Kocham moje dzieci, ale nie znoszę być ich rodzicem. Każdy zna to uczucie albo się oszukuje

Kacper Peresada
Moje dzieci są wspaniałe – mówi Tomek. Jego syn ma 8 lat, córka 4, a on nie wyobraża sobie bez nich życia. Za każdym razem, gdy o tym wspomina, czuje się jak zły człowiek. – Kocham moje dzieci, ale nienawidzę bycia rodzicem.
Fot: Juliane Liebermann/Unsplash
Dzieci Tomka są normalnymi, pewnymi siebie dzieciakami. Są zabawne, urocze, czasami głośne, często niegrzeczne, ale nie ma w nich jakiejś mrocznej strony. Są wspaniałe. – Czasami po prostu wydaje mi się, że wolałbym być ich wujkiem, a nie ojcem.

– Oczywiście, że zdarzają się kłótnie. To normalne. O to, że nie chcą sprzątać, odrabiać lekcji czy gdy są nieposłuszne. Rozumiem to w zupełności. Chcą robić to, na co mają ochotę, gdy im się podoba.

– Dokładnie tak samo, jak ja, ale to ja jestem ojcem i muszę być czasami dupkiem, a nienawidzę tego – przyznaje Tomek. Gdy pierwszy raz uświadomił sobie to uczucie, czuł się tragicznie. Miał nadzieję, że z czasem ta niechęć zniknie. – Myślałem, że jak moje dzieci staną się bardziej samodzielne, będzie mi łatwiej, ale nie jest.

Ojciec zmęczony, ojciec zniechęcony

Tomek rozmawiał z wieloma osobami na ten temat, ale trudno jest mu znaleźć zrozumienie. – Ludzie dają mi przykłady, że na świecie są miliony ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci i powinienem się cieszyć. To jednak nie jest odpowiedź na mój problem.


Tomek kocha swoje dzieci, ale nienawidzi wcielać się w rolę ojca. Wspólne wychodzenie do kina, gotowanie, basen są dla niego wspaniałą rozrywką. Gdy musi wstawać codziennie o 6 rano, aby jego dzieci zdążyły do szkoły, na usta cisną mu się same przekleństwa.

Czytaj też: Dwa dni i już wszyscy jęczą, że z dziećmi w domu nie da się wytrzymać. Co się z wami stało?

– Pamiętam, jak rozmawiałem z jakąś mamą w przedszkolu, a mój syn miał wtedy okres buntu – mówi Kacper. – Oboje stwierdziliśmy, że są momenty, gdy po prostu wolelibyśmy nie być rodzicami.

Według niego bycie szczerym na ten temat nie jest niczym złym. Podkreśla jednak, że nigdy by tych słów nie powiedział w obecności swojego syna. – W sieci w ostatnich latach pojawili się "dowcipni" ojcowie i matki, którzy nieustannie wyśmiewają swoje dzieci byle tylko zyskać trochę lajków. Nigdy bym tak nie postąpił.

Uważa jednak, że ukrywanie swoich uczuć wśród dorosłych powoduje, że ten temat staje się brzydkim sekretem. – Każdy z nas ma lepsze i gorsze dni, dobre i złe myśli i nie powinniśmy się ich wstydzić. Bycie zmęczonym i zniechęconym to coś normalnego.

Psychologowie, chociaż nie widzą nic złego w tym, że czasami ludzie mają dość bycia rodzicem, ostrzegają jednak, aby kontrolować swoje uczucia i emocje. To, co wydaje błahym problemem, może być depresją albo objawem wypalenia rodzicielskiego.

– Odwieczną prawdą na temat bycia rodzicem jest fakt, że to ciężka i niewdzięczna praca – dodaje Kacper.

Nikt nie jest idealny

Na blogach matki i ojcowie opisują swoje starania i częste porażki w wychowywaniu dzieci. – Zarazem jednak twoi znajomi zawsze wrzucają do sieci piękne fotki z wycieczek, pełne szczęścia. Porównujesz to do siebie i czujesz się jeszcze gorzej – mówi Tomek. – Przecież nie jesteś idealny, zdarza ci się krzyknąć na dziecko, bo po raz kolejny pomalowało ścianę markerem.

