Czasami ciężka praca nie ma żadnego znaczenia: taką lekcję ojcowie powinni dać swoim dzieciom

Kacper Peresada
Rodzice starają się czytać dzieciom dużo książek. To najczęściej piękne historie, tyle że wymyślone. Powinniśmy częściej rozmawiać z dziećmi o prawdziwym życiu, dlatego chciałem opowiedzieć wam dzisiaj dwie prawdziwe historie.
Fot: Derek Owens/Unsplash
Igor, mój znajomy z podstawówki, to jedna z najsprytniejszych osób, jakie znam, do tego jest szalenie pracowity i inteligentny. Gdy Igor chodził do szkoły, jego ojciec prowadził fabrykę, a on, po ukończeniu studiów, miał ją przejąć. Jego życie zostało zaplanowane w idealny sposób, Igor miał świadomość, że nie musi martwić się o przyszłość.

Igor zdawał sobie sprawę, że jest w uprzywilejowanej pozycji. Jego ojciec zarobił grube miliony, gdy w Polsce nastał kapitalizm. Robił więc dokładnie to, co inteligentny chłopak w jego sytuacji robiłby z życiem. Był miłym facetem, którego wszyscy lubili.


Rodzice oczekiwali od Igora dobrych ocen, a on przynosił do domu świadectwa z samymi piątkami. Wiedział, że jego ciężka praca w przyszłości zaprocentuje dobrym życiem. Tego zawsze uczyli go rodzice: wysiłek ma sens. Mój kolega wierzył, że osiągnie to, czego pragnie.

Dwa szczęśliwe zakończenia

Do mojej klasy chodził też Marcin. Trafił do niej dzięki specjalnego szkolnemu funduszowi dla biedniejszych uczniów. Marcin był nie mniej zdolny od Igora. Nigdy się nie lenił, ciężko pracował i miał świetne stopnie.

Czytaj też: Mam 31 lat, jestem ojcem dwójki dzieci i nie wiem, kim chcę być, gdy dorosnę. Czy coś w tym złego?

Rodzice Marcina bardzo się o niego troszczyli, ale targały nimi demony. Oboje wychowywali się w domach alkoholików i niestety sami też czasami nie radzili sobie z używkami.

W liceum Igor zaczął swoje pierwsze cwaniackie biznesy – sprzedawał testery perfum. Marcin z kolei pracował w KFC, ale wytrzymał tam tylko 2 tygodnie.

Igor i Marcin nie byli najlepszymi kumplami, ale przechodzili przez szkoły ramię w ramię: najpierw ta sama podstawówka, potem gimnazjum, liceum, aż w końcu obaj trafili na warszawską SGH.

Gdy skończyli studia, ich drogi się rozeszły. Igor trafił do firmy ojca, Marcinowi udało się zdobyć niezłe stanowisko w dużej zagranicznej firmie handlującej częściami do samochodów. Wydawało się, że obie historie mają szczęśliwe zakończenie.

Nauka, ciężka praca, sukces, porażka

Dwaj chłopcy z całkowicie różnych światów osiągnęli dorosłość. Obaj zrobili to, co powinni, aby mieć sukces w życiu. Uczyli się, pracowali ciężko, rozwijali swoje umiejętności, aż w końcu przyszła obiecana nagroda: kariera i komfort finansowy.

Trzy lata temu dowiedziałem się, że ojciec Igora, w pogoni za sukcesem, trochę za bardzo ubrudził sobie ręce. Jego firma zaczęła podupadać, aż w końcu, z powodu długów, została zamknięta, a maszyny zlicytowano na poczet spłaty długów. Długi pochłonęły też dom, działkę nad morzem i samochody należące do rodziny Igora.

Życie mojego kolegi legło w gruzach. Przez lata przygotowywany był do konkretnej roli życiowej, a tymczasem niespodziewanie musiał zacząć wszystko od nowa. Teraz pracuje w PR–ze i nienawidzi swojej pracy.

O Marcinie nie słyszałem zbyt dużo aż do ubiegłego tygodnia. Okazało się, że jego rodzice zaczęli chorować. Marcin próbował ratować ojca, ale bezskutecznie. Po jego śmierci na zdrowiu podupadła matka.

Firma Marcina wpadła w problemy finansowe, co skończyło się zwolnieniami. Marcin też stracił pracę. Nie był w stanie znaleźć niczego, co odpowiadałoby jego kwalifikacjom. Teraz też pracuje w PR–ze i nienawidzi swojej pracy.

Życie nie jest sprawiedliwe

Zastanawiacie się zapewne, dlaczego napisałem tak długą opowieść nie wspominając, do czego zmierzam. Odpowiedzi są dwie. Po pierwsze: jako ojcowie musimy nauczyć nasze dzieci niezbyt wesołej, ale istotnej prawdy.

Czasami robisz w życiu wszystko, co należy, a i tak nic z tego nie wynika, bez względu na to, ile wysiłku włożysz. Może zdarzyć się tak, że wszystkie twoje starania pójdą na marne, a tobie pozostanie zastanawianie się, czy Bóg cię nienawidzi.

Życie nie jest sprawiedliwe, czasem bywa ciągiem porażek. Niekiedy robisz wszystko dobrze, a i tak oczekiwany efekt nie przychodzi i nic nie możesz na to poradzić.

To nie jest łatwa ani przyjemna prawda do przekazania dzieciom. Lubimy wmawiać im, że są w stanie osiągnąć wszystko, czego zapragną, jeśli tylko będą mocno pracowały. W większości przypadków tak się jednak nie dzieje i lepiej, by miały tę świadomość.

A druga prawda? Jeśli nie uda im się spełnić marzeń, zawsze mogą zacząć pracować w PR–ze.