jedynie członkowie rodziny są dobrzy, a reszta to przeciwnicy, którzy mają wyłącznie złe zamiary.

Im był starszy, tym bardziej zazdrościł swoim rówieśnikom. Mieli w domach telewizory, grali w gry, mogli cieszyć się dzieciństwem, on tymczasem rąbał drewno i nie mógł marzyć o popularnych rozrywkach. Jeśli podczas wizyt u kolegów łamał ustalone przez rodziców zasady, dostawał kary. Zakazane było między innymi oglądanie filmów, zaglądanie do internetu czy jedzenie mięsa.

Tomek podkreśla, że gdyby jego rodzice byli lepsi w tym, co robili, jego życie byłoby wspaniałe. Uwielbiał razem z nimi zajmować się domem, ale chciał też móc spełniać swoje marzenia, a tymczasem ograniczano go, bo rodzice uznali, że tak będzie dla niego lepiej.

– Wielu rodziców jest przekonanych, że znaleźli idealny sposób na życie dla swoich dzieci – dodaje Tomek. – Wybierają im odpowiednie szkoły, decydują, z jakich dodatkowych zajęć powinny korzystać. W wypadku rodziców Tomka tym idealnym sposobem miała być wyprowadzka na wieś i zerwanie z nowoczesnością.

Ciężko być jaskiniowcem

Gdy Tomek skończył gimnazjum, uznał, że ma dość takiego życia i wyprowadził się do Warszawy. Zamieszkał z rodzicami chrzestnymi, którzy mieli syna w podobnym wieku. – Nie było łatwo nauczyć się innego życia – przyznaje. Całe dotychczasowe życie spędził w odosobnieniu, więc miał problemy z odnalezieniem się w mieście. Dojazdy do szkoły, relacje z innymi dzieciakami – to wszystko wydawało mu się przerażające.

– Rzuciłem liceum w połowie drugiej klasy i zacząłem pracować – mówi. Winą za to obarcza rodziców. – Nawet próba powrotu do nauki w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii mi się nie udała. Nauczyciele podchodzą tam do uczniów indywidualnie, ale po prostu nie byłem w stanie ogarnąć tego, jak miałoby wyglądać moje życie – mówi Tomek.

Dzisiaj ma 30 lat i pracuje w agencji reklamowej. W firmie nie wiedzą, że nie skończył liceum. Nadrabia stracone lata, ale po drodze zdarzały się kryzysy. – Dużo piłem i rozrabiałem, wydaje mi się, że próbowałem zachowywać się jak inni ludzie. Nikt mi nigdy nie powiedział, jak powinno wyglądać życie w społeczeństwie.

Tomek ma za to inne umiejętności, wie, jak rozpalić ognisko, wydoić kozę czy uprawiać ogródek. – Ludzie mogą myśleć, że odcięcie się od świata to super opcją. To prawda, ale tylko, jeśli sam podejmujesz taką decyzję. Jego zdaniem zabieranie dziecku możliwości korzystania z internetu, telefonów, a nawet oglądania telewizji czy filmów, nie różni się niczym od sytuacji, gdy rodzice decydują się, by nie uczyć swojego dziecka matematyki czy przyrody.

– Żyjemy w czasach, w których ciężko jest być jaskiniowcem – mówi. – Jeśli jesteś dorosły, zdążyłeś nacieszyć się życiem, to rób, co chcesz, wyjedź na wieś. W najgorszym wypadku, jeśli znudzi ci się takie życie, będziesz mógł wrócić do miasta. Jeśli odbierasz taką możliwość dzieciom, sprawiasz, że stają się niezdolne do życia we współczesnym świecie – mówi Tomek.