Kacper zapewnia, że zawsze i bez względu na wszystko będzie kochał swojego syna. Nawet w największym kłótniach z nim podkreśla swoją miłość. Jednak czasami wolałby, aby ktoś inny zajmował się wszystkimi problemami, które pojawiają się w domu.

– On jest niesamowity, ale świat byłby prostszy, gdybym mógł go traktować jak kumpla, a nie jak syna – dodaje. Czasami musi walczyć ze sobą, bo jako człowiek uważa, że to, co nabroił jego syn, jest zabawne, ale jako rodzic musi go ukarać.

– Powtarzalność każdego dnia doprowadza mnie do furii – mówi Michał. – Rodzicielstwo jest taką irytującą mieszanką rutyny z domieszką szaleństwa.

Dla niego jest to koszmar. Ma stabilną pracę, ustalony sposób życia, do którego się przyzwyczaił, a który jest rozwalany co kilka tygodni, bo dziecko jest chore albo ma problemy w szkole, albo tysiąc innych drobnych rzeczy, które niszczą jego plany.

– Nie zrozum mnie źle, nigdy nie zrezygnuję z bycia rodzicem – przekonuje mnie. – Ale to chyba normalne, że nie przepadam za usuwaniem dziecięcych wymiocin z pościeli o drugiej w nocy.

Ojciec nie jest pomocnikiem mamy

Według psychologów problem zniechęcenia do roli rodzica często leży po stronie samych rodziców i ich zachowań. W dzisiejszych czasach dzieci biorą udział w dziesiątkach dodatkowych aktywności każdego tygodnia. To nie tylko wypełnia kalendarze najmłodszych, ale wymaga też większej ilości pracy od dorosłych.

Mało tego, chociaż spędzamy coraz więcej czasu z naszymi pociechami, wielu rodziców czuje, jakby je zaniedbywało.

– Czasami chcę po prostu poczytać i mieć święty spokój. Wiem, że to normalne, jeśli powiem sześciolatkowi, że teraz nie mam ochoty się z nim bawić. Potem jednak czuję się, jak zły człowiek i jednak idę się bawić – opowiada Kacper. – Nie poczytałem, nie odpocząłem, tylko siedzę i buduje konstrukcje z Lego, które i tak po 20 sekundach od ich zbudowania, zostaną zniszczone.

Według Michała za niechęcią do rodzicielstwa mogą stać przestarzałe pomysły na temat tego, co znaczy być dobrym rodzicem. – Telewizja i kino pokazują ci, jak powinien wyglądać idealny świat. Budują nieprawdziwy obraz, który łykamy.

– Wchodzisz w bycie tatą jak do siebie. Jesteś przekonany, że będzie wspaniale. Po dwóch miesiącach bycia niewyspanym uświadamiasz sobie, że dostałeś pracę sprzątacza, kucharza, kierowcy i opiekuna, a do tego za wszystko musisz jeszcze płacić.

Fakt, że ojcowie byli niedoceniani przez wiele lat, nakłada na nich dodatkową presję. – Chcesz udowodnić, że nie jesteś tylko dodatkiem do mamy – mówi Michał.

Zdaniem moich rozmówców, rzeczywistość rodziców jest brutalna, zwłaszcza gdy człowiek nie umie tonować swoich oczekiwań. Jako ojcowie czasami musimy wybierać między długoterminową satysfakcją a chwilowym poczuciem radości.

Gotowanie może cię męczyć, ale jako rodzic musisz to robić regularnie. Wierzysz, że to wszystko ma sens, że wyjdzie na dobre i twoim dzieciom, i tobie.

– Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś nam się odwdzięczą. Wtedy ja będę je prosił, żeby zrobiły mi naleśniki, a gdy spędzą godzinę w kuchni, odpowiem, że jednak nie jestem głodny – śmieje się Tomek.