To może być koniec kariery tenisisty numer jeden na świecie. Zrobił to na własne życzenie

Andrzej Chojnowski
O Novaku Djokoviciu pisaliśmy w ostatnich tygodniach całkiem sporo. Był bohaterem naszych tekstów nie z powodów sportowych. Djoko postanowił bowiem przypomnieć się mediom w czasie pandemii, rzecz w tym, że pokazał się z jak najgorszej strony.
Fot: Flou Gaupr/Unsplash
Najpierw wyautował się jako antyszczepionkowiec, a uznajmy, że pandemia koronawirusa to kiepski moment na mówienie, że nie wierzysz w siłę medycyny i jesteś przeciwny szczepieniom. Drugi raz Novak Djokovic zasłynął jako zwolennik medycyny "alternatywnej" i anegdotycznych metod leczenia.

Żarty na bok, bo Djoko, dotąd jedynie nieco kłopotliwy, teraz naprawdę przegiął, narażając zdrowie i życie nie tylko swoje, ale bardzo wielu ludzi, którzy mu zaufali.

Czytaj też: Marcus Rashford – więcej niż piłkarz. Gwiazdor Manchesteru United uratował przed głodem tysiące dzieci


Adria Cup, tak nazywał się charytatywny turniej tenisa zorganizowany przez Novaka Djokovica. Djoko objeżdżał z nim Bałkany, grał w Serbii, grał w Chorwacji, następnym celem była Bośnia. W każdym z miast, w których odbywały się mecze, Djoko spotykał się z fanami, nie zachowywano też odpowiednich środków ostrożności i odpowiedniego dystansu między osobami odpowiedzialnymi za organizację meczów. No i było też jeszcze życie nocne, po meczach... Djokovic poinformował, że wirusa wykryto u niego i jego żony. "Po przylocie do Belgradu zrobiliśmy badania. Mój wynik był pozytywny, podobnie jak wynik mojej żony Jeleny, natomiast u naszych dzieci nie wykryto wirusa (...) Jest mi niezmiernie przykro z powodu każdego przypadku zakażenia koronawirusem (podczas Adria Cup - przyp. red.). Mam nadzieję, że nie naraziłem nikogo i że wszyscy będą zdrowi. Przez następne 14 dni pozostanę w izolacji" - przekazał Serb w oświadczeniu.

Na razie choroba przebiega u niego bezobjawowo. Jak będzie dalej? Nie wiadomo. Nie ma jednak wątpliwości, że kariera sportowa Novaka wisi teraz na włosku. Nie dlatego, że okazał się (nie bójmy się tego słowa) idiotą narażającym dziesiątki, jeśli nie setki osób na zakażenie i igrając w ten sposób ich zdrowiem i życiem.

O koronawirusie wiadomo wciąż stosunkowo niewiele, ale lekarze nie mają wątpliwości, że u wielu chorych wirus uszkadza płuca w sposób długotrwały, niekiedy nieodwracalny. Powrót układu oddechowego chorego do pełnej sprawności sprzed choroby może zająć miesiące, ale zmiany mogą też okazać się trwałe.

Nie wiadomo jak będzie w wypadku Serba. Życzę mu jak najlepiej, ale byłoby fajnie, gdyby po przejściu Covid-19, wraz z odpornością na koronawirusa, nabył też trochę rozsądku i przestał zachowywać się jak egoistyczny głupek, który z powodu własnego uporu naraża zdrowie innych.