"Nie kąpałem się od tygodnia". Ich życie zmieniło się nie do poznania od początku kwarantanny

Kacper Peresada
Pandemia wszystkim nam daje się we znaki. Kilka ostatnich tygodni bardzo zmieniło życie każdego z nas. Jak bardzo? Przykładem niech będą poniższe historie. Poprosiliśmy pięciu mężczyzn, by opowiedzieli nam, jak sobie radzą z izolacją i jak zmieniło się ich podejście do kwarantanny od dnia, gdy pierwszy raz musieli zostać domu, aż do dzisiaj. Pięć osób, pięć osobistych historii, pięć różnych doświadczeń.
Fot: Marie-Michèle Bouchard/Unsplash

Michał: jedzenie

Pierwsze dni były super. Codziennie gotowałem inne danie. Czasami zamawiałem z ulubionych knajp coś na wynos, żeby wspierać te miejsca.

Nie wiem, kiedy ostatnio tak dobrze się odżywiałem. Pożywne śniadania, dobre obiady, świeże warzywa, byłem sto procent dumny z tego, jak wygląda moja dieta. Zwłaszcza że po ćwiczeniach jadłem to, co trzeba, żeby budować masę, a na tym mi zależało.

Z każdym tygodniem jednak było coraz ciężej. Wstawałem rano, zaparzałem sobie litr kawy, paliłem papierosy i czekałem do 17:00, kiedy wreszcie będę mógł otworzyć pierwsze piwko.


Wczoraj, gdy usiadłem do gry w "Call of Duty", byłem najedzony jak świnia, bo wcześniej wsunąłem jakieś danie ze słoika. Goście, z którymi grałem, zaczęli gadać o Macu. Zamówiłem więc 20 nuggetsów i Big Maca i zjadłem wszystko podczas jednego posiedzenia, nie odrywając nawet wzroku od ekranu. Jeśli mam być szczery, to był jeden ze zdrowszych posiłków, które zjadłem w tym miesiącu.

W mojej lodówce hula wiatr, ale za to barek mam pełen alkoholi. Jestem pewien, że jakoś przetrwam tę kwarantannę.

Tomek: sen

Starałem się trzymać normy, jaką sobie wyrobiłem. Wstawałem około 7:30, potem śniadanie, kawa, spacer z psem i praca.

Potem jakieś pompki, brzuszki i trochę innych ćwiczeń, a także godzina lub dwie grania na konsoli. Odkładałem pada zwykle w okolicach 22:00, sięgałem po książkę albo oglądałem serial, a potem szedłem spać. Ten plan dnia udało mi się utrzymywać przez pierwsze dwa tygodnie.

Początek końca tej dobrej passy nastąpił, gdy zaczęło mi iść dobrze w Fifę i któregoś dnia połapałem się, że dochodzi północ.

Uznałem, że nic się nie stanie, jeśli raz pozwolę sobie na dłuższe siedzenie. Efekt: grałem do 2 w nocy, ale udało mi się wstać następnego dnia rano. Dwa dni później zrobiłem powtórkę nocnego grania i też nie zaspałem.

Za trzecim razem byłem już lekko zmęczony, więc spałem do 9:00, ale tego dnia grałem już do 4 nad ranem i w ten sposób zacząłem budzić się około 10:00.

Teraz zazwyczaj wstaję w okolicach południa, bo gram do 6 rano z ludźmi poznanymi w necie. Na szczęście mam pracę zadaniową, więc nie ma to wielkiego znaczenia, ale moja mama się martwi: dzwoni i pyta, czy nie jestem uzależniony od gier komputerowych.

W sumie sen nie jest taki ważny. Gry komputerowe są ważniejsze.

Tomek II: ćwiczenia

Lubię chodzić na siłownię i czasami ciężko mi się zmusić do ćwiczeń w domu, ale tak się złożyło, że tuż przed wybuchem pandemii kupiłem sobie sztangę, hantle i ławeczkę. Dlatego codziennie około 13:00 robiłem przerwę w pracy i spędzałem godzinę na ćwiczeniach.

Byłem z siebie megadumny, bo dotąd na siłownię chodziłem 3 razy w tygodniu i chociaż ćwiczenia w domu były krótsze niż te na siłowni, czułem, jak rosnę w siłę.

Któregoś dnia stwierdziłem, że mogę sobie pozwolić na zrobienie przerwy w ćwiczeniach, akurat w Netflixie pojawił się dokument o Michaelu Jordanie, więc postanowiłem oglądać.

Zacząłem ćwiczyć co drugi dzień, no bo w końcu bez przesady. Po co ćwiczyć częściej niż przed pandemią? Potem zdarzyło się tak, że dzień treningu wypadał, gdy pojawił się kolejny odcinek dokumentu o MJ-u, więc odpuściłem.

Teraz co trzeci dzień robię 50 pompek i stwierdzam, że przecież i tak nie wychodzę na dwór, więc równie dobrze mogę być grubą świnią, co mi tam.

Antek: higiena

Przez pierwsze dni goliłem się codziennie, kąpałem z samego rana i siadałem do pracy świeży i pachnący. Gdy szedłem spać, przebierałem się w bokserki, rozkładałem kanapę, wyciągałem poduszki, czystą pościel, a potem budziłem się szczęśliwy i wypoczęty.

Z czasem odpuszczać, najpierw zrezygnowałem z golenia. W sumie, po co mam się golić, i tak siedzę w domu. Następnie w zapomnienie poszedł krem do twarzy i pod oczy.

Któregoś dnia zaspałem, a miałem coś pilnie ogarnąć w robocie, więc stwierdziłem, że wykąpie się później, ale tego nie zrobiłem.

Doszedłem też w końcu do wniosku, że przecież nie muszę rozkładać kanapy i mogę spać pod kocem. No i w sumie, po co przebierać się do snu. I tak niemal non stop siedzę w tym samym miejscu, nic mi się nie stanie.

Ostatni raz kąpałem się trzy dni temu, wyglądam jak drwal z Bieszczad, od 6 dni chodzę w tych samych krótkich spodenkach. A gdy śpię, to czasami mam ochotę więcej się nie obudzić.

Andrzej: odkażanie

Byłem najczystszym człowiekiem na świecie. Po powrocie do domu myłem ręce przez 30 sekund, zawsze miałem przy sobie żel antybakteryjny. Jeśli zamawiałem jedzenie, najpierw przekładałem je do własnego naczynia, podgrzewałem jeszcze raz, a opakowania albo wygrzewałem, albo wyrzucałem. Pamiętałem też o tym, by dokładnie umyć dłonie.

Dzisiaj zamówiłem do domu zupę pho. Wypiłem ją prosto z opakowania, w którym przyjechała, a teraz leży ono obok mnie przy wezgłowiu łóżku. W tym samym miejscu stoi pudełko, w którym kurier przyniósł mi nowy kontroler kupiony w sieci. Nie odkaziłem niczego.

Jestem pogodzony z losem.