"W piątki nauczyciele mają wolne, nic nie zadają". Skończmy już ten cyrk o nazwie edukacja zdalna

Aneta Zabłocka
Jeszcze nie skończył się maj, a już usłyszałam, że nauczyciele wystawiają oceny końcowe. Jeśli tak, to równie dobrze wraz z początkiem czerwca moglibyśmy zakończyć nieudany eksperyment, którym była edukacja zdalna.
Fot. Jessica Lewis/Unsplash
Od jakiegoś czasu na Facebooku krąży wpis: "Czy macie pomysł na efektowne zamknięcie laptopa na koniec roku szkolnego?". Wypadałoby dać komputerowi jakiś prezent, bo napracował się w czasie pandemii.

Czytaj też: "Lekcji nie ma, ale pensja leci". Rodzicom puszczają nerwy. Co jest nie tak z edukacją zdalną?

Mój znajomy powiedział mi dzisiaj, że usłyszał od swojego dziecka: "w piątki nauczyciele nic nie zadają, bo robią sobie wolne, więc nie warto zaglądać do Librusa".

Trzy ostatnie miesiące to był edukacyjny koszmar. Najpierw awaria Librusa, potem chaos systemowy i sprzętowy w wielu szkołach, a gdy już wszystko się ustabilizowało, kończymy ten semestr wnioskiem, że dla wszystkich było to męczące doświadczenie i tylko wariat chciałby powrotu lekcji zdalnych w takiej formie we wrześniu.


Pozwalam sobie na podsumowanie zdalnej szkoły, bo okazuje się, że nauczyciele też już zaczęli sumować wyniki uczniów za ten rok. Jeśli tak, to równie dobrze wraz z nadejściem czerwca możemy zakończyć nieudany eksperyment, jakim była edukacja zdalna w czasie pandemii.

Zajęcia po wystawieniu ocen w normalnych czasach to zawsze był jeden wielki żart. Większość nauczycieli pozwalała uczniom do woli biegać po boisku. Dotyczyło to nawet nauczycieli "twardych" przedmiotów jak matematyka czy język polski.

W czasach nauki zdalnej kontynuowanie zajęć online po wystawieniu ocen rocznych nie ma sensu. Szczególnie z przedmiotów lekkich, jak muzyka, plastyka i inne.

Nauka zdalna w dużej mierze pokazała, że na te przedmioty nauczyciele nie mają pomysłu, a ich prowadzenie nie udaje się w wersji online.

Tylko rodzice co tydzień przeklinali kolejne prace plastyczne, które trzeba było wykonać i nagrywali dzieci śpiewające piosenki wyuczone na pamięć. Po co?

Matematyka i polski też nie stanowiły dużego procenta zajęć w ciągu tygodnia. Nauczyciele tych przedmiotów pojawiali się tylko kilka razy w tygodniu na ekranach komputerów dzieci.

Teraz gdy intensywność zajęć się zmniejszy, dzieci będą siadać do lekcji raz na kilka dni. To niepotrzebne przeciąganie nieudanego projektu.

Nauczyciele w ostatnich miesiącach starali się nie odpuszczać uczniom, ale mówmy szczerze: dzieciaki straciły serce do nauki zdalnej. Z jednej strony mamy znudzone dzieci, z drugiej zmęczonych edukacją zdalną nauczycieli. To nie ma sensu.

Zakończenie roku szkolnego zaocznie oznacza nie tylko zwolnienie uczniów z obowiązku szkolnego. To przede wszystkim zwolnienie rodziców z udziału w nieudanym eksperymencie edukacyjnym, w który zostali wmontowani.

Łączenie edukacji z własną pracą w domu, dzielenie komputerów pomiędzy rodzeństwem, odrabianie prac domowych w przerwach między przygotowywaniem obiadu i pracą, to wszystko sprawiało, że większość rodziców od dłuższego czasu ma poczucie pracy na dwa etaty.

Uwolnijmy wszystkich od tych niepotrzebnych obowiązków i zacznijmy wakacje, które i tak będą dziwne i nietypowe, a potem zróbmy reset i zacznijmy ten eksperyment zwany edukacją od nowa.