"Nie ma mojego ojca, jest Kasia". Ta historia pokaże wam, jak zmiana płci rodzica wpływa na dzieci

Redakcja dadHERO
10 lat temu ojciec Michała wyjawił swojej rodzinie, że nie czuje się dobrze w męskim ciele i że w końcu zrozumiał, iż tak naprawdę jest kobietą. Potem zaczął się zmieniać. Kilkunastoletni chłopak w pewnym sensie stracił ojca, zamiast niego pojawiła się Kasia. –Kocham ją – mówi dzisiaj z dumą Michał, ale potrzebował dużo czasu, by to zrozumieć.
Fot: Kyle/Unsplash
– Na początku nie wiedziałem, co oznacza słowo "transgender" – mówi Michał. – Początkowo myślałem, że mój tata od tej pory będzie po prostu nosił sukienki, choć trudno było mi zrozumieć, dlaczego miałby to robić.

Gdy się dowiedział o przemianie ojca, Michał miał 15 lat i dotąd nie miał styczności ze środowiskiem queer. Chodził do państwowej szkoły, jego rodzice nigdy nie byli związani z grupami LGBT, żył w bańce “normalności”, jaką przedstawia się w programach telewizyjnych o polskich nastolatkach.

– Zobaczyłem kiedyś, że maluje się rano i zastanawiałem się, po cholerę to robi. Przecież żaden ojciec się tak nie zachowuje? – wspomina Michał.

Gdy mężczyzna staje się kobietą

– Nie byliśmy bogaci ani biedni, Nie wyróżniałem się niczym w szkole, byłem po prostu chłopakiem z gimnazjum – opowiada. Dla niego zmiana, którą zapowiedział jego ojciec, była szokiem. – Miałem poczucie, jakbym tracił ojca.


To poczucie tak naprawdę nigdy nie znikło. Michał przyznaje, że nadal stara się pogodzić z tym, co go spotkało. Strata ojca to tragiczne doświadczenie dla każdego młodego chłopaka. Jednak w jego wypadku ojciec nie umarł ani nie odszedł, lecz stał się kobietą.

Czytaj też: "Dzisiaj rozumiem". Dzieci rodziców, którzy ukrywali orientację seksualną, nie chcą być okłamywane

W następstwie przemiany jego ojca Michał sam zaczął kwestionować to, kim jest. – Zastanawiałem się nad tym. Czy jestem mężczyzną, czy kobietą, czy też może nie potrafię tego określić? Wspomina, że nie było mu łatwo, a odpowiedzi często szukał w trakcie imprez, skołowany otaczającym go światem.

– Tak naprawdę dopiero ostatnio spotkałem pierwszą osobę, która doświadczyła tego samego, co ja – mówi. Fakt, że w ostatnich latach na świecie pojawiały się kolejne znane osoby, które decydowały się na zmianę płci, wcale mu nie pomagał. – To, że gdzieś na świecie jest rodzina, która sobie radzi z tak wielką zmianą, nie miało dla mnie znaczenia – podkreśla. On czuł, że stracił osobę, której potrzebował w okresie dorastania.

Uważa jednak, że i tak miał dużo szczęścia. Jakimś cudem w szkole nie musiał mierzyć się z żartami czy docinkami. – Moi najbliżsi znajomi rozumieli, że to nic dziwnego. Na pozór nie byłem sam z tym, co mnie spotkało, z drugiej strony – nie było przy mnie nikogo, kto mógłby mnie zrozumieć.

Nie wystarczy naprawić opakowanie

Po zmianie płci przez ojca, rodzice Michała pozostali w związku. Jego matka akceptowała swojego męża w nowej roli, ale tylko przez pewien czas. Po kilku latach ich małżeństwo się rozpadło.

– Było to bolesne, ze dwie osoby, które kocham, przestały być ze sobą, ale rozumiałem, że zmiana płci nie miała znaczenia. Być może trochę przyspieszyła rozwód, ale gdyby ojciec nie zdecydował się na to, ten związek by nie przetrwał.

W opinii Michała jego ojciec, nie decydując się nie przemianę, zapewne w końcu popełniłby samobójstwo.

– Rozmawiałem z nim o tym wiele razy. Opowiadał mi, jak musiał walczyć ze sobą, jak czuł się chory i nieszczęśliwy. Michał docenia w ojcu to, że, w walce o swoje szczęście, nie poprzestał na zmianie płci.

– Mój tata rozumiał, że naprawienie opakowania nie oznacza, że naprawisz też wnętrze. – mówi Michał. –Dlatego zdecydował się nie tylko na przemianę zewnętrzną, ale również zaczął terapię, która miała pomóc mu w walce z depresją.

Gdy pytam go, jak postrzega dzisiaj swojego ojca, Michał odpowiada, że nie postrzega jako ojca, ani tym bardziej jako matki. – Nie określam tej relacji w żaden sposób. Kochamy się i rozumiemy. Jesteśmy blisko, ale nie mamy metki, którą można opisać naszą relację. Jesteśmy po prostu sobie bliscy, chcemy się wspierać.

Mojego ojca już nie ma

– Pogodzenie się ze stratą ojca dużo mnie kosztowało – przyznaje Michał. Czasami zastanawia się, czy jego problemy nie wynikają z braku figury ojca w życiu. A albo może – z faktu, że ta figura zniknęła w tak istotnym momencie dla Michała.

– Wiem, że stanął przed wyborem, czy być sobą i próbować ułożyć sobie życie, czy dalej okłamywać siebie i wszystkich wokół i podjął właściwą decyzję – podkreśla.

– Nie było to dla niego łatwe, ale w końcu udało mu się pogodzić z tym, że jego ojca już nie ma. Zamiast niego jest za to Kasia, kobieta, która go kocha. Osoba, która czasami wydaje mu się obca i trochę dziwna, ale, której bliskość wiele razy sprawiła, że życie było odrobinę łatwiejsze.

– Nigdy nie będziemy umieli zrozumieć drugiej osoby w stu procentach. Dlatego ważniejsze jest to, aby przyjąć ją taką, jaką jest, niż szukać spełnienia swoich oczekiwań.

Każdy z nas musi być czasami egoistą. Nawet najlepszy rodzic, jeśli jest nieszczęśliwy, nie będzie w stanie zapewnić szczęścia swoim dzieciom. Jeśli umiemy zaakceptować siebie, nauczymy nasze dzieci, że samoakceptacja jest kluczem do szczęścia w życiu.

– Kocham Kasię – mówi Michał